21 grudnia 2021

Ukarany bez dowodów. Skandaliczne kulisy sprawy księdza bezpodstawnie odsuniętego przez płocką kurię

(Warszawa, 8 stycznia 2019 r. Konferencja prasowa w Sejmie na temat oskarżeń wobec Kościoła. Na zdjęciu Marek Lisiński, Joanna Scheuring-Wielgus. Fot. Andrzej Hulimka / Forum)

Portal Wirtualna Polska opisuje bulwersujące kulisy sprawy księdza Zdzisława Witkowskiego, który bez dowodów, wyłącznie na podstawie zeznań oszczercy został pozbawiony funkcji kapłańskich i z dnia na dzień wyrzucony z parafii.

 

Wyrzucono mnie z parafii jak psa, a po latach trzech sędziów uznało, że oskarżenia były fałszywe. Przetrwałem to wszystko dzięki wierze w Boga i rozmowom z parafianami, którzy podtrzymywali mnie na duchu – powiedział dziennikarzowi ksiądz Witkowski. Jego sprawa swego czasu została nagłośniona przez największe media i lewicowych polityków. Przedstawicielki politycznych środowisk antyklerykalnych wraz z oszczercą Markiem Lisińskim doprowadzili nawet do przelotnego spotkania fałszywej „ofiary” z papieżem Franciszkiem, który ucałował dłoń oskarżyciela.

Wesprzyj nas już teraz!

Oszust szefował fundacji „Nie lękajcie się”, był twarzą kampanii posądzeń duchownych o czyny pedofilskie. Ostatnio łódzki Sąd Apelacyjny potwierdził wyrok niższej instancji uznając, że dowodów na nadużycia seksualne po prostu nie ma.

„W prawomocnym wyroku Marek Lisiński przegrał sprawę, w której domagał się miliona złotych zadośćuczynienia od księdza Zdzisława Witkowskiego z parafii pw. Świętego Floriana w Poniatowie oraz Diecezji Płockiej. Według sądu nie było molestowania. Relacja rzekomej ofiary zawierała niedające się wytłumaczyć rozbieżności, przez co stała się dla sądu niewiarygodna” – napisał portal wp.pl.

Sąd bazował między innymi na aktach sądu kościelnego, w którym nie dopatrzył się „jakiegokolwiek dowodu potwierdzającego wersję powoda”. Jednak osiem lat temu ordynariusz diecezji biskup Piotr Libera zabronił duchownemu na trzy lata pełnienia posługi oraz dożywotnio odsunął go od pracy duszpasterskiej z młodzieżą.

Niedużo lat zostało mi do emerytury, ale… tak, po oczyszczeniu z zarzutów chciałbym jeszcze stanąć przed parafianami i głosić Ewangelię Chrystusa. Mam wprawdzie 67 lat, ale chciałbym jeszcze coś dać z siebie innym ludziom. Przez te kilka lat wielu parafian utrzymywało ze mną kontakt. Przetrwałem te trudne chwile dzięki ich słowom otuchy, że prawda jeszcze zwycięży – powiedział oczyszczony z zarzutów ksiądz.

Z dalszej części rozmowy dowiadujemy się, jak kapłan został potraktowany przez płocką kurię.

Wyrzucono mnie z parafii jak psa. Przyjechał jeden z biskupów i miałem się wyprowadzić. Nikt nie pytał, z czego będę żył i czy mam gdzie mieszkać. Meble, których nie miałem jak zabrać, są do dziś przechowywane przez parafian gdzieś w garażach i szopach – wyznał.

Po eksmisji z plebanii mieszkał w rodzinnym domu. Żył dzięki emeryturze nauczycielskiej.

Diecezja odmówiła skomentowania sprawy informując jedynie, iż przyjmuje do wiadomości wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi.

 

Źródło: wp.pl

RoM

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(32)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram