Więcej jest spowiedzi, ludzie często na ulicy czy w takich miejscach jak przystanek metra albo schron podchodzą, bo widzą, że jestem księdzem, i proszą o błogosławieństwo albo żeby pomodlić się za zmarłego czy w innej konkretnej intencji – opowiada w rozmowie z PCh24TV ksiądz Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas z Charkowa.
– Dzień jest bardzo podobny do innego dnia. Od początku wojny do dzisiaj nie ma spokoju. Nie ma sytuacji, w której nie byłyby słyszalne wybuchy z innych części miasta. Szczególnie w ciągu ostatnich pięciu dni liczba tych ostrzałów zwiększyła się. Docierają do nas przykre informacje o tym, co tak naprawdę się stało i kto ucierpiał – relacjonował duchowny.
Wesprzyj nas już teraz!
W najgorszej sytuacji są osiedla znajdujące się w północnej części Charkowa, najbardziej narażone na ataki: Saltiwka, Aleksijewka, Piatichatki. Jak mówi kapłan, nie ma dnia, żeby nie ucierpiały od artyleryjskich pocisków. Od kilkudziesięciu dni te ataki dotyczą wyłącznie bloków mieszkalnych czy innych obiektów cywilnych. Ostatnio w wyniku ostrzału została zamknięta jedna z największych piekarni w mieście. – Sytuacja jest dynamiczna, zmieniająca się i trzeba niestety użyć stwierdzenia: dramatyczna – podkreślił rozmówca red. Marcina Austyna.
Trudno oszacować liczbę mieszkańców, którzy opuścili Charków. Mówiło się o 800 tysiącach do miliona, jednak od pewnego czasu część uciekinierów powraca. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn, którzy po ewakuowaniu swoich najbliższych w bardziej bezpieczne miejsca obecnie chcą wziąć udział w obronie. Wyjazdy trwają, choć w mniejszej skali niż na początku wojny. W szczególnie dramatycznej sytuacji są ludzie zamieszkujący przedmieścia oraz pobliskie miasteczka czy wioski.
Na terenie diecezji charkowsko-zaporoskiej niemal wszyscy księża pozostali wraz z wiernymi w swych parafiach. Wyjątkiem są m.in. zmuszeni do wyjazdu duchowni z Mariupola czy Malitopola.
W parafii księdza Stasiewicza przed wojną na cztery niedzielne Msze święte przychodziło łącznie 500–700 osób. W Niedzielę Palmową odprawiona została pierwsza od wybuchu wojny i jedyna tego dnia Msza. Dotarło na nią zaledwie 26 wiernych. W innych parafiach pozostało, według relacji duchownego, 30–50 procent praktykujących. – Więcej jest spowiedzi, ludzie często na ulicy czy w takich miejscach jak przystanek metra albo schron podchodzą, bo widzą, że jestem księdzem, i proszą o błogosławieństwo albo żeby pomodlić się za zmarłego czy w innej konkretnej intencji – relacjonował.
– W tym dramacie, jaki czyni wojna i jej następstwa – bo zniszczenie, bo śmierć, bo ludobójstwo – z drugiej strony jest solidarność, potrzeba wspólnoty, rodziny, i przyznawania się, i opowiedzenia, że stoję po tej właściwej stronie; potrzebuję Boga – podkreślił.
Decyzją charkowskiego biskupa, w związku z godziną policyjną nie odprawiane są od początku wojny Msze i nabożeństwa wieczorne. Katedra została zamknięta, gdyż najważniejsza parafia w diecezji znajduje się w centrum miasta, szczególnie zagrożonym atakami ze względu na znajdujące się tam siedziby urzędów i inne strategiczne miejsca. – W kurii, w kaplicy było prowadzone duszpasterstwo: Msza święta, spowiedź. Ludzie dzwonili pytając, czy mogą przyjść, pomodlić się, uczestniczyć w życiu duszpasterskim – mówił ksiądz Stasiewicz.
W pierwszym tygodniu wojny na terenie kurii chroniło się około 40 osób, w większości spoza parafii. Zostały ewakuowane gdy po jednym z ostrzałów okazało się, że nie jest to do końca bezpieczne miejsce.
Duchowni systematycznie odwiedzają miejsca, w których chronią się mieszkańcy przed bombardowaniami. Starsze bloki mieszkalne najczęściej pozbawione są piwnic. Ludzie uciekają więc przede wszystkim do stacji metra, z których każda jest w stanie zmieścić po kilkaset osób.
W charkowskiej katedrze odbędą się liturgie Triduum Paschalnego, jednak informacje o godzinach ich rozpoczęcia nie są upubliczniane ze względu na potencjalne zagrożenie. O szczegółowych terminach zostali powiadomieni wierni uczęszczający w ostatnim czasie na Msze i nabożeństwa.
– W tym trudnym czasie najważniejsze jest świadectwo życia. Może ono najbardziej przyciągnąć innych, pozwolić człowiekowi zatrzymać się, zrewidować życie i przeszłość – czy było to bliskie Bogu, czy wypełniało Jego wolę – zauważył duchowny.
Źródło: PCh24TV
Not. RoM
MOCNA rozmowa z księdzem z Charkowa: Msze Św. celebrujemy w schronach i piwnicach!