Niechęć zachodnich polityków i biznesmenów do wyciągnięcia realnych, a nie pozorowanych konsekwencji z faktu zaatakowania przez Rosję sąsiedniego kraju staje się zrozumiała gdy prześledzimy kontakty i powiązania łączące ich z państwem rządzonym przez Putina. Francja nie jest tu wyjątkiem, a wręcz przeciwnie – czymś w rodzaju wzorca z Sèvres.
Pomiędzy deklaracjami politycznymi a praktyką bywają spore różnice. Za prezydentury Emmanuela Macrona Francja jest w „obozie sankcjonowania Rosji” za jej agresję na Ukrainę, ale też widać wyraźnie chęć zachowania relacji z Moskwą, zwłaszcza na przyszłość. Przez pierwsze dni, kiedy wydawało się, że Putin szybko zajmie tylko obwody na wschodzie, nad Sekwaną używano, zgodnie z rosyjską terminologią, sformułowania „operacja wojskowa”. Każdy dzień oporu Ukrainy przynosił jednak w Paryżu zmianę nastrojów społeczeństwa. Agresję potępiono, zaczęto mówić o pomocy humanitarnej, a później także „militarnej”, chociaż ma ona ograniczony zakres do „środków ochrony i broni defensywnej”. Nie zmienia to faktu, że Macron za żadną cenę nie chce drażnić Putina. Była seria telefonów na Kreml, lecz bez żadnych skutków. Francuski prezydent wręcz idiotycznie tłumaczył, że nie użyłby określenia Bidena „ludobójstwo”, bo to przecież „bratnie narody”. Warto też przypomnieć jeszcze bardziej bezrozumny atak na polskiego premiera z zarzutami antysemityzmu i prześladowania LGBT, po skrytykowaniu telefonicznej manii Macrona. Francuski prezydent od początku konfliktu zachowuje się dwuznacznie, paląc świeczkę sprawie, dla której wypada to robić, ale i świecąc ogarek diabłu. Tę dwuznaczność można prześledzić także obserwując historię zachowania się francuskich firm obecnych w Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
Zełenski zaszachował Macrona
Już po wybuchu wojny, podczas spotkania z rodzimymi przedsiębiorcami prezydent sugerował, by firmy nie były „zbyt wyrywne” co do wycofywania się z Rosji. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po 23 marca. Tego dnia w przesłaniu skierowanym do francuskich parlamentarzystów prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał biznes znad Sekwany do opuszczenia Rosji. Wymienił z nazw Renault, Auchan i Leroy Merlin. Apelował, by nie byli „sponsorami wojny”. Przypomniano wtedy, który to kraj jest największym zagranicznym pracodawcą w Rosji, z ponad 1 200 firmami i 22 miliardami dolarów inwestycji dokonanych tam w ciągu dziesięciu lat.
Powstał problem jak zjeść ciastko i zachować ciastko. Dzień po przesłaniu ukraińskiego prezydenta Renault poinformowało w komunikacie prasowym o „zawieszeniu” działalności moskiewskiego zakładu. Zaczęto też szukać nabywcy na udziały w Awtowaz. Dłużej trwała decyzja banków. Te, które nie miały interesów, wycofały się szybko. Jednak dopiero kilka tygodni później, decyzję o wycofaniu się podjął bank Société Générale i to dopiero po znalezieniu kupca na swoje udziały w Rosbanku oraz zależnych spółkach ubezpieczeniowych. Oddajmy jednak sprawiedliwość, że ten bank poniósł podobno stratę 3 miliardów euro. Dalsze pozostawanie w Rosji też jednak miałoby konkretne skutki nie tylko wizerunkowe, ale i finansowe, więc właściciele zapewne dobrze to przeliczyli.
