Lider brytyjskiej opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer oświadczył w poniedziałek, że jeśli zostanie ukarany przez policję mandatem za złamanie tzw. restrykcji covidowych, to zrezygnuje ze stanowiska. Podobną obietnicę złożyła jego zastępczyni Angela Rayner.
W piątek policja hrabstwa Durham w północno-wschodniej Anglii poinformowała o wszczęciu dochodzenia mającego wyjaśnić, czy podczas wizyty Starmera w biurze miejscowej posłanki w kwietniu 2021 roku doszło do „złamania restrykcji”.
– Nie mam wątpliwości, że żadne przepisy nie zostały złamane – były one przestrzegane przez cały czas. Po prostu zjadłem coś podczas pracy późnym wieczorem, tak jak każdy polityk robi to na kilka dni przed wyborami (…). Jeśli policja zdecyduje się wystawić mi mandat karny, oczywiście uczynię właściwie i ustąpię – oświadczył Starmer, który jest liderem Partii Pracy od kwietnia 2020 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Kontrowersje wokół Starmera powstały kilka tygodni temu, gdy media zaczęły drążyć sprawę jego zdjęcia z butelką piwa w ręku w biurze laburzystowskiej posłanki z Durham. Starmer początkowo wyjaśniał, że było to jedynie piwo po intensywnym dniu prowadzenia kampanii i nie można porównywać sprawy z imprezami w biurze premiera Borisa Johnsona. Jednak im bardziej media pytały Starmera o szczegóły, tym bardziej niejasnych odpowiedzi udzielał.
W zeszłym tygodniu media ujawniły, że tamtego wieczora w biurze było 15 innych członków Partii Pracy, w tym także Rayner, którzy zamawiali jedzenie z dostawą – i zapewne ta informacja skłoniła policję, by zmienić wcześniejszą decyzję i wszcząć dochodzenie. Natomiast w miniony weekend „The Mail on Sunday” ujawnił, że zamawianie jedzenia nie było spontaniczne w związku z tym, że obecni w biurze zgłodnieli, jak twierdzili laburzyści, lecz było to wcześniej zaplanowane.
Starmer wiele razy wzywał Borisa Johnsona do ustąpienia ze stanowiska w związku z tym, że ten złamał restrykcje covidowe.
Źródło: PAP / Bartłomiej Niedziński, Londyn