Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wzięło na celownik działalność Fundacji Życie i Rodzina. W kuriozalny sposób stwierdziło, że na rozdawanych Ukrainkom ulotkach brakuje… informacji o legalnej aborcji w Polsce. O tej trudnej do zrozumienia interwencji na łamach PCh24TV mówił gość Pawła Chmielewskiego, przedstawiciel fundacji Krzysztof Kasprzak.
– Kiedy pojawił się problem uciekających osób z Ukrainy, środowiska lewicowe rozpoczęły swoje kampanie polegające na tym, aby uciekającym przed wojną kobietom oferować usługi aborcyjne. Taki paradoks; one uciekają z miejsc, gdzie zabija się dzieci, a polskie feministki będąc odrealnione postanowiły pomóc im zabijać ukraińskie dzieci w Polsce – tłumaczył powody rozpoczęcia kampanii.
Dlatego też FŻiR w odpowiedzi rozpoczęła kampanię informacyjną w punktach, gdzie te osoby do Polski przybywają. – Przygotowaliśmy ulotki w języku ukraińskim z informacją, że jeżeli ktoś nakłania i oferuje możliwość dokonania aborcji, to zgodnie z polskim prawem jest to przestępstwo – zaznaczył Kasprzak. Jednak treść ulotki zaniepokoiła najpierw Ministerstwo Zdrowia, a później Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Ministerstwo wskazało, że ulotka nie zawiera informacji dotyczących aktualnego stanu prawnego w Polsce. – Celowo uznaliśmy, że nie będziemy powielać współczesnych ustaw norymberskich i reprodukować ich w swoich materiałach. Jesteśmy fundacją antyaborcyjną i nie zamierzamy pomagać w żadnej legalnej w Polsce aborcji. Ubolewamy, że w ogóle jakakolwiek aborcja jest w Polsce legalna – tłumaczył.
Jego zdaniem, ministerstwa, kierując do takie pismo wykazało „niesamowity poziom bezczelności”. – I to w sytuacji, w której środowiska lewicowe, co najmniej od wyroku Trybunału Konstytucyjnego jeżeli nie dłużej, bez przeszkód prowadzą kampanie mające na celu zmianę polskiego prawa i nie ukrywają, że nie przestrzegają żadnych polskich przepisów odnośnie tzw. ustawy aborcyjnej, pomagając dokonywać nielegalnych aborcji; zarówno w przypadku dzieci z podejrzeniem choroby jak i „aborcji na życzenie” – zaznaczał.
– Chwalą się tym, prowadzą głośne kampanie, prawie codziennie mówią o tym w mediach. Ministerstwo zdaje się tych rzeczy nie widzieć, natomiast niepokoją ich działania pro-life – dodał.
W odpowiedzi na pytanie, czy Ministerstwo Zdrowia oczekuje, że Fundacja Życie i Rodzina, która walczy z aborcją, będzie zmuszona do informowania Ukrainek w jakich przypadkach mogą zabić swoje dziecko, Kasprzak odpowiedział: „Ministerstwo wnikliwie przeanalizowało naszą ulotkę i stwierdziło, że nie ma tam informacji jak można w Polsce legalnie dokonać aborcji i zwracają nam na to uwagę”.
– Nie będziemy podlegać proaborcyjnemu dyktatowi ministerstwa, które wyłoniło się z prawicowego rządu, ale moim zdaniem z tej prawicowości już niewiele pozostało. Na takie rzeczy nie poważyła się nawet Platforma Obywatelska, podczas rządów której również działaliśmy. To niesłychane kuriozum. Jesteśmy jedyną fundacją pro-life w Polsce, która takie powiadomienie dostała – stwierdził stanowczo.
***
Więcej w rozmowie VIDEO