9 kwietnia 2022

Jan Kapistran: Młot na „chrześcijański” pacyfizm

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Są tacy, którzy chcieliby „znieść wojny” i ganią zagrożone konfliktem kraje za gromadzenie uzbrojenia. W oczach wielu współczesnych idealny chrześcijanin to rozbrojony pacyfista, wycofujący się z każdej sprawy w obliczu ewentualnego starcia. Wbrew temu, co mogłoby się zdawać,  ów „chrześcijański pacyfizm” nie jest wyłącznie niechęcią do wojny… Objawia się również nieskłonnością do wchodzenia w spory o prawdę i doktrynę wiary- to postawa ludzi, dla których ponad obiektywnymi wartościami zawsze stoi człowiek.

Fakt ten ilustruje porównanie dwóch postaci, Św. Jana Kapistrana i papieża Franciszka. Ich stosunek do wojny jest skrajnie różny: Krzyżowiec, obrońca Belgradu przed turecką nawałą i Ojciec Święty podważający doktrynę wojny sprawiedliwej, wzywający do „zniesienia” zmagań wojennych. Dzieli ich jednak również postawa wobec walki duchowej, ze zwodniczymi naukami i wilkami w owczej skórze wewnątrz Kościoła Katolickiego. Gotowość do podniesienia broni w obronie Christianitas w wypadku średniowiecznego świętego i pacyfizm Franciszka są wynikiem przemian w duchowej hierarchii wartości. Nim jednak zajmiemy się diagnozą… Krótka historia urodzonego we włoskim Capestrano franciszkanina, „świętego żołnierza”, patrona walki o chrześcijański świat.

Jan Kapistran: Mistrz Świętych Wojen

Wesprzyj nas już teraz!

Przyszły duchowny przyszedł na świat w 1386 roku we włoskim Capestrano, a po przebytym nawróceniu w 1415 wstąpił do zakonu franciszkanów, gdzie stał się bliskim uczniem Św. Bernarda ze Sienny. Jan szybko zaliczył się w poczet zwolenników powrócenia do ostrzejszej wersji reguły, bliższej duchowi Św. Franciszka. W roku 1426 został mianowany inkwizytorem, z zadaniem położenia kresu heretyckim naukom Fraticellich, części naśladowców Św. Franciszka, którzy zerwali z ortodoksją katolicką, przyjmując wypaczone poglądy na temat znaczenia ubóstwa. Jan zasłynął płomiennymi kazaniami, mającymi realny wpływ na duchową przemianę ich słuchaczy. Anegdoty wspominają, że ludność miast, do których przybywał, pod wpływem jego nauki gromadziła i zbiorowo paliła przedmioty prowadzące ją do grzechu.

Znając kaznodziejską biegłość Jana, papież wyznaczył go w 1453, gdy Konstantynopol wpadł w ręce Tureckie, na organizatora krucjaty w obronie świata katolickiego. Duchownemu udało się zebrać oddziały złożone przede wszystkim z pospólstwa, które wkrótce Jan poprowadził do obleganego przez Bisurmanów Belgradu. To właśnie obrona dzisiejszej stolicy Serbii zapisała się najgłośniej w życiorysie świętego. Jan z Kapistranu zagrzewał węgierskich żołnierzy pod wodzą Jana Hunyadego do walki, sam miał stanąć na czele kontrataków przeciwko wojskom Mehmeda II. „Święty żołnierz”, jak sam się nazywał, zmarł u boku węgierskiego dowódcy, dotknięty zarazą podczas kampanii 1456 roku. 

Komu przeszkadza walka?

W przeciwieństwie do chrześcijańskich pacyfistów Jan nie bał się wojny. Kiedy obozował z ochotnikami pod Belgradem, nie uważał zapewne, aby przekraczał Prawo Boże, czy oddawał się czemuś „sprzecznemu z człowieczeństwem”. Przeciwnie. Święty, ilekroć bezpośrednio zagrożony był świat chrześcijański, stawał do boju. Bronił go zarówno przed inwazją Turków, jak i przed zalewem obcych, heretyckich nauk Husytów i Fraticellich.

Patrząc na dzisiejszą awangardę walki z nauką o wojnie sprawiedliwej, zaobserwujemy tam ten sam związek, ale w jakże odmiennej odsłonie: radykalne potępienie wszystkich działań wojennych zbiega się z niechęcią do zwalczania propagacji błędnych nauk. Franciszek, ganiący Zachód za zbrojenie się w obliczu inwazji na Ukrainę, watykańska dyplomacja nawołująca broniących własnej suwerenności Ukraińców do zaprzestania walk i poszukiwania „ugodowego” rozwiązania sporu z Rosją… są jednocześnie ustępliwi wobec hierarchów podważających fundamenty katolickiej nauki i wrogów chrześcijaństwa spod znaku sześciokolorowej tęczy.

W rzeczywistości pseudochrześcijański pacyfizm, promowany przez najwyższych dostojników Kościoła, jest nie tyle odniesieniem do samej wojny, co objawem zaburzonej hierarchii wartości, powszechnej w dzisiejszym Kościele. W tej zdeformowanej strukturze konfrontacja nie jest dopuszczalną formą obrony wyższych dóbr… Stawia się je bowiem poniżej subiektywnego szczęścia jednostki, które zawsze cierpi, kiedy nici porozumienia i dialogu między ludźmi pękają, a zastępuje je zaciętość sporu – czy to o narodową suwerenność, czy o czystość doktryny, czy jak w wypadku Św. Jana Kapistrana, o przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej. Z tego powodu jedynym, czemu neo-chrześcijanie gotowi są wydać walkę, jest sama konfrontacja i to co do niej prowadzi. Stąd zażarta walka z potępianiem grzechu, jednoznacznymi ocenami moralnymi, stąd wyłączenie magisterium i przekonywanie, że nie musi ono rozstrzygać każdego sporu…

„Chrześcijański” pacyfizm to objaw antropocentrycznej idolatrii, rozkładającej Święty Kościół Powszechny. Byśmy mu nie ulegali, dobry Bóg pozostawił nam w poczcie świętych Jana Kapistrana: franciszkańskiego żołnierza, wroga herezji, islamu i grzechu. 

Filip Adamus

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(26)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie