Po opadnięciu pierwszej fali dzikiej radości po powrocie licznych konserwatywnych kont na Twitterze, przyszedł na czas spokojniejsze przedstawienie postulatów i oczekiwań wobec nowego właściciela giganta mediów społecznościowych.
W poprzednim komentarzu na temat entuzjazmu, jaki wśród amerykańskich konserwatystów wywołało wykupienie i sprywatyzowanie Twittera przez Elona Muska, wyraziliśmy sceptycyzm wobec zbyt frenetycznych reakcji i zbyt optymistycznych oczekiwań:
Wesprzyj nas już teraz!
Tym razem przytaczamy komentarz z portalu First Things, gdzie konserwatywny publicysta Jon Schweppe omawia 5 punktów, zgodnie z którymi ekscentryczny miliarder mógłby przywrócić względną normalność w jednym z wiodących mediów społecznościowych.
Po pierwsze, „oczyszczenie firmy”. Choć sam Musk określa siebie jako przeciwnika cenzury i dlatego trudno się spodziewać ograniczenia choćby ideologii LGBT, to jednak autor artykułu spodziewa się, że mogą nastąpić czystki wśród pracowników kształtujących oblicze firmy, które ograniczą wpływ najradykalniejszych przedstawicieli tzw. ruchu „przebudzonych”. Za taką ewentualnością mogą przemawiać publiczne wypowiedzi zarządu i pracowników Twittera, którzy już podnoszą sprzeciw wobec nowej polityki i zarzekają się, że rzekomo nie stosowali cenzury.
Po drugie, zamiast uciekać się do tworzenia zawiłych regulaminów wewnętrznych dotyczących polityki informacyjnej, Musk powinien zdaniem Jona Schweppe po prostu formalnie zabezpieczyć I Poprawkę do amerykańskiej Konstytucji, która gwarantuje wolność słowa w granicach obowiązującego prawa. Tak wolność słowa zdefiniował zresztą sam Elon w niedawnym wpisie na Twitterze.
Po trzecie, istotnym postulatem jest usunięcie pornografii z przestrzeni Twittera. Nie wszyscy mogą mieć świadomość problemu, ale Narodowe Centrum ds. Wykorzystywania Seksualnego w USA zwróciło niedawno uwagę na brak regulacji za poprzednich rządów medium społecznościowego, wskutek czego treści pornograficzne były szerzone, promowane i dochodziło nawet do „ułatwiania handlu seksualnego i prostytucji”.
Po czwarte, ciekawą propozycją jest rozprawienie się z anonimowością w sieci, która rodzi niepohamowaną agresję i zjawisko trollingu. Sam Musk narzekał na tę anonimizację wirtualnej przestrzeni, a Twitter w sposób „kastowy” podchodzi obecnie do weryfikacji użytkowników, w ramach której jedynie konta szeroko rozumianych „celebrytów” cieszą niebieskim znacznikiem i co za tym idzie uprzywilejowaną pozycją w „windowaniu” wpisów przez algorytmy.
Po piąte, jak zwraca się Jon Schweppe do zarządu Twittera: „powiedzcie światu, co wydarzyło się w 2020 roku”. Chodzi tu przede wszystkim o cenzurowanie informacji na temat afery z laptopem syna Joe Bidena, Huntera, na którym znaleziono dowody korupcji rodziny Bidenów. Twitter usuwał wszelkie materiały, który mówiły o tej aferze, co Elon Musk określił jako „niesłychanie niestosowne”.
Jedno jest pewne, dzieje się coś ciekawego, na co tylko szalony miliarder mógł się pokusić i czego efekty – mimo różnych wątpliwości – będą w znacznej mierze pozytywne.
Źródło: firstthings.com
FO