16 maja 2022

USA: „Big Tech” próbuje zablokować w Sądzie Najwyższym teksańską ustawę zakazującą cenzury za poglądy

(Obraz Thomas Ulrich z Pixabay )

Giganci technologiczni tacy jak Google, Facebook czy Twitter złożyli – w trybie pilnym – apelację do Sądu Najwyższego w związku z ustawą teksańską, zabraniającą im blokowania postów użytkowników ze względu na poglądy polityczne. Liberalna strona przekonuje, że ustawa narusza pierwszą poprawkę do konstytucji chroniącą wolność słowa, bo nie pozwala platformom społecznościowym swobodnie decydować o usuwaniu „mowy nienawiści” i „dezinformacji”.

Duże platformy internetowe złożyły apelację od decyzji sędziów stanu Teksas, którzy znieśli pierwotny zakaz jednego z sędziów sądu federalnego, blokującego od ubiegłego roku wejście w życie teksańskiej ustawy dotyczącej mediów społecznościowych.

Wniosek do SN złożono w trybie pilnym w piątek wieczorem, domagając się od trybunału zablokowania orzeczenia Sądu Apelacyjnego, które umożliwiło wejście w życie ustawy o mediach społecznościowych w Teksasie.

Wesprzyj nas już teraz!

Regulacja zezwala użytkownikom, których posty zostały zablokowane, usunięte albo których konta zdemonetyzowano czy zawieszono na pozwanie platform społecznościowych.

Demokraci i związani z nimi tak zwani liberałowie twierdzą, że teksańska regulacja jest niebezpieczna, ponieważ zmusza „Big Techy” do pozostawienia na swoich platformach problematycznych wypowiedzi, takich jak „mowa nienawiści i dezinformacja”.

Zdaniem Republikanów, w tym także gubernatora Grega Abbotta, jest odwrotnie: regulacja chroni konstytucyjną wolność słowa w obliczu szeroko zakrojonej akcji firm mediów społecznościowych zmierzających do uciszania i cenzurowania konserwatywnych treści.

Wnioskodawcy w apelacji napisali, że teksańska regulacja pozbawi redakcje mediów społecznościowych „dyskrecji” i możliwości usuwania treści, które nie podobają się tymże platformom. Według wnioskodawców impulsem do przyjęcia ustawy HB20 było to, że „Teksasowi nie podobało się, iż platformy korzystały z takiej dyskrecji redakcyjnej, aby usunąć lub powstrzymać rozpowszechnianie pewnych przemówień”.

„Big Techy” straszą sędziów, że teraz będą musiały oferować swoim użytkownikom „zasadniczo gorsze (a być może nawet bezużyteczne) doświadczenia, potencjalnie przepełnione spamem i treściami graficznymi”, w tym oszczerstwa, pornografię i materiały szkodliwe dla dzieci, takie jak treści mające wpływ na zaburzenia odżywiania.

Prawda jest jednak taka, że HB 20 zabrania cenzurowania i banowania za poglądy polityczne. Ustawa zakazuje bowiem portalom społecznościowym usuwania lub ograniczania treści w oparciu o „punkt widzenia użytkownika lub innej osoby”.

Użytkownicy będą mogli pozywać duże platformy z ponad 50 milionami aktywnych użytkowników miesięcznie, jeśli uznają, że zostali zbanowani za poglądy polityczne.

„The Washington Post” przypomina, że ustawa niejako odzwierciedla twierdzenia Republikanów o tym, że są cenzurowani przez „Big Tech”.

W zeszłym roku dużym platformom pomógł sędzia federalny