Kanadyjskie „elity” znów przechodzą same siebie w hołdowaniu ideologii LGBT poprzez zapewnienie jej wyznawcom odpowiednich parytetów w życiu publicznym. Znany uniwersytet ogłosił właśnie nabór na pracownika naukowego i już wiadomo, że nie zostanie nim mężczyzna, a przynajmniej nie taki, który się za mężczyznę „uważa”…
„Odkąd rozpoczęła się kadencja premiera Justina Trudeau, Kanada stała się czymś w rodzaju międzynarodowego pośmiewiska – u podstaw frywolnym krajem, który ma obsesję na punkcie dyktatu ideologii przebudzonych” – opisuje sytuację w swojej ojczyźnie Jonathon van Maren na łamach LifeSiteNews.
Kolejna niedorzeczna wiadomość wyszła właśnie z tego kraju, gdy Uniwersytet w Waterloo ogłosił warunki naboru na stanowisko docenta na wydziale nauk o środowisku. Otóż okazuje się, że posada, która – jak ujawnia brytyjski tabloid „Daily Mail” – łączy się z wynagrodzeniem od 90 do 120 tys. dolarów rocznie, nie jest dla wszystkich…
Wesprzyj nas już teraz!
Placówka naukowa ogłosiła bowiem, że ubiegać mogą się jedynie kobiety oraz „wykwalifikowane osoby, które identyfikują się jako kobiety, osoby transpłciowe, niebinarne lub o dwóch duszach”. Ale spokojnie, określenie „dwuduszny” (two-spirit), to tylko jedna z wariacji w niekończącym się skrócie LGBT, a nie odniesienie do jakiejś duchowej formy bytu czy też opętania.
Niemniej, takie wytyczne zostały wskazane, ponieważ w intencji władz Uniwersytetu w Waterloo jest „zaradzenia niedoreprezentowaniu osób z grup zasługujących na sprawiedliwość na naszych kanadyjskich katedrach naukowych”.
„W jaki sposób ustalono, które grupy «zasługują na sprawiedliwość»? Czy zostało przeprowadzone jakieś równanie, które potwierdziło, że osoby niebinarne lub identyfikujące się z transpłciowością bardziej «zasługiwały» na sprawiedliwość niż mężczyźni, którzy są wyraźnie wykluczeni z tej kategorii niezależnie od ich umiejętności w nauce lub inżynierii?” – zastanawia się kanadyjski publicysta.
Źródło: lifesitenews.com
FO
