Po wyborach prezydenckich we Francji szykuje się „dogrywka” w postaci wyborów parlamentarnych. Odbędzie się w dwóch turach – 12 i 19 czerwca, w systemie jednomandatowych okręgów wyborczych. Według sondażu opublikowanego przez „Les Échos” Emmanuel Macron i wspierające go partie mogą uzyskać od 310 do 350 deputowanych, co dawałoby temu blokowi większość.
Obóz prezydenta
Wesprzyj nas już teraz!
Obóz Macrona („Renaissance”) składa się z partii Republika w Drodze (LREM), ale też mniejszych ugrupowań jak np. MoDem (Ruch Demokratyczny), czy założonego w 2021 roku przez b. premiera Édouarda Philippe’a „Horizons”, który w tej konstelacji ma zająć miejsce rozpadającej się centroprawicy (Republikanie). W obozie prezydenckim jest też miejsce dla socjalistów. Politycy PS stoją przed alternatywą poparcia Macrona lub dołączenia do skrajnej lewicy Jean-Luca Melenchona („Nieujarzmiona Francja”).
Według sondażu OpinionWay-Kéa Partners dla „Les Échos” i Radio „Classique” opublikowanego 10 maja, „Renaissance” zdobyłaby w czerwcu od 310 do 350 mandatów. W poprzednich wyborach w 2017 roku, kandydaci Macrona pod szyldem LREM wprowadzili do parlamentu 314 posłów. Po rozmaitych rozłamach zostało ich obecnie 267. Byłaby to więc poniekąd „powtórka” poprzednich wyborów.
Skrajna lewica najsilniejszą siłą opozycji, a narodowcy będą mieli swój klub
Partie lewicowe, które połączyły się pod przywództwem Jean-Luca Mélenchona, stałyby się główną siłą opozycyjną najbliższej „pięciolatki”. Wystąpią w koalicji o nazwie „Nowa Ludowa Unia Ekologiczno-Społeczna” (NUPES). Koalicja zrzesza kandydatów „La France Insoumise” (Nieujarzmiona Francja), Zielonych – EELV (Europe Écologie-Les Verts), Francuską Partię Komunistyczną i Partię Socjalistyczną. Według sondażu ten lewicowy twór może liczyć na 135 do 165 mandatów. W ustępującym parlamencie mają ich tylko 60.
Zjednoczenia Narodowe (RN) Marine Le Pen ma natomiast szansę stworzyć po raz pierwszy swoją grupę parlamentarną. Przypomnijmy, że system jednomandatowy i tworzenie tzw. „zapór republikańskich” (wszystkie partie przeciw kandydatowi narodowej prawicy) powodowało, że przy wynikach w skali kraju ponad 20 proc., partia ta miała zaledwie po kilku deputowanych. Tym razem sondaż daje RN od 20 do 40 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym Francji, co pozwoli tej partii utworzyć grupę parlamentarną.
Na prawicy
Paradoksalnie w lepszej sytuacji są rozpadający się centrowi Republikanie. Pomimo historycznie niskiego wyniku ich kandydatki Valérie Pécresse w wyborach prezydenckich (4,8 proc.), Les Républicains zdołają według sondażowych prognoz „ocalić” od 50 do 70 deputowanych. W obecnym parlamencie była to główna partia opozycji, która miała 101 posłów.
Sondaż nie daje żadnego miejsca w parlamencie nowej partii prawicy – „Rekonkwiście” Erica Zemmoura. Jeśli się to potwierdzi, wielka szansa na stworzenie szerszej formacji prawicy, niż prawica narodowa Marine Le Pen, zostanie stracona. Partia Zemmoura, której powstanie wywołało sporo entuzjazmu po prawej stronie, kolejnej porażki wyborczej raczej nie udźwignie i może odejść do historii.
Kandydaci islamu
Ciekawostką tych wyborów parlamentarnych będzie też to, że kandydaci „społeczności muzułmańskich” pojawią się w 50 okręgach wyborczych (w tym trzy kandydatki sfotografowane na plakatach w hidżabach). Większość powalczy o głosy w stołecznym Île-de-France (48 kandydatów). Bez szans na sukces, ale mamy tu ciągły „postęp” wchodzenia islamu we francuskie życie polityczne. Kandydaci ci, wystąpią pod szyldem Związku Francuskich Demokratów Muzułmańskich (UDMF). Pięć lat temu Związek Muzułmańskich Demokratów był obecny tylko w dziesięciu okręgach wyborczych. Są, co ciekawe, wspierani przez komunistów.
Co czeka Francję?
Wróćmy jednak do sondażu, bo jeśli jego wyniki sprawdzą się, to Francję czeka znaczne przesunięcie się na lewo, chociaż sam parlament będzie miejscem znacznie ciekawszych dyskusji i ośrodkiem bardziej wyrazistych sporów politycznych. Dane sondażu są dobrą wieścią dla prezydenta Emmanuela Macrona, którego nie czekałaby tzw. „kohabitacja”. W przypadku mocno radykalnej opozycyjnej lewicy, ale i liczącej się grupy narodowej, współdziałanie prezydenta z premierem z opozycji byłoby bowiem bardzo trudne.
Niestety, takie prognozy wyborcze, ułatwią Macronowi niektóre „reformy postępu ideologicznego”, które od lat narzuca się społeczeństwu. Będą nowe pomysły „walki z ocieplaniem klimatu”, będzie eutanazja, wspieranie aborcji, czy niszczenie rodziny w postaci wspierania postulatów LGBT-izmu. W polityce zagranicznej, z Melenchonem w roli głównego polityka opozycji, Macron wyjdzie niemal na „atlantystę”, a jego ciągle wykazująca sporo empatii wobec Kremla polityka, będzie uważana za i tak „wyważoną”. Na forum UE prezydent Francji ze wsparciem parlamentarnym, zapewne będzie chciał przy osłabieniu Niemiec narzucać swoją wizję mocniejszej integracji. W ekonomii należy się spodziewać kontynuacji rządów technokratycznych.
Jest to jednak jeden z pierwszych sondaży. W najbliższy piątek Macron zostanie oficjalnie zaprzysiężony na drugą kadencję. Spodziewana jest w związku z tym zmiana premiera i rządu, co ma być zapewne także pewną formą „ucieczki do przodu” i zyskania nowych punktów przed wyborami (nowy premier ma być „socjalno-ekologiczny”). Ruszy też pełną parą kampania…
Bogdan Dobosz