Wskaźniki urodzeń i zgonów za rok 2021 rozjechały się jak nigdy dotąd. W ubiegłym roku umarło nas ponad pół miliona, a urodziło się zaledwie 331 tysięcy – alarmuje Jan Pospieszalski w swym najnowszym wideofelietonie „W Pośpiechu” na łamach naszego portalu.
Liczba urodzeń w Polsce spadła w stosunku do poprzedniego, czyli w tym przypadku 2020 roku, o 24 tysiące. Z kolei wskaźnik dzietności (liczba urodzeń przypadających na jedną kobietę w wieku prokreacyjnym) zredukował się z 1,42 do 1,38. – Jeszcze 4 lata temu liczby urodzeń i zgonów oscylowały blisko siebie, wokół 400 tysięcy. Dzisiaj ta różnica wynosi 170 tysięcy. To tak jakby z powierzchni Polski zniknął Olsztyn, miasto wielkości Bielska-Białej czy Zabrza. Czy kogoś to obchodzi, czy ktoś się tym martwi? – zastanawia się publicysta. – Jakoś nie słyszę alarmistycznych informacji, debat, jakiejś refleksji i namysłu – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważa Jan Pospieszalski, jeżeli już pojawia się w publicznej debacie ten problem, to jedynie w kontekście rynku pracy albo ewentualnego upadku systemu emerytalnego, nie zaś w perspektywie przyszłości narodu bądź w aspekcie cywilizacyjnym. – Czy pytanie nie powinno być postawione inaczej: czy nam w ogóle chce się żyć? I po co nam Polska?… (…) Brak poważnej dyskusji na ten temat jest czymś bardzo niepokojącym – podkreśla wieloletni twórca programu TVP „Warto Rozmawiać”.
Według różnych prognoz, utrzymanie się obecnych tendencji demograficznych przyniesie na koniec wieku rezultat w postaci skurczenia się populacji naszego kraju do 17 milionów, czy też nawet 13 milionów mieszkańców. W manifestach poszczególnych partii trudno jednak doszukać się reakcji w postaci długofalowego programu zmierzającego do odwrócenia trendu, który może w końcu sprawić, że nasz naród nie będzie już zdolny powrócić do dzietności gwarantującej chociażby zastępowalność pokoleń, nie mówiąc już o trwałym wzroście liczby ludności. Jak wskazuje publicysta, ugrupowania polityczne patrzą naprzód w perspektywie bardzo krótkiej – tak, by wystarczyło do zachowania bądź wywalczenia oczekiwanej liczby miejsc w parlamencie.
Docenienie wartości rodzicielstwa znacznie rzadziej niż w przeszłości jest też obecne w duszpasterstwie Kościoła, który hołubi dziś na watykańskich pokojach nie obrońców życia, lecz eugeników i depopulatorów pokroju Jeffreya Sachsa.
Publicysta wskazał pozytywny przykład europejskiego przywódcy, który w ciągu dekady zdołał podnieść w swym kraju wskaźnik urodzeń z poziomu 1,25 do 1,6. Mowa o premierze Węgier Viktorze Orbanie. Jego strategia zakładała nie tylko ratowanie demografii poprzez świadczenia w rodzaju 500+. Również rabaty w cenach za energię, zasiłek macierzyński, płatny urlop wychowawczy, ulgi podatkowe i mieszkaniowe, zachęcające młodych ludzi do zawierania małżeństw. Rodzina z czwórką dzieci praktycznie nie płaci podatków. W trakcie rządów Fideszu zarobki wzrosły o ponad 60 procent. – Być może tutaj tkwi fenomen sukcesu wyborczego Orbana sprzed kilku tygodni – ocenia Jan Pospieszalski. Premier nie tylko wspiera węgierskie rodziny ekonomicznie, ale także wielokrotnie podkreśla, że są one prawdziwym skarbem. Zabiega o promowanie narodowej tożsamości, wzmacnianie patriotycznej dumy. Przepędził kosmopolityczne organizacje sorosowskie, zatruwające życie społeczne rozwadniającymi tożsamość ideami. – Był straszny wrzask w całej Europie, ale nie uląkł się. Patrząc na naszą politykę, na to, co dzieje się na polskich uczelniach, na ten mental młodych ludzi, na wzrost preferencji wyborczych w stronę skrajnej lewicy wśród młodzieży akademickiej, a szczególnie wśród wykładowców akademickich – tutaj jesteśmy daleko w tyle – podkreśla felietonista.
Jak zauważa, nawet tak prosta rzecz jak postulowane przez środowiska konserwatywne wypowiedzenie skrajnie lewicowej tzw. konwencji stambulskiej przez szereg lat rządów „prawicy” nie zostało zrealizowane.
– Możemy uczyć się czegoś od tego powszechnie dzisiaj w Europie napiętnowanego Viktora Orbana, bo demografia to jest sprawa poważna. Moim zdaniem, powinniśmy o tym pamiętać – zbyt poważna by pozostawić ją tylko politykom – przestrzega Jan Pospieszalski.
Źródło: PCh24TV
Not. RoM