Trwają negocjacje trzech partii, które mają sformować rząd w Niemczech: socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i Wolnej Partii Demokratycznej (FDP). Różne ośrodki analityczne zastanawiają się, jaką politykę zagraniczną będzie prowadzić Berlin. Co Niemcy zrobią w sprawie urzeczywistnienia europejskiej autonomii strategicznej? Czy Berlin będzie w stanie przyjąć ostrzejszy kurs wobec Pekinu i Moskwy? Czy zwiększy wydatki na obronę, zgodnie z zaleceniami NATO i czy faktycznie pozbędzie się broni jądrowej ze swojego terytorium?
Chociaż mówi się, że w kwestii niemieckiej polityki zagranicznej nie należy się spodziewać większych zmian – będzie ona podobna do polityki kanclerz Angeli Merkel – sugeruje się także, że nowa koalicja może być bardziej wyczulona na kwestie łamania praw człowieka. Zarówno Zieloni, jak i FDP mają się domagać ostrzejszego stanowiska wobec Chin i Rosji. Jednak żadna z tych partii nie zdecyduje się na działania szkodzące interesom handlowym. Trudno więc wyobrazić sobie bojkot czy sankcje. Być może pojawi się presja na niektóre firmy niemieckie, operujące w Sinciangu i czerpiące korzyści z przymusowej pracy Chińczyków.
Zarówno Zieloni, jak i FDP krytykowali budowę Nord Stream 2, ale nie wydaje się, by nowa koalicja rządząca miała zrezygnować z dostaw gazu. Latem kanclerz Angela Merkel zapewniała Amerykanów, że Berlin nie pozwoli, by rurociąg był wykorzystywany geostrategicznie. Obiecała nawet natychmiastowe zaprzestanie korzystania z rosyjskiego gazu, jeśli tylko Moskwa spróbuje go wykorzystać jako „broń” do osiągniecia celów strategicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Nowy rząd koalicyjny ma wywierać większą presję na kraje Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza Polskę i Węgry, z powodu rzekomego naruszania zasad praworządności. Zdaniem brytyjskiego think tanku – Council on Geostrategy – „niemiecki rząd SPD/Zieloni/FDP nie zawaha się łączyć przestrzegania praworządności przez kraje UE z wypłatą unijnych funduszy”.
Negocjujące partie próbują porozumieć się w kwestii wydatków na obronę i zaangażowania niemieckich sił poza krajem. Z jednej strony w narracji polityków niemieckich, podobnie jak francuskich i przedstawicieli unijnej dyplomacji coraz częściej pojawia się sprawa europejskiej autonomii strategicznej. Idzie o to, by UE była w stanie sama poradzić sobie w obliczu zagrożenia bezpieczeństwa i nie musiała liczyć na USA. Chodzi także o to, by była w stanie bardziej zaangażować się w politykę globalną. Chociaż w trakcie kampanii wyborczej niemieckie partie wskazywały na znaczenie tej koncepcji, w praktyce wciąż nie wiadomo, jak miałaby być ona zrealizowana.
FDP sugeruje, że należy zwiększyć wydatki na obronność, a SPD i Zieloni temu się sprzeciwiają. Berlin – zgodnie z ustaleniami NATO – powinien zwiększyć wydatki na obronę do 2 proc. PKB. Tymczasem w 2021 roku będą one stanowiły 1,53 proc. Prawdopodobnie nowa koalicja nie zgodzi się na kolejne przekroczenie progu 1,5 proc. PKB.
Duże kontrowersje w NATO mogą wywołać decyzje dotyczące ewentualnej rezygnacji Niemiec z utrzymania amerykańskiej broni jądrowej na niemieckiej ziemi, czego domagają się Zieloni i część polityków SPD. Jednak podział obciążeń nuklearnych jest jednym z zasadniczych elementów strategii odstraszania NATO. Ewentualna decyzja niemieckich polityków podważyłaby spójność Sojuszu Północnoatlantyckiego, stąd mało prawdopodobna wydaje się tak drastyczna decyzja polityków.
