Obawa nie tylko o termin wyborów, ale ich demokratyczny przebieg, nie daje spokoju Adamowi Michnikowi. Naczelny „Wyborczej” najwyraźniej ma też wątpliwości co do możliwości osiągnięcia wygranej przez opozycję w starciu ze Zjednoczoną Prawicą. Zasugerował więc Szymonowi Hołowni de facto wchłonięcie jego projektu Polska 2050 przez PO, a zatem i polityczny niebyt.
Spotkanie naczelnego „Gazety Wyborczej” z Michnikiem odbyło się w Zakopanem. Wzięli w nim udział też sędziowie: Beata Morawiec i Waldemar Żurek, a zrelacjonowała wyborcza.pl. Uczestnicy usłyszeli m.in. o polskiej demokracji „na zakręcie”. Nie zabrakło „troski” o termin najbliższych wyborów i sugestii, że „nie będą one demokratyczne”.
Michnik ocenił, że środowiska niezadowolone z obecnej władzy przygotowały się na wybory i w każdej komisji umieścili czterech przedstawicieli sił niezależnych od PiS. Naczelny GW sugerował bowiem, że w każdej komisji wyniki głosowania mogą być fałszowane.
Wesprzyj nas już teraz!
Były też recepty i dobre rady dla opozycji. Zdaniem Michnika wygraną może dać wspólny start w wyborach takich liderów jak Donald Tusk, Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Panie Szymonie, niech się pan dogada z kierownictwem PO czy Koalicji Obywatelskiej i idźcie do wyborów na jednej liście. D’Hondt jest tutaj okrutnym sprawdzianem, zróbcie te listy w taki sposób, żeby każdy mógł głosować na swojego. Wspólna lista pozwoli odsunąć od władzy PiS” – doradzał Michnik.
Problem w tym, że Polska 2050 – wedle obietnic jej lidera – miała być nowym politycznym tworem, innym niż dotąd istniejące i mocno skostniałe struktury. Ugrupowanie Hołowni przecież wypłynęło na hasłach o wprowadzaniu w politykę nowej jakości i oddalaniu życia publicznego od ciągłego zwarcia na linii PiS-PO. Proponowany mariaż, to gra na jednego zawodnika – Donalda Tuska. Dla Hołowni oznaczałby on przecież sprowadzenie jego partii do roli już zapomnianych ugrupowań Janusza Palikota czy Ryszarda Petru. Z pewnością wyborcy, których zachęcił swoimi obietnicami Hołownia, a którzy nie chcieli dalej głosować na PiS czy PO, zrezygnowaliby z udziału w wyborach. Dla nich Hołownia był alternatywą polityczną „do przyjęcia”. Ale tylko jako samotny lider. W komplecie z PO i PSL głosy dla Polski 2050 najpewniej znikną. Ale być może starsi i mądrzejsi uznali, że czas politycznej swobody się skończył i trzeba odegrać swoją rolę, by wszystko wróciło do „normy”.
Źródło: dorzeczy.pl, wyborcza.pl, PCh24.pl
MA