Brak konsekwencji wobec Rosji z powodu naruszenia przez nią podstawowej zasady stabilności – granic nie można zmieniać siłą – zadecyduje o tym, co świat utraci w wyniku wojny na Ukrainie – ostrzega dr Richard Haass.
Dyplomata, planista amerykańskiej polityki zagranicznej, wieloletni szef wpływowego think tanku Council on Foreign Relations w artykule zatytułowanym: „Winners and Loosers of Putin’s War”, który pierwotnie ukazał się na stronie Project Syndicate wskazuje na podmioty zyskujące wizerunkowo i nie tylko w związku z wojną na Ukrainie.
Należy do nich przede wszystkim sojusz NATO, obecnie bardziej zjednoczony i silniejszy między innymi dzięki słabym wynikom rosyjskich sił zbrojnych. Są nimi również Niemcy, zwłaszcza nowy rząd oraz kanclerz Olaf Scholz, który zobowiązał się do podwojenia wydatków na obronę i wysłania broni na Ukrainę, a także „anulował gazociąg Nord Stram2”. Haass wskazuje, że „to dramatyczne i znaczące zmiany” w dziedzictwie pozostawionym przez kanclerz Angelę Merkel, chociaż „rozczarowaniem jest to, że odstawienie się niemieckiej gospodarki od rosyjskiego gazu zajmie lata, co stanowi krytyczny balast, sprzyjający gospodarce rosyjskiej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zwycięzcą ma być prezydent USA Joe Biden, który „w zdecydowanej mierze umiejętnie kierował polityką wspierania Ukrainy” i „karania Rosji”, jednocześnie unikając eskalacji i przerodzenia się konfliktu w III wojnę, do czego mogłoby dojść na przykład wskutek ustanowienia strefy zakazu lotów nad terytorium naszego wschodniego sąsiada. „Biden zjednoczył także sojuszników Ameryki, coś bardzo potrzebnego po czterech latach rządów Donalda Trumpa i nieudanym wycofaniu się USA z Afganistanu. Jego jedyną poważną pomyłką było dalsze osaczanie Putina poprzez określenie go mianem zbrodniarza wojennego i sugerowanie zmiany reżimu, podczas gdy celem polityki USA powinno być zmuszenie Putina do zaprzestania wojny i uniknięcia jakiejkolwiek eskalacji” – pisze analityk.
Według Haassa, wizerunkowo tracą Chiny, zwłaszcza prezydent Xi Jinping. Jest on w gorszej sytuacji strategicznej niż zaledwie miesiąc temu wskutek bliskiego związania się Putinem. Krytykuje się go za „błędny osąd”, który szkodzi reputacji Chin i zwiększa ryzyko alienacji Europy Zachodniej, gdzie Pekin sporo inwestuje. Szef CFR spodziewa się większej presji amerykańskiej na Państwo Środka, by podnieść koszty Pekinu i odwieść od agresji militarnej względem Tajwanu.
Wojna na Ukrainie po raz kolejny obnażyła słabość Organizacji Narodów Zjednoczonych, zwłaszcza Rady Bezpieczeństwa. Podważyła wysiłki na rzecz ograniczenia rozprzestrzeniania się broni jądrowej na świecie. Przypadek Ukrainy – która 28 lat temu, w zamian za zapewnienie swojej integralności terytorialnej, zrezygnowała z ogromnego arsenału broni atomowej, a po 2014 roku została już dwukrotnie napadnięta przez sąsiada, który dokonał dramatycznych zniszczeń – będzie działać jako przestroga dla innych państw. Zamiast rezygnować z ambicji posiadania broni atomowej, będą one dążyć do jej rozbudowy.
Przegranymi są również pacyfiści i wszyscy ci, którzy przekonywali, że podboje terytorialne i wojny przeszły do historii. Wreszcie – według Haassa – konflikt na Ukrainie podważył argumenty zarówno lewicy, jak i prawicy, iż największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego są nadużycia Ameryki i że powinna się ona skupić na swoich problemach wewnętrznych.
Najistotniejszy jest jednak ostateczny rezultat wojny Putina, to jest, czy wspólnota międzynarodowa wyciągnie konsekwencje wobec agresywnego zachowania Rosji, która naruszyła „najbardziej podstawową zasadę stabilności na świecie: granic nie można zmieniać przez groźbę lub użycie siły”. Analityk pisze, że „wiele będzie zależeć od tego, czy Putinowi ujdzie na sucho ryzyko, jakiego się podjął, czy też cena, jaką będzie musiał zapłacić, przewyższy wszelkie zyski. To, bardziej niż cokolwiek innego, określi ostateczny werdykt historii dotyczący tego, co zostało wygrane, a co utracone w wyniku wojny Putina” – konkluduje.
Źródło: cfr.org,
AS