Nowy rząd będzie musiał zmodernizować flotę powietrzną, by była ona zdolna do przenoszenia ładunków nuklearnych. Na obecną chwilę jedynie 15 z 85 samolotów Tornado do tego się nadaje. W ubiegłym roku Ministerstwo Obrony miało podjąć wstępną decyzję o zastąpieniu obecnych myśliwców amerykańskimi samolotami F-18 i Eurofighterami Typhoon. Rząd niemiecki powinien złożyć stosowane zamówienia najpóźniej do początku 2023 roku.
Formująca się koalicja w Niemczech nie jest zainteresowana pogłębianiem relacji z Brytyjczykami, chyba, że udałoby się im utrzymać ożywienie gospodarcze. Do końca tego roku Londyn znajdzie się poza pierwszą dziesiątką partnerów handlowych Berlina.
Annalena Baerbock, współprzewodnicząca Partii Zielonych, chce, by Niemcy przyjęły ostrzejsze podejście wobec Pekinu i prowadziły politykę zagraniczną opartą na wartościach. Duże kontrowersje wzbudziło ustalenie fragmentów umowy koalicyjnej dotyczących „systemowej rywalizacji z autorytarnymi państwami i dyktaturami”.
„Der Spiegel” podaje, że SPD popiera kontynuację polityki kanclerz Merkel w sprawie Chin. Nie chce drażnić Pekinu. SPD sugeruje, że ani Zieloni, ani FDP nie rządzili od wielu lat, stąd, będąc w opozycji, używali ostrzejszego języka. Jednak obie partie wkrótce przekonają się, że „muszą skupić się na obronie niemieckich interesów”, co ma swoje przełożenie także na relacje z Chińczykami.
Nicole Koenig z wpływowego Instytutu Jacques’a Delorsa w Berlinie, który działa na rzecz wzmocnienia integracji europejskiej, przekonuje, że na Niemcach ciąży obowiązek wzmocnienia roli Europy w celu globalnego zaangażowania i radzenia sobie z nowymi wyzwaniami w obliczu spadku roli USA.
Berlin nie może – jej zdaniem – abstrahować od spektakularnej porażki w Afganistanie, gdzie bez pomocy USA, „Europejczycy nie byli w stanie ewakuować własnych obywateli i lokalnego personelu”. Przypomina także o pakcie bezpieczeństwa na Indo-Pacyfiku zawartym między Australią, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią (AUKUS), który miałby zwiastować „koniec Europy”. USA – przy okazji tego porozumienia – unieważniły wielomiliardowy kontrakt Francuzów dotyczący eksportu okrętów podwodnych z napędem jądrowym do Australii. Pokazało to, że administracja Bidena nie zawaha się podjąć decyzji niekorzystnych dla jej europejskich sojuszników. Dlatego Berlin powinien według Nicole Koenig zmienić politykę wobec Waszyngtonu.
Istnieją również kwestie dotyczące reformy instytucjonalnej UE i propozycji rozszerzenia na politykę zagraniczną UE zasady głosowania większością kwalifikowaną. By zmiana jednak mogła wejść w życie konieczna jest zgoda wszystkich państw członkowskich UE.
Francuzi oczekują od Berlina podejmowania decyzji w bardziej elastyczny sposób odnośnie przyszłości Europy. Decyzje powinny zapadać w ramach małych struktur, grup roboczych np. formatu normandzkiego, co nie jest korzystne dla Polski (dogadywanie się z Rosją ponad głowami naszego kraju). W czerwcu br. Francja i Niemcy zaproponowały szczyt UE-Rosja, który zablokowała m.in. Polska.
Osobna sprawa to dalsze zaangażowanie Niemiec w Mali w sytuacji, w której chęć wycofania się sygnalizują Francuzi. Misja ma potrwać do 2024 r. Malijski rząd jest zainteresowany współpracą z rosyjskimi najemcami – grupą Wagnera.
Źródło: geostrategy.org.uk, spiegel.de, delorescentre.eu
AS