Deklaracja z Jeny to kolejny dokument ujawniający cele i sposoby budowy nowego społeczeństwa. Pod hasłami ekologii, walki o klimat i ocalenie zasobów Ziemi globaliści wraz z uczonymi sformułowali założenia kompleksowej dekonstrukcji światowego porządku społecznego, ekonomicznego, naukowego czy kulturowego. Wspólnym mianownikiem zmian ma być drastyczna depopulacja.
Propagatorzy zrównoważonego rozwoju nie ustają w dążeniu do realizacji neomaltuzjańskiej wizji społeczeństwa. W marcu 2021 r. – za sprawą prof. Benno Werlena – przedstawiciele Klubu Rzymskiego, niemieckiej i kanadyjskiej komisji UNESCO oraz liderzy Światowej Akademii Sztuki i Nauki, Academia Europaea i Międzynarodowej Unii Geograficznej podpisali Deklarację z Jeny w sprawie przyspieszenia działań zmierzających do budowy Nowych Cywilizacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Profesor Werlen, szwajcarski geograf, m.in szef Katedry UNESCO ds. Globalnego Zrozumienia dla Zrównoważonego Rozwoju na uniwersytecie w Jenie, powołując się na opinie „licznych ekspertów” twierdzi, iż pomimo podjętych działań politycznych, prawnych i finansowych, światowa społeczność traci szansę na osiągnięcie zadeklarowanych wcześniej celów.
– Sama intensyfikacja istniejących środków nie wydaje się wystarczać do realizacji Agendy 2030 – twierdzi naukowiec. Dlatego wraz z Klubem Rzymskim, Światową Akademią Sztuki i Nauki, Academia Europaea, niemiecką i kanadyjską komisją UNESCO wzywa rządy i instytucje do zmiany strategii oraz przyjęcia „nowego podejścia kulturowego”, o którym jest mowa w Deklaracji z Jeny.
Deklaracja z Jeny i budowa Nowych Cywilizacji
Jej sygnatariusze uznając, że „świat jest bardzo bliski ostatniej szansy na osiągnięcie szeroko uzgodnionych Celów Zrównoważonego Rozwoju” oświadczyli, że należy „przyspieszyć postęp” i przejść od „mówienia o zrównoważonym rozwoju do zrównoważonego życia”. Można to osiągnąć poprzez radykalną zmianę codziennych praktyk ludzi.
Autorzy postulują zmianę perspektywy myślenia „z opozycji natura – społeczeństwo na współzależną relację społeczeństwo – natura”. Należy także, ich zdaniem, uznać „kryzys ekologiczny” za „kryzys społeczny” i ustanowić „długoterminowe zrównoważone sposoby życia”, upowszechniając program różnorodności kulturowej, społecznej i regionalnej.
W transformacji prowadzącej do powstania Nowych Cywilizacji kluczową rolę mają odgrywać nauki społeczne i humanistyczne, kształtujące politykę zrównoważonego rozwoju. Twórcy Deklaracji z Jeny chcą odejścia od narzucania strategii odgórnych „jeden rozmiar dla wszystkich” i przyjęcia „podejść dostosowanych do indywidualnych potrzeb”. Postuluje się powołanie nowych interdyscyplinarnych instytucji badawczych, które zajmą się analizą nowych sposobów uczenia się oraz wpływania na ruchy oddolne.
Młodzi ludzie mają ustanowić „kulturowo i regionalnie zróżnicowane sposoby życia zrównoważonego” dzięki swojej „kreatywności i nowej estetyce”, przekraczając granice tabu.
„Sztuka we wszystkich jej formach, wraz z naukami humanistycznymi i społecznymi, ma kluczowe znaczenie dla poszerzenia sposobu myślenia, zapewnienia nowych perspektyw, by ludzkość mogła przejść od epoki eksploatacji do kultury regeneracji, osiągając szybciej cele zrównoważonego rozwoju” – czytamy w Deklaracji.
Jej sygnatariusze wezwali „wszystkie odpowiednie instytucje polityczne i naukowe, w tym agencje finansowe do wykorzystania Dekady Działań ONZ na zapewnienie, iż wymiar kulturowy znajdzie się w centrum programów zrównoważonego rozwoju.
