Armia Krajowa była fenomenem nie tylko na skalę europejską, ale i wręcz światową. Nikt, żadne państwo okupowane przez Niemców czy Sowietów nie miało takiej armii jak Polska – przypomina w rozmowie z PCh24.pl redaktor Tadeusz M. Płużański, prezes Fundacji „Łączka”, redaktor naczelny pisma „Nasza Historia”.
– Nie wzięło się to z niczego. 14 lutego 1942 roku jest momentem ważnym, etapem na drodze do formowania się takiej poważnej, złożonej z wielu podmiotów siły zbrojnej – mówił gość PCh24TV o Armii Krajowej, za której początek działalności przywykło się uważać lutową datę sprzed 80 lat.
Wesprzyj nas już teraz!
– Pamiętajmy, że AK powstała w wyniku scalenia wielu innych organizacji, m.in. Narodowej Organizacji Wojskowej, Konfederacji Narodu – to są narodowe struktury – ale też Tajnej Armii Polskiej, do której należał Witold Pilecki – podkreślił redaktor Tadeusz M. Płużański.
Nasze państwo podjęło walkę przeciwko niemieckiej ekspansji jako pierwsze – przypomniał gość Tomasza Kolanka. – Pamiętamy przecież wcześniejsze historie: anschluss Austrii i to, co działo się z naszymi południowymi sąsiadami. Stąd liczymy okres II wojny światowej od 1 września 1939 roku, a nie od wcześniejszych agresywnych poczynań Niemiec. Stawiliśmy czoła liczebniejszej, lepiej zorganizowanej, nowoczesnej armii. Nawet klęska wrześniowa nie podcięła skrzydeł. Po niej Polacy od razu organizują różne instytucje, różne związki zbrojne – opowiadał badacz naszych dziejów najnowszych.
Jedną z pierwszych konspiracyjnych formacji wojskowych była Tajna Armia Polska. Ale organizowali się również chłopi (Bataliony Chłopskie) czy narodowcy… Duża część z tych organizacji weszła później w skład Armii Krajowej bądź też współpracowała z największą siłą podziemnej Polski.
Jaki był rodowód AK? Najpierw, już 27 września 1939 roku, powstała Służba Zwycięstwu Polski, przekształcona i przemianowana na Związek Walki Zbrojnej. Ten zaś 14 lutego 1942 roku zmienił nazwę na AK. Wbrew utartym opiniom 19 stycznia 1945 nie był końcem Armii Krajowej. Jej rozformowanie nie oznaczało bowiem likwidacji struktur. Powstała wówczas Delegatura Rządu na Kraj a ostatecznie Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. – To po prostu dalszy ciąg tej samej organizacji działającej pod różnymi nazwami. De facto Armia Krajowa istnieje od września 1939 roku aż do lat 50. Jej symbolicznym końcem jest 1 marca 1951, kiedy na Mokotowie ginie IV Zarząd Główny Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, chociaż WiN-owcy jeszcze potem walczyli, stawiali opór komunistom – wyjaśniał Tadeusz M. Płużański.
Wkład Armii Krajowej w struktury państwa podziemnego był olbrzymi. AK utworzyła szereg ważnych pionów swej działalności. Kontrwywiad służył wsparciem m.in. także uchodzącym wówczas za naszych sojuszników Anglosasom. AK prowadziła akcje zbrojne, w tym dywersyjne, propagandowe, szkolenie młodzieży realizowane przez Szare Szeregi – fenomenalną, ideową, niezwykle sprawną organizację polskiej młodzieży. Przypadki szmalcownictwa były surowo tępione. Sądy akowców wydawały wyroki śmierci na sprawców tego procederu, w tym komunistów, co w późniejszym okresie, po zakończeniu okupacji niemieckiej, srodze zemściło się na żołnierzach podziemia.
– Warto to podkreślać szczególnie w sytuacji gdy jesteśmy stawiani pod pręgierzem, kiedy wciąż tacy naukowcy jak Jan Grabowski czy Barbara Engelking-Boni wmawiają nam, że my wcale nie walczyliśmy, że nie mieliśmy właściwie żadnej armii, chyba że armii przestępców, morderców Żydów – podkreślał autor licznych książek o dziejach polskiej XX-wiecznej konspiracji niepodległościowej.
Jak zaznaczył rozmówca Tomasza Kolanka, tutejsi komuniści też chcieli mieć wojsko mające uchodzić za narodowowyzwoleńcze. Stąd powstała Gwardia Ludowa. Reprezentanci Moskwy dostrzegli i „docenili”, że Polacy się zbroją, organizują i stworzyli potężną armię, która w swoim rozkwicie liczyła sobie nawet ponad 400 tysięcy żołnierzy.
Reżimowa propaganda ukazywała GL po wojnie jako największą i najbardziej znaczącą siłę oporu przeciwko Niemcom. AK z kolei deprecjonowano – rzekomo była mniej istotna, a bardziej bierna, w dodatku splamiona kolaboracją z hitlerowskim okupantem. Tadeusz Płużański przypomniał jednak „akcję na Poznańskiej”, podczas której siły komunistyczne wraz z Gestapo dokonały wspólnego „nalotu” na archiwum Delegatury Rządu na Kraj. – Kto tu współpracował? W żadnym wypadku nie Armia Krajowa, nie nasi polscy żołnierze, ale to komuniści nie mieli z tym żadnego problemu, żeby współpracować z Niemcami, co było zresztą pokłosiem paktu Ribbentrop – Mołotow, nie powinno nas to więc szczególnie dziwić – prostował gość PCh24TV.
Szeregi AK zasilali przedstawiciele różnorodnych grup społecznych. Także pod względem politycznym członkowie organizacji reprezentowali szeroki wachlarz poglądów, może jedynie z wyłączeniem komunistów, którzy znaleźli się po drugiej stronie barykady i ramię w ramię z Sowietami zwalczali niepodległościowy opór.
– Trzeba mieć naprawdę ogrom złej woli żeby przypisywać Armii Krajowej po pierwsze, jakieś wyizolowanie ze społeczeństwa, a po drugie – współpracę z okupantem przeciwko polskiej ludności. To są w ogóle nonsensy. Jeżeli ktoś temu się na chłodno przyjrzy, stwierdza, że tego typu historie, niestety świadomie rozpowszechniane są po to, żeby zohydzić AK i Polaków w ogóle – zauważył publicysta.
AK to fenomen który trudno racjonalnie podważyć. Stał się on podstawą etosu walki Żołnierzy Niezłomnych. Większość spośród nich miała w swych życiorysach przynależność do struktur Armii Krajowej. Wolnościowy rys współtworzony przez AK złożył się również wraz z innymi tradycjami na niepodległościową tożsamość późniejszych organizacji antykomunistycznych działających w okresie PRL – podkreślił Tadeusz M. Płużański.
Źródło: PCh24TV
RoM
Płużański. OSZUKAN I ZDRADZENI! Fenomen i tragedia AK || Jaka jest prawda?