Wielokrotnie opisywaliśmy przypadki dechrystianizacji Francji, ale okazuje się, że czasami wystarczy dobra wola i czyjaś inicjatywa, by jakąś cząstkę wielkiego dziedzictwa tego kraju ocalić.
Le Chemin to miejsce leżące obecnie administracyjnie w wiosce Anthien, zagubionej gdzieś w Burgundii, w departamencie Nièvre. Podobnie jak w wielu francuskich wioskach stoi tu zabytkowy Krzyż o wielkich walorach artystycznych. Przez lata niszczał, ale okazało się, że pod tym znakiem potrafili się zebrać ludzie dobrej woli, by go ratować. Nie chodzi tu tylko o sam zabytek, ale też o inicjatywę, która przywraca dziedzictwo i budzi ze snu obojętności ludzi…
Bertrand Calvino, który jest jednym z inicjatorów powołania stowarzyszenia ochrony francuskiego dziedzictwa i jego sekretarzem, mówi, że czasami mieszkańcy są po prostu niewystarczająco uwrażliwieni na swoje otoczenie, że na francuskiej prowincji nastąpiła często utrata poczucia „sacrum”, czy zobojętnienie dla znaków wiary. Celem utworzonego stowarzyszenia jest więc nie tylko ochrona lokalnych zabytków, ale i wzbudzenie nimi zainteresowania mieszkańców, ocalenie świadectw historii i wiary ich przodków.
Wesprzyj nas już teraz!
Krzyże przydrożne pojawiły się na terenach Francji jeszcze przed epoką średniowiecza. Były świadectwem obecności Boga i oddania okolicznych ziem pod Bożą opiekę. Służyły również jako punkty orientacyjne. Warto wspomnieć, że od 1095 r. takie miejsca były zadekretowanymi przez Kościół miejscami azylu. Ludzie, którzy schronili się przy Krzyżu, mieli te same prawa ochrony, które dawała ich obecność w kościele. Naruszenie tego prawa skutkowało wiecznym potępieniem.
Wracajmy jednak do Krzyża, który stanął w wiosce w Burgundii. W 1756 r., niejaki ksiądz de Varzy z pobliskiej miejscowości zamówił krzyż u artysty z Chemin. Dwa lata później, kiedy dzieło zostało ukończone, okazało się, że opat nie miał już akurat pieniędzy. Wtedy Pierre Caveron, miejscowy rzeźbiarz-kamieniarz postanawia ofiarować Krzyż dla swojej wioski.
Miejscowość liczyła wówczas 380 dusz. Jest położona na rzymskiej drodze pielgrzymek do Composteli od X w. Do połowy XIX wieku Le Chemin wciąż tętniła życiem, z małym kościołem, pocztą, warsztatami tkackimi, kilkoma warsztatami cięcia kamienia i rzeźbiarstwa, kuźniami, winnicami. Jednak powoli miejscowość się wyludniała, aż w końcu osadę przyłączono do wioski Anthien, liczącej obecnie 180 mieszkańców.
Krzyż w 1984 roku został uznany za zabytek, wyróżnia się jakością rzeźbiarskich dekoracji. Wykonany z piaskowca i wapienia w mieszance odcieni bieli i ochry, u podstawy przedstawia różne sceny z Nowego Testamentu: aresztowanie Chrystusa i pocałunek Judasza, postacie czterech ewangelistów, biczowanie Pana Jezusa, Święte Niewiasty, itd.
Krzyż usiłowano usunąć w czasach rewolucji. Dzięki upartej obronie mieszkańców pozostawiono go jednak na miejscu. W 1793 r. Danzy, lokalny przywódca rewolucyjny, nakazał usunięcie krzyża. Z pobliskiego Corbigny przybyli żandarmi, którzy mieli go zburzyć. Pod nieobecność mężczyzn zajętych pracą w polu, pod krzyż przyszły kobiety uzbrojone w widły w cepy. Gotowe do walki śpiewały psalmy i rewolucyjna policja zrejterowała. Krzyż został uratowany po raz pierwszy.
Współcześnie zagrożeniem okazało się skazanie tego zabytku na zapomnienie. Krzyż niszczał, a wiatry, deszcze i mrozy doprowadziły do korozji metalowego ogrodzenia, ale i poważnie uszkodziły kamień. W dodatku osiadanie gruntu groziło wręcz zawaleniem się krzyża.
Jednak w 2015 roku mieszkańcy Le Chemin postanowili stworzyć stowarzyszenie w celu ratowania zabytku i symbolu wiary. To lokalne stowarzyszenie ochrony zabytków liczy dziś 160 członków i obejmujące całą gminę. Na jego czele stoi jako prezes Anne Grosjean. Stowarzyszenie ma na swoim koncie już m.in. odrestaurowanie dzwonnicy pobliskiego kościoła, a teraz przyszła kolej na Krzyż. Po zatwierdzeniu projektu renowacji zaproponowanego przez architekta-specjalistę, kolejnym etapem było znalezienie pieniędzy. Ogłoszono zbiórkę środków, ale też złożono wnioski o dotacje do Rad Regionu, Departamentu i Fundacji Dziedzictwa.
Stowarzyszenie ma już kolejne plany ratowania cennych zabytków, w które Francja obfituje. Są to nie tylko krzyże, czy kapliczki, ale i wiejskie zabudowania, publiczne pralnie na otwartym powietrzu, chaty winiarzy, studnie, stawy, fontanny, młyny, zegary słoneczne, a nawet żywopłoty przecinające od wieków pola, które stanowią o krajobrazie Burgundii. To inicjatywa lokalna, ale nie jedyna we Francji. Można tu mówić wręcz o przebudzeniu się ludzi w ochronie materialnego i niematerialnego dziedzictwa Francji. Dodajmy, że stowarzyszenie zrzesza miłośników dziedzictwa miasta Anthien i siedmiu należących do tej gminy wiosek. Może w laickiej Francji to tylko kropla, ale te przecież drążą skały.
Bogdan Dobosz