Po dwóch miesiącach brytyjska ambasada zechciała odpowiedzieć na interwencję w sprawie zatrzymania Rafała Ziemkiewicza na lotnisku w Londynie, do którego doszło w październiku ubiegłego roku. Przedstawiciel dyplomacji Wielkiej Brytanii odmówił komentarza.
Na początku października doszło do niespodziewanego zatrzymania pisarza i publicysty Rafała Ziemkiewicza przez brytyjskie służby na lotnisku Heathrow. Interwencję w tej sprawie podjęło Centrum Wolności Monitoringu Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, które domagało się wyjaśnień ze strony ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie. Organ SDP zwracał uwagę, że nieuzasadnione zatrzymanie stanowiło pogwałcenie prawa brytyjskiego i międzynarodowego.
Pismo zwrotne zostało wysłane 30 listopada ubiegłego roku. Brytyjska dyplomacja podjęła najpierw taktykę zwlekania, aż w końcu zdecydowała się odpowiedzieć, wysyłając zdawkową odpowiedź 21 stycznia. „Polityka rządu Wielkiej Brytanii polega na niekomentowaniu szczegółów poszczególnych przypadków” – czytamy w odpowiedzi Jasona Rheinberga, zastępcy Szefa Misji Ambasady Brytyjskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Rheiberg poinformował przy tym, że Rafał Ziemkiewicz otrzymał dwie wiadomości bezpośrednio od ambasadora, 3 i 17 grudnia. Przedstawiciel dyplomacji zasugerował przy tym, że rząd brytyjski traktuje równo wszystkich gości zagranicznych, co oznacza, że każdej osobie może odmówić wjazdu, jeżeli „jej obecność w Wielkiej Brytanii nie sprzyja dobru publicznemu”.
Z kolei w stanowisku CWMPS SDP czytamy: „Zatrzymanie i niewpuszczenie dziennikarza na teren Wielkiej Brytanii z powodu głoszonych przez niego poglądów jest szczególnie bulwersującym przejawem eliminowania z przestrzeni publicznej dziennikarzy utożsamiających się z konserwatywnymi i prawicowymi poglądami”.
Nie było to pierwsze tego typu zatrzymanie z powodów ideologicznych. Podobnej sytuacji doświadczył m. in. również Stanisław Michalkiewicz.
Źródło: tvp.info
FO
„Jestem Rafał”. Czy wszystkich konserwatystów czeka areszt? [OPINIA]