Zmiana paradygmatu przekonań. Trzeba uczyć się od rdzennych ludów i zmarginalizowanych grup
Dlaczego potrzebne są Nowe Cywilizacje i jak mają one wyglądać? Klub Rzymski, który nigdy nie zrezygnował z podstawowej maksymy, mówiącej, iż „świat ma raka, a tym rakiem jest człowiek” wciąż utrzymuje, że na świecie jest zbyt dużo ludzi, którzy zagrażają ograniczonym zasobom Ziemi. By wprowadzić racjonalne zarządzanie nimi, konieczna jest „zmiana paradygmatu podstawowej matrycy przekonań, złożonych systemów ekonomicznych, finansowych i społecznych, które stanowią podstawę naszych codziennych interakcji”.
Nowe Cywilizacje wyłonią się dzięki m.in. czerpaniu wiedzy o trybalizmie i uczeniu się na nowo, jak stać się człowiekiem (Learning New Ways of Becoming Human).
Źródłem inspiracji mają być rdzenne wierzenia, subsaharyjska filozofia ubuntu, chiński taoizm czy współczesna cybernetyka, myślenie złożone i neodarwinizm. Należy uczyć się od kobiet, młodych, radykałów i wszelkich grup zmarginalizowanych, ponieważ to one muszą radzić sobie w życiu codziennym z wieloma wyzwaniami. Tylko dzięki nim możliwa będzie „radykalna przebudowa społeczeństwa dokonująca się w ludzkich umysłach i duszach”.
Klub Rzymski wraz z platformą #LearningPlanet, siecią ponad 90 instytucji zaangażowanych w nowe sposoby uczenia się dla lepszej przyszłości, uruchomił program działań pod nazwą „Piąty element – życie dla nauki, nauka dla życia”. Wszystkie te inicjatywy mają prowadzić do „dekolonizacji umysłów i wspierania zmiany kulturowej, której ludzkość potrzebuje, aby uciec od wyzysku i destrukcji”.
Klub propagujący budowę Nowej Cywilizacji (de facto cywilizacji ekologicznej) i tzw. Rewolucję Ludzką nawiązuje do postulatów swojego założyciela Aurelia Peccei oraz lansowanych od lat 70. ubiegłego wieku raportów wskazujących na ograniczenie zasobów naturalnych, przez co nie wszyscy mogą się bogacić. Transformacja, jaką proponuje, dotyczy zmiany wartości i tego, co należy rozumieć pod pojęciem dobrostanu.
Przebudowa ekonomii i nauki. Odrzucenie prawdy i obiektywizmu
Kompletniej przebudowie musi ulec ekonomia. Należy porzucić wskaźnik Produktu Krajowego Brutto (PKB) oraz w ogóle ideę wzrostu na rzecz wskaźników mierzących wyczerpywanie się zasobów i dobrostanu.
Nowe sposoby uczenia się zakładają odrzucenie obiektywizmu i prawdy. Obiektywizm jest „kamieniem węgielnym nauki i częścią paradygmatu separacji”, a tego typu paradygmat ma być zastąpiony. „Konwencjonalne znaczenie obiektywności musi zostać zmienione, jeśli chcemy ułatwić pojawienie się nowych sposobów stawania się człowiekiem w XXI wieku”, czytamy w opracowaniu Klubu Rzymskiego dotyczącym Emerging New Civilisations. W związku z tym mamy wyjść poza „uniwersalność” perspektywy, zaakceptować, że możemy uczyć się od rdzennych kultur, osób zmarginalizowanych itd. Sama edukacja nie może być konwencjonalna. Oświata ma zapewniać „narzędzia transformacji kulturowej”. „Zamiast powielać istniejące ramy, dążymy do stworzenia warunków i narzędzi przydatnych do zmiany naszej epistemologii” – zaznaczają członkowie Klubu Rzymskiego.
Nie liczy się prawda, lecz wielość światopoglądów różnych kultur afrykańskich i azjatyckich, kultur rdzennych, które zostały zignorowane w epoce industrializacji. Ponadto należy eksperymentować w celu zmierzania w kierunku zrównoważonego dobrostanu. Nie liczy się także „standardowa wiedza specjalistyczna”, ponieważ może ona „faktycznie utrudniać zdobywanie nowych informacji, których potrzebujemy”. Ludzie muszą „porzucić role interesariuszy lub ekspertów istniejącego status quo, bo uniemożliwia im to dostrzeżenie tego, czego potrzebujemy uczyć się na nowo” – twierdzą projektanci nowego człowieka.