Szukanie alibi
Stowarzyszenie Rodziny Mulliez (AFM) potwierdziło, że zamierza pozostać w państwie Putina. To kilka sieci handlowych, które mocno tam inwestowały. Na Rosję przypada np. 18 procent globalnej sprzedaży Leroy Merlin, a Auchan posiada w tym kraju ponad 200 swoich magazynów. Grupa Mulliez podobnie zachowała się już po 2014 roku i aneksji Krymu. W Symferopolu działał hipermarket Auchan, który nie tylko pozostał otwarty, ale po prostu przeniesiono jego zależność od kierownictwa na Ukrainie do Rosji.
Są firmy, które nie chcą emigrować, więc szukają jakiegoś listka figowego dla swoich decyzji. Najczęściej mówią o zawieszeniu „wszelkich inwestycji”. Niektóre koncerny dodają, że „nowych inwestycji”, bo stare mają być… kontynuowane. Wyjątkowa kazuistyka dotyczy np. firmy Danone, która w komunikacie prasowym uzasadnia utrzymanie działalności i produkcji w Rosji „potrzebą dostarczania świeżych produktów mlecznych oraz żywności dla niemowląt w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb ludności cywilnej”.
Firmy, które „kończą swoje inwestycje”, ale nie zamierzają zaniechać działalności to np. także Peugeot, Schneider Electric czy Blablacar z 25 milionami użytkowników w Rosji. Podobnie tłumaczył się Total.
Udawane zamknięcia i inne sztuczki
Rosję opuściły i opuszczają setki firm zagranicznych. W przypadku tych francuskich „tak naprawdę się nie zamykają” – mówił radiu France Info rodzimy bankier inwestycyjny z Moskwy. Po prostu tworzone są firmy – córki pod innymi nazwami. Podobnie działają jednak i np. Amerykanie w branży konsultingowej.
Oficjalne sankcje dotyczą wielu sektorów, produkcji zbrojeniowej, aeronautyki, finansów, a nawet luksusowej mody. Biznes szybko uczy się, jak pewne przepisy omijać. Francuski przedsiębiorca mówi, że w sektorze wyrobów luksusowych sankcje nałożone są na towary warte powyżej 300 euro za sztukę. Jego firma dystrybuuje kosmetyki w Rosji, a „większość perfum jest poniżej tej kwoty i dlatego nie ma podstaw prawnych, aby zakazać naszej działalności” – wyjaśnia.
Ciekawa jest sytuacja firmy Poma, która produkuje kolejki linowe (założycielem był inżynier polskiego pochodzenia Jean Pomagalski). Rosyjska filia tego przedsiębiorstwa buduje sieć transgraniczną łączącą miejscowości położone w Rosji i Chinach. Kolejki linowe powyżej ceny 5 000 euro są jednak objęte sankcjami. I tu też udało się znaleźć „rozwiązanie”. Gilles Remy z firmy konsultingowej Cifal opowiada, że filia połączyła siły z trzema rosyjskimi funduszami inwestycyjnymi na zasadzie „zaufania” i to one kontynuują nadzór. – Z czasem Poma może sprzedać swoje udziały, albo wznowić nadzór i wrócić na rynek – dodaje doradca.
France Info opisuje i inne „sztuczki”. Niektóre firmy ewakuowały swoich pracowników z Rosji, ale prowadzą nadal działalność u sąsiadów, takich jak np. Kazachstan. Tak jest w przypadku grupy Saft. Według działu komunikacji firmy, jej pracownicy wyjechali do pracy w innym kraju granicznym. Saft to francuska firma zajmująca się projektowaniem, rozwojem i produkcją akumulatorów wykorzystywanych w transporcie, przemyśle i… obronności. Rzeczywiście na kilka dni zawiesiła dostawy swoich ogniw dla np. moskiewskiego metra, ale wiadomo, że już dystrybucja została wznowiona.
