Były prezydent i premier Rosji w obszernym wpisie na Telegramie straszy skutkami „derusyfikacji” polskiej gospodarki, a przyczyn tak ostrej reakcji dopatruje się nie w bezpardonowym ataku swojego kraju na Ukrainę, ale w zakorzenionej od wielu lat w Polakach „rusofobii”. Poszukując jej źródeł związany z Władimirem Putinem polityk dopuszcza się kuriozalnych manipulacji historycznych.
Kremlowski polityk uznał, że nasz kraj „wije się z bólów fantomowych”, a „jego elitom trudno pogodzić się z faktem, że prawie 400 lat temu Wielka Smuta zakończyła się wypędzeniem polskich okupantów z Kremla; że nie stworzono wielkiego imperium Rzeczypospolitej”.
W jego opinii, powodem takiej „postawy” nie są „intrygi Kremla”, ale „wewnętrzne sprzeczki, korupcja, niepowodzenia gospodarcze i przegrane bitwy”. Co więcej, antyrosyjska narracja, nazwana przez Miedwiediewa „propagandą” jest „najbardziej zajadłym i wulgarnym krytykiem Rosji”. A powielający ją to „wspólnota imbecyli politycznych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednocześnie były prezydent Rosji zapewnił, iż w jego kraju „nie ma zwyczaju ukrywania nawet najciemniejszych kart naszej wspólnej historii”. Jak przypomina Interia.pl, ta wypowiedź przeczy faktom, takim jak delegalizacja stowarzyszenia Memoriał badającego zbrodnie z czasów stalinizmu i łamanie praw człowieka w ZSRR, którego Rosja jest sukcesorem. Co więcej, do dzisiaj rosyjska historyczna machina propagandowa nie przyznaje się do napaści we wrześniu 1939 r. na Polskę, dokonanej w porozumieniu z Niemcami.”
Miedwiediew dodał, że „w Polsce marzą o zapomnieniu II wojny światowej”. Przede wszystkim o „pamięci wobec radzieckich żołnierzy, którzy pokonali faszyzm, wypędzili najeźdźców z polskich miast i nie pozwolili zniszczyć Krakowa”. Kremlowski polityk nie zająknął się jednak nad trwającą ponad 40 lat zależnością władz PRL od postanowień decydentów w Moskwie z wszystkimi tego skutkami.
Były prezydent ubolewa, że „historia jest teraz rysowana na nowo”, a pomniki – w domyśle poświęcone rosyjskim „bohaterom”- burzone. „Faszystowska okupacja (z czasów II wojny – red.) jest otwarcie utożsamiana z 'sowiecką’. Trudno wymyślić bardziej kłamliwą i obrzydliwą retorykę, ale Polakom się to udaje” – ocenił.
Opisując sytuację w Rosji, były premier rządu w Moskwie podał, że w jego kraju „nie ma i nigdy nie było nastrojów antypolskich”. „Socjologowie zeznają, że obywatele Rosji są dość przyjaźnie nastawieni do tego narodu” – przekonywał, a za przykład takiego pro-polskiego nastawienia podał…”wybuch współczucia po katastrofie smoleńskiej”.
Źródło: interia.pl
PR