Programy odpowiedzialnych badań i innowacji
Nowe sposoby uczenia się zakładają „przeprojektowanie procesów tworzenia wiedzy”. Dlatego Klub Rzymski wraz z siecią uczelni na całym świecie promuje „programy odpowiedzialnych badań i innowacji”. Eksperymenty mają zaowocować „nowymi ścieżkami” prowadzącymi do „zrównoważonego dobrostanu”.
W ciągu dwóch do trzech lat inicjatorzy chcą stworzyć sieć organizacji i osób na całym świecie. Te zaś pomogą rozpalić zapał do kulturowej transformacji. Kultura zapewnia „ramy interpretacji rzeczywistości i sposoby zachowania, gdy potrzebujemy jedzenia, schronienia, relacji z innymi i miłości”. Transformacja kulturowa ostatecznie przyniesie zmiany w pozostałych dziedzinach życia.
Ekonomiści, przedsiębiorcy, ekologiści, uczeni różnych dyscyplin związani z Klubem Rzymskim zaznaczają, że konieczne jest globalne, holistyczne i systemowe myślenie, eksperymentowanie z alternatywnymi poglądami, by nadać sens życiu człowieka pozbawionego różnych dóbr.
Program Działań Deklaracji z Jeny
9 września 2021 r. odbyło się uroczyste podpisanie Programu Działań Deklaracji z Jeny (TJD) przez przedstawicieli kolejnych organizacji z udziałem artystów z Afganistanu, Iranu i RPA. Jak zaznaczył wówczas Garry Jacobs, szef Światowej Akademii Sztuki i Nauki, globalny ruch społeczny pomoże „zmienić sposób myślenia i działania tak, by przejście do globalnie sprawiedliwego, integracyjnego i zrównoważonego życia było możliwe”.
Uznano, że stworzenie globalnego ruchu jest najwyższym priorytetem, a zmiana ma dotyczyć wszystkich dziedzin życia. W praktyce uzgodniono, że będą realizowane programy: „Sztuka”, „Edukacja” i „Społeczeństwo obywatelskie”, a ich koordynacją zajmie się Światowy Sekretariat powołany na Uniwersytecie w Jenie we współpracy z Centrum Studiów Zaawansowanych Maxa Webera w Erfurcie i z Akademią Muzyczną im. Franza Liszta w Weimarze. Koordynatorem został wspomniany tu we wstępie niemiecki wykładowca prof. Benno Werlen.
W październiku 2021 r. zorganizowano konferencję Humanities and Social Sciences for Sustainability. W planie są podobne wydarzenia dla obu Ameryk, Afryki i Azji. Mają pomóc w pozyskaniu do współpracy kolejnych organizacji i liderów opinii.
Neomaltuzjanizm ma się dobrze
Budowa Nowych Cywilizacji nie jest nowym pomysłem Klubu Rzymskiego. Jego członkowie utrzymują, że wszystko to, co przewidywali w słynnym raporcie z 1972 r. pt. „Granice wzrostu” sprawdziło się i trzeba pilnie podjąć działania zmierzające do zakończenia eksploatacji zasobów Ziemi oraz ograniczenia liczby ludności na świecie.
Postulują wdrożenie „ekonomii pączka” (Doughnut Economics) opisanej przez Kate Raworth. Sugeruje ona, by wprowadzić dwa rodzaje wskaźników ekonomicznych: ostrzegających, kiedy podstawowe ludzkie potrzeby nie są zaspokajane i przed przeciążeniem krytycznych systemów regeneracji Ziemi. Mają one pomóc „sprawiedliwie zaspokajać potrzeby materialne wszystkich ludzi w granicach ziemskich zdolności regeneracyjnych”.
Zmiana paradygmatu wiąże się z upowszechnieniem „nowej etyki” i globalnego zarządzania. Możemy się spodziewać większej liczby takich wydarzeń, debat politycznych na temat Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDG) promowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych oraz czołowe uczelnie na świecie.
