– Nie ma podstaw do wprowadzenia stanu wojennego na Ukrainie – oświadczył minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow. Podkreślił też, że nie wierzy w scenariusz zakładający rosyjski atak na Kijów.
Minister mówił w jednym z programów telewizyjnych w poniedziałek wieczorem, że obecnie nie ma potrzeby, aby „pakować walizkę i dokądś wyjeżdżać”.
Wyraził przekonanie, że dziś „absolutnie” nie ma konieczności zaprowadzania w kraju stanu wojennego. Jest on wprowadzany – jak dodał – kiedy dochodzi do agresji poprzez wtargnięcie.
Wesprzyj nas już teraz!
Reznikow podkreślił też, że nie wierzy w scenariusz rosyjskiego ataku na Kijów od strony Białorusi. Jak wyjaśniał, atak na ukraińską stolicę możliwy jest jedynie z północy, czyli z terytorium białoruskiego. 750 z tysiąca kilometrów granicy z Białorusią to bardzo trudne warunki: bagna, zarośla, dlatego ten odcinek niełatwo jest przejść – tłumaczył. Jak dodał, łatwo przekroczyć granicę białorusko-ukraińską na jej 250-kilometrowym odcinku na zachodzie kraju.
Zapewnił, że system obrony uniemożliwi dojście do Kijowa przeciwnikowi.
Naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny oświadczył z kolei, że strona ukraińska nie odnotowuje „radykalnego zwiększenia” liczebności rosyjskich sił przy ukraińskich granicach. Obecnie jest ich „trochę ponad” 120 tys. Zaznaczył, że siły te zmieniają miejsca dyslokacji, przemieszczają się.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)