– Kryzys klimatyczny to nie tylko teoria, ale udowodniony naukowo fakt i śmiertelne zagrożenie – podkreśla prezydent Warszawy. Jakie zatem proponuje rozwiązanie? – 29 października w samo południe zawyją syreny – oświadczył, ogłaszając akcję „Alarm dla klimatu”.
Jak podkreślił Trzaskowski, wyjące syreny i klaksony będą symbolicznym przypomnieniem, że kryzys klimatyczny to „największy kryzys naszych czasów”, a walka z nim to „wielkie zadanie dla nas wszystkich”. Akcję zainicjowała Gazeta.pl oraz Koalicja Klimatyczna.
Kryzys klimatyczny jest faktem. Dlatego podnosimy #AlarmDlaKlimatu – 29.10 w samo południe w @warszawa i w innych miastach w Polsce zabrzmią syreny. Musimy działać. Wszyscy. Bo nie ma chwili do stracenia. pic.twitter.com/PYiLjaYzOd
Wesprzyj nas już teraz!
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) October 27, 2021
To już kolejny przykład infantylnej inicjatywy, której wpływ na zmiany klimatyczne jest praktycznie zerowy (w przypadku Godziny dla Ziemi powoduje nawet nagły skok emisji CO2). Tym razem patronują jej ratusze nie tylko Warszawy, ale Szczecina, Gdańska i Łodzi. Do tej pory syreny kojarzyły się głównie z nagłym zagrożeniem, lub uczczeniem ważnych uroczystości państwowych, jak Powstanie Warszawskie.
– 29 października, dwa dni przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow, w kilku polskich miastach również zawyją syreny alarmowe. I to też nie będą ćwiczenia, lecz symbol i ostrzeżenie (…) W ten sposób alarm będzie mogło usłyszeć co najmniej 3,3 mln ludzi – a o wiele więcej usłyszy o nim – czytamy w opisie akcji. Trzeba zadać pytanie do kogo skierowana jest ta akcja? Chyba tylko ktoś zabunkrowany 100 m pod ziemią przez ostatnie lata nie słyszał terminu „zmiany klimatu”. Być może organizatorzy chcą przebić się ze swoim hałasem także do nich.
Jak zwykle w takich przypadkach, źródeł podobnych inicjatyw nie szukajmy raczej w głowach rodzimych klimatystów, ale patrzmy na Zachód. – Jak pokazują choćby ostatnie przykłady z Niemiec, takie syreny odzywają się dziś już nie tylko w ramach ćwiczeń, lecz by ostrzegać przed natychmiastowym zagrożeniem. Nasz symboliczny alarm dla klimatu ma uświadomić wszystkim – rządzącym i obywatelom – że jesteśmy w kryzysie i musimy działać teraz – piszą.
Podobne syreny zawyły w lipcu w miastach nie tylko Niemiec, ale Belgii i Holandii. Walka ze „śmiertelnym zagrożeniem” w taki sposób wiele mówi o jej inicjatorach. A jeszcze więcej o samym kryzysie.
Źródło: gazeta.pl / Twitter.com
PR