Siedem z dziesięciu kanadyjskich prowincji sprzeciwia się użyciu Emergencies Act. Dokument przyznający rządom nadzwyczajne prerogatywy ma posłużyć do zakończenia protestów przeciwników segregacji sanitarnej i kowidowych obostrzeń.
W poniedziałek premier Justin Trudeau zapowiedział wprowadzenie stanu wyjątkowego, koniecznego, w jego opinii do zakończenia „nielegalnych i niebezpiecznych” protestów zainicjowanych przez Konwój Wolności. – Rząd federalny zadecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, aby umożliwić poszczególnym prowincjom zakończenie protestów i blokad – powiedział podczas konferencji prasowej.
Premier podjął decyzję w oparciu o tzw. Emergencies Act, czyli ustawę o sytuacjach nadzwyczajnych. Może jednak być wprowadzona tylko wtedy, gdy istniejąca sytuacja nie może być rozwiązana przez inne prawo federalne i jeśli władze poszczególnych prowincji nie mogą sobie samodzielnie poradzić z problemami. Aby ją wprowadzić, w kraju musi dojść do „sytuacji krytycznej poważnie zagrażającej życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu obywateli”. Zapisy ustawy zostały wprowadzone w czasie pokoju po raz drugi w historii kraju.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzja Trudeau spotkała się z ostrą krytyką w parlamencie, a wprowadzeniu stanu wyjątkowemu otwarcie sprzeciwiają się premierzy większości kanadyjskich prowincji. Rządy Alberty, Saskatchewan, Manitoby, Quebecu, Nowej Szkocji, Nowego Brunszwiku i Wyspy Księcia Edwarda najprawdopodobniej nie skorzystają z ekstremalnego rozwiązania.
Co więcej, władze przynajmniej sześciu prowincji zapowiedziały rychłe porzucenie większości obostrzeń kowidowych. W Kanadzie w pełni zaszczepione jest ponad 80 proc. społeczeństwa.
Propozycję premiera popierają natomiast władze Ontario i Kolumbii Brytyjskiej. O przyszłości stanu wyjątkowego już wkrótce ma zadecydować kanadyjski parlament.
Źródło: PAP / lifesitenews.com / własne PCh24.pl
PR