„W ostatnich tygodniach w Berlinie demonstranci wielokrotnie blokowali drogi i autostrady, doprowadzając do tworzenia się długich korków. Protesty dają się we znaki kierowcom, którzy są coraz bardziej wściekli na protestujących i zaczynają ich usuwać z drogi na własną rękę”, informują niemieckie media.
Demonstranci wzywają do przyjęcia ustawy przeciwko marnotrawstwu żywności i natychmiastowej zmiany polityki rolnej w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w rolnictwie.
Aktywiści z organizacji Last Generation (Ostatnie pokolenie) kładą się na prowadzącej przez miasto autostradzie A100. „Kierowcy tracą nerwy” – zauważa dziennik „Berliner Zeitung” i opisuje przypadki interwencji podejmowanych przez zdenerwowanych właścicieli stojących w korkach samochodów.
Wesprzyj nas już teraz!
„Mężczyzna (…) wysiada z samochodu, chwyta aktywistę pod pachy i ściąga go z drogi na Halenseestrasse przy wieży radiowej. (…) Inny kierowca w stroju roboczym idzie za jego przykładem. On również ciągnie aktywistę po chodniku, sycząc jedno przekleństwo za drugim. Ale gdy tylko jeden z dwóch kierowców wyrusza ponownie, by usunąć z drogi innego aktywistę, ten, którego przed chwilą zaciągnęli na skraj, wstaje. Potem siada na asfalcie gdzie indziej. Gra w kotka i myszkę” – relacjonuje „Berliner Zeitung”.
Niektórzy aktywiści smarują klejem palce i dłonie i przyklejają się do drogi. Inni siedzą w tak zwanej alei ratunkowej.
Dziennik „Welt” informuje, że w ciągu ostatnich kilku tygodni policja odnotowała ponad 200 zgłoszeń przeciwko blokującym. W blisko 170 przypadkach demonstranci zostali tymczasowo zatrzymani lub ustalono ich dane osobowe – przez wiele dni w akcjach brali udział zawsze ci sami młodzi mężczyźni i kobiety, poinformowała policja.
Od 24 stycznia do 8 lutego policja naliczyła łącznie 29 blokad na różnych ulicach i placach Berlina, w tym zjazdów z autostrad. Od pięciu do 50 uczestników siedziało, kładło się lub przyklejało się do ulic.
Oprac. TK / PAP