Premier Izraela Naftali Benet poprosił ministrów o niekomentowanie rosyjskich działań na Ukrainie. Minister spraw zagranicznych Jair Lapid powiedział z kolei, że Izrael „wyznaje liberalne wartości”, jednak znajduje się w „podobnej sytuacji do państw bałtyckich”, w związku z czym nie podjęto jeszcze decyzji o izraelskiej odpowiedzi na konflikt w Europie.
– Dzielimy swego rodzaju granicę z Rosją, ważną siłą w Syrii – wyjaśnił Lapid cytowany we wtorek wieczorem przez „The Jerusalem Post”. Dziennik przypomina też, że Izrael zawsze uprzedza rosyjską armię zanim uderzy w irańskie cele.
Zarówno Rosja, jak i Ukraina, są domem dla dużych społeczności żydowskich, co wedle szefa MSZ oznacza, że musi być „ostrożniejszy niż inni ministrowie spraw zagranicznych na świecie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister transportu Meraw Michaeli powiedziała w poniedziałek, że „nie ulega wątpliwości, iż szczególne relacje, jakie ma Izrael ze Stanami Zjednoczonymi (…) nie są takimi samymi relacjami, jakie ma Izrael z Rosją”.
– Nasze serce jest po stronie Stanów Zjednoczonych – skomentował w wystąpieniu telewizyjnym minister ds. diaspory Nachman Szaj. Dodał, że Izrael ciężko pracował, aby nie być zmuszonym do zajęcia „jasnego, oficjalnego stanowiska, z wielką nadzieją, że ten kryzys zakończy się bez ognia, bez ofiar i bez konfrontacji wojskowej”. Dodał jednak, że Izrael „wie, gdzie leży na mapie międzynarodowej”.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu Ram Ben-Barak, powiedział w wywiadzie z izraelską stacją radiową 103 FM, że gdyby Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na Rosję, postawiłoby to Izrael w „trudnej sytuacji”. Dodał jednak, że „ostatecznie, jeśli kiedykolwiek będziemy musieli wybrać stronę, wybierzemy stronę amerykańską”.
Oprac. TK / PAP