16 grudnia rząd Zjednoczonej Prawicy rozpocznie akcję szczepienia dzieci w wieku 5-11 lat przeciwko Covid-19. W wielu największych mediach polskojęzycznych ukazują się już artykuły, które alarmują o rzekomo rosnącej liczbie dzieci chorujących na Covid-19. Być może to czysty przypadek, ale fakt, że wzmożona kampania medialna w tym temacie zbiegła się w czasie z pojawieniem się na polskim rynku preparatu szczepionkowego dla dzieci jest zastanawiający.
Już w czwartek 16 grudnia ma w Polsce ruszyć wielka akcja szczepienia dzieci w wieku od 5 do 11 lat przeciwko Covid-19. Jak dotąd przez prawie dwa lata, słyszeliśmy, że dzieci przechodzą koronawirusa na ogół bardzo lekko, często zgoła niezauważalnie. Jednak w ostatnich tygodniach zaczęły mnożyć się medialne doniesienia mówiące o nieoczekiwanym wzroście dziecięcych zakażeń i przypadków z ciężkim przebiegiem.
Niewątpliwie czysty przypadek chciał, że w mniej więcej tym samym czasie na polski rynek wchodzi preparat medyczny, który ma położyć kres problemowi Covid-19 u dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Póki co nie wiadomo, ile dawek zaproponuje najmłodszym rząd Zjednoczonej Prawicy: czy „ostatnia prosta” składać będzie się z jednego tylko zastrzyku, czy też nieubłagany rozwój wypadków pokaże, że konieczne będą następne dawki dla kilkulatków.
Minister Niedzielski ogłaszając nowinę o akcji wyszczepiania najmłodszych powiedział, że koronawirus bywa dla dzieci i młodszych osób „bardzo dolegliwy”. Na potwierdzenie tej tezy podał przykład zgonów osób „w kwiecie wieku”, to znaczy 35- oraz 50-latków.
Z kolei na jednym z popularnych portali medycznych w artykule o szczepieniu dzieci pojawiły się przestrogi jednej z lekarek. Sytuacja jest tak poważna, że wyjście jest tylko jedno: szczepić najmłodszych! Wprawdzie objawy Covid-19 u dzieci, jak powiedziała ta sama lekarka, są często nie do odróżnienia od objawów przeziębienia, ale przecież koronawirus to jednak nie to samo – nawet, jeżeli to samo.
Jaką ofertę zachęt przygotuje dla dzieci nasz rząd? Póki co z okazji świąt Bożego Narodzenia postanowiono wysłać najmłodszych na nauczanie zdalne. Jak wiadomo, zdalna nauka prowadzi do lawinowego wzrostu problemów psychicznych i fizycznych; w Polsce znacząco wzrosła nawet w ostatnich miesiącach liczba samobójstw u nastolatków. Furda jednak taki błahostki; tu chodzi przecież o ZDROWIE, dlatego ministrowie Adam Niedzielski i Przemysław Czarnek nie będą się wahać.
Co dalej, zobaczymy. Jeszcze w czerwcu minister Czarnek zapowiadał, że w szkole „żadnej segregacji nie będzie”. Póki co od tej twardej linii rząd odszedł tylko „odrobinkę”. Kilka tygodni temu tandem Niedzielski-Czarnek wysłał do rodziców list, w którym podano, że zaszczepione dzieci nie będą musiały być kierowane na kwarantannę, jeżeli w ich klasie ktoś zostanie pozytywnie przetestowany na Covid-19. To oczywiście nie jest segregacja; broń Boże, to tylko różnicowanie. Skoro resort zdrowia ogłosił niedawno, że nałożenie na służby wojskowe, medyczne i nauczycieli obowiązku szczepień pod sankcją utraty pracy nie jest bynajmniej przymusem, tylko właśnie radosnym obowiązkiem, to nikt nie będzie się chyba kłócił o traktowanie zaszczepionych i niezaszczepionych dzieci?
Paweł Chmielewski