W 2016 r. Klub Rzymski propagował „odnowienie dobrobytu poprzez zarządzanie wzrostem gospodarczym, zmniejszenie bezrobocia i nierówności oraz przeciwdziałanie zmianom klimatycznym”. Zgodnie z raportem pt. „Wystarczy jeden procent wzrostu” przedstawionym 13 września 2016 r. w Berlinie przez Jorgena Randersa i sekretarza generalnego Klubu Graeme Maxtona, po 30 latach globalizacji i wzrostu gospodarczego świat stał się nieprzyjemnym miejscem do życia. By ograniczyć „zmiany klimatyczne”, nierówności i bezrobocie postulowali zmianę paradygmatu. Autorzy zasugerowali wprowadzenie na całym świecie polityki jednego dziecka, podniesienie wieku emerytalnego do 70 lat, podwyższenie akcyzy, podatków i wprowadzenie podatku węglowego oraz powszechnego dochodu podstawowego dla potrzebujących. Mówili, że społeczeństwo globalne musi dokonać wyboru: albo będzie dalej zmierzać ku przepaści, albo ku zrównoważonemu wzrostowi. Autorzy raportu odmówili prawa do wzrostu krajom rozwijającym się np. Indiom, bo nie ma na tyle zasobów i energii dla wszystkich. Mówili, że polityka jednego dziecka pozwoliłaby zaoszczędzić zasoby dla „bardziej sprawiedliwego społeczeństwa globalnego”.
Niestety idee neomaltuzjańskie są bardzo rozpowszechnione wśród światowych technokratów. Szczególnie popularne były w latach 60. i 70. ub. wieku. Zaowocowały m.in. ogromnymi nadużyciami w postaci chińskiej polityki jednego dziecka (1979–2015) i przymusowej sterylizacji w Indiach (1975–1977), a także w krajach Ameryki Południowej.
W 2020 r. podczas Światowego Forum Ekonomicznego prymatolog Jane Goodall zaznaczyła w dyskusji, że nie mielibyśmy problemów środowiskowych, gdyby „utrzymywała się wielkość populacji sprzed 500 lat”, czyli około 420–540 milionów ludzi, o około 6,7 miliarda mniej niż obecnie.
Jesteśmy świadkami propagowania przez celebrytów i wiodące media światowe, a także krajowe swoistej mody na nieposiadanie dzieci, co ma być wyrazem naszej troski o planetę. Lansowana jest „nowa etyka”, będąca zaprzeczeniem podstawowych wartości i moralności.
15 listopada 2017 r. NBC News donosiło, iż „Nauka dowodzi, że dzieci są złe dla Ziemi”. 7 sierpnia 2018 roku Andrzej Prajsnar na portalu forsal.pl pisał, powołując się na dane Population Matters dla Polski, że „optymalna ekologicznie populacja naszego kraju powinna wynosić około 18 mln mieszkańców”. Dane uwzględniały poziom konsumpcji oraz technologii, samowystarczalność w zakresie wykorzystania odnawialnych zasobów przyrodniczych i możliwość ich pełnego odtworzenia. Propagatorzy budowy Nowych Cywilizacji podkreślają wagę dostosowania gospodarki i populacji różnych krajów do możliwości regeneracyjnych lokalnych ekosystemów.
W sierpniu 2019 r. książę Harry sugerował, że dzieci obciążają planetę, zaś odpowiedzialne pary powinny mieć „maksymalnie dwójkę” pociech. Postulował nawet karanie ludzi za posiadanie większej liczby dzieci.
Kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez (D–NY) zakwestionowała moralność rodzenia dzieci w obliczu „zmian klimatycznych”, a Joe Biden poparł politykę chińską.
W listopadzie 2019 r. ponad 11 tysięcy naukowców podpisało się pod raportem World Scientists’ Warning of a Climate Emergency, wzywającym do zmniejszenia światowej populacji w celu zwalczania „zmian klimatycznych”. Co roku lista sygnatariuszy się wydłuża i w 2021 r. dołączyło kolejnych 2,8 tys. osób. Inicjatorem raportu jest m.in. prof. William J. Ripple z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie.
W dokumencie stwierdza się, że „trzeba ustabilizować, a idealnie byłoby stopniowo redukować populację światową”. Postuluje się, by obniżać płodność poprzez umożliwienie powszechnego dostępu do wszelkich środków planowania rodziny, w tym aborcji oraz ustanowienie powszechnej równości genderowej.
Jak widać, neomaltuzjanizm ma się dobrze, a przedstawiane przez różne gremia programy zmiany paradygmatu, zgodnych z Agendą 2030, by przeciwdziałać „zmianom klimatycznym” de facto odnoszą się do depopulacji. Uczeni i technokraci celowo nie wyciągają wniosków z przeszłości, obalających ich teorie i odrzucają prawdę oraz obiektywizm. Utrudniałoby to budowę bezbożnej, gnostyckiej i plemiennej „cywilizacji planetarnej”.
Agnieszka Stelmach