Energetyka i atomistyka
Francuskie firmy mają swój udział w rosyjskim rynku energetycznym, który jest największym płatnikiem finansującego wojnę budżetu państwa. Wspomniany sektor jest na razie wyłączony z sankcji, więc pozostaje tylko kwestia owego „listka figowego”. BP, ExxonMobil czy ENI ogłosiły wycofanie się z Rosji. Jednak TotalEnergies już tak jednoznaczny nie jest. Grupa francuska prowadzi tu duże interesy, w tym projekt skraplania gazu w zakładzie Jamał na Syberii. Total współpracuje z rosyjską firmą Novatek, w której rosyjski oligarcha Giennadij Timczenko ze względu na to, że jest objęty sankcjami, zrezygnował z funkcji członka zarządu 21 marca 2022 r. Pozostaje jednak ważnym udziałowcem…
Total nie chce wycofać się z Jamału ani pozbyć się udziałów w Novateku. Za grupą stoją interesy Francji, która finansowała projekt ze środków publicznego banku inwestycyjnego (BPI France). BPI udzielił innej francuskiej firmie wykonawczej Technip gwarancji w wysokości 350 mln euro na pokrycie ryzyka związanego z jego kontraktem na projekt Jamału. Stąd i komunikaty Totalu, że „zawiesza inwestycje”, ale tylko te, które nie są jeszcze fazie realizacji.
Podobna sytuacja dotyczy sektora energetyki atomowej. Francja jest wiodącym partnerem w Europie Zachodniej Rosatomu, rosyjskiej spółki publicznej specjalizującej się w energetyce jądrowej. W lutym 2022 roku, tuż przed konfliktem, EDF poinformowało, że podpisało umowę na wyłączność z rosyjskim koncernem na dostawę turbin parowych Arabelle, produkowanych przez fabrykę GEAST (GE – Alstom) we francuskim Belfort. W grudniu ubiegłego roku EDF i francuska Komisja ds. Alternatywnych Energii i Energii Atomowej (CEA) podpisały również umowę o partnerstwie badawczo-rozwojowym z Moskwą na rzecz rozwoju reaktorów czwartej generacji. I znowu francuska grupa tłumaczy się, że jak na razie żadna z sankcji „nie uniemożliwia grupie normalnego działania”. Tenex, spółka zależna Rosatomu, podpisała również pod koniec 2020 roku umowę z francuską grupą Orano na ponowne wzbogacanie przetworzonego uranu. Jest to istotny kontrakt na paliwo dla elektrowni rosyjskich i francuskich. Dziwnym trafem ten sektor też został na razie oszczędzony przez sankcje…
Politycy na rosyjskich emeryturach
W kooperacji francusko-rosyjskiej dużą rolę odgrywali nie tylko byli politycy niemieccy czy austriaccy, ale też francuscy. Po wybuchu wojny szeregi owego prorosyjskiego lobby przerzedziły się. Tak jest w przypadku byłego ministra, szefa MFW, socjalisty i „seksualnego drapieżnika” Dominique’a Strauss-Kahna. Słynny DSK zadeklarował, że odejdzie z rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF). Trochę musi, bo ten fundusz akurat sankcjami objęto.
Nie wszyscy pewnie wiedzieli, że były prezydent Nicolas Sarkozy już jesienią 2021 roku odszedł z rosyjskiego towarzystwa ubezpieczeniowego Reso Garantia, w którym od listopada 2020 roku był „specjalnym doradcą” i przewodniczącym strategicznego komitetu doradczego przy radzie nadzorczej. Ten miał zapewne większą wiedzę, a może intuicję.
Po kilku dniach wahań z pracy zrezygnował także były centroprawicowy premier François Fillon. Miał kilka stanowisk w rosyjskich koncernach naftowych Zarubieżnieft’ i Sibur. – Dzisiaj wojna wróciła do serca Europy. To zbiorowa porażka, ale w hierarchii win Władimir Putin jest tym, który wywołał konflikt, którego można było i należało uniknąć – stwierdził ex-premier. O jego odejściu było głośno, ale warto dodać, że niektórzy mniej znani politycy nadal korzystają z rosyjskich pieniędzy.
Tak jest w przypadku Maurice’a Leroya, byłego ministra ds. miast za prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego i byłego przewodniczącego rady departamentu Loir-et-Cher. Polityk wyjechał do kraju Putina w 2018 roku. Został mianowany wiceprezesem odpowiedzialnym za międzynarodowy rozwój projekt „Wielkiej Moskwy” – „Mosinżprojekt”. Leroy był pośrednikiem we wzajemnych stosunkach gospodarczych obydwu państw. Doprowadził np. do podpisania umowy między stolicą Rosji a firmą Orpea w 2019 roku w sprawie prowadzenia domów starców. Pracodawcą Leroya jest mer Moskwy Siergiej Sobanin. Indagowany o stanowisko wobec agresji Rosji na Ukrainę, Leroy odpisał, że „ubolewa”, ale „działalność jego prywatnej firmy jest całkowicie niezwiązana z kwestiami konfliktu ukraińskiego i w żaden sposób nie ingeruje w rosyjskie państwo i/lub administrację”.
Szefowie wielkich firm, komisarze
Zatrudnienie w Rosji znalazło też wielu byłych szefów francuskich firm, w tym publicznych. Henri Proglio to były szef EDF i Véolia. Ten też nie chce zrezygnować ze swoich „obowiązków” w radzie dyrektorów ABR Management, holdingu zarządzającego akcjami większościowych akcjonariuszy banku Rossiya, którego sankcje objęły już w 2014 roku. Proglio zasiada także zasiada w międzynarodowym komitecie doradczym Rosatomu. Prawie „społecznie” bo oficjalnie zarabia tam za doradztwo jedynie 2 000 euro miesięcznie.
Na listach płac Rosji był też dawny francuski komisarz europejski Yves Thibault de Silguy. Zrezygnował on z funkcji w zarządzie drugiego co wielkości banku Rosji – VTB. Pracował tam od 2006 roku. Obecnie bank jest objęty sankcjami UE i de Silguy stwierdził, że „jako Europejczykowi, a co więcej, byłemu komisarzowi” już tam pracować nie wypada.
Na początku kwietnia z pracy dla Rosjan zrezygnował były dyrektor finansowy firmy Total Robert Castaigne. Był w zarządzie bliźniaczej firmy rosyjskiej Novatek. W przyrodzie jednak nic nie ginie. Zastąpił go tam przewodniczący izby handlowo-przemysłowej (CCI) Emmanuel Quidet. CCI została założona w Rosji w 1997 roku. Jej budżet jest utrzymywany w tajemnicy. W radzie ekonomicznej zasiadają przedstawiciele około czterdziestu dużych firm. Roczna składka członkowska w jego Klubie Biznesu wynosi 50 tysięcy euro. W tej cenie francuscy przedsiębiorcy mają również prawo do spotkania z samym Władimirem Putinem.
W 2019 roku na takim spotkaniu w kremlowskiej sali Świętej Katarzyny byli obecni m.in. szefowie Auchan, Adeo (Leroy Merlin), Total, Société Générale, Renault, Blablacar, ale także Legrand, Air Liquide, Crédit Agricole Corporate and Investment Bank (CIB), Orange, Orpea, Pernod Ricard, Poma, Sanofi, Schneider Electric… To przez tę Izbę pracę w Rosji załatwiano np. Fillonowi. Bywał w niej socjalista i były szef sił zbrojnych Jean-Pierre Chevènement czy dawny zwierzchnik dyplomacji rządu w Paryżu Hubert Védrine. Kiedy w 2016 roku odbyło się we francuskim parlamencie głosowanie dotyczące europejskich sankcji przeciwko Rosji, Francusko-Rosyjska Izba Handlowa rozesłała do wszystkich deputowanych prośbę o sprzeciw. Teraz niektórzy się takich związków przynajmniej wstydzą. Kilka dni po rozpoczęciu wojny usunięto ze strony internetowej izby nazwiska członków rady.
CCI nie zamierza rezygnować ze współpracy z Rosją. Już teraz zapowiedziano, że jej członkowie pojawią się na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu. Mają tam być obecni przedstawiciele 69 krajów, w tym Francji. MSZ zapowiedziało jednak, że nie będzie to oficjalna delegacja i poprosiło CCI, by nie występowała pod państwową flagą. Pozory zostaną zachowane…
Bogdan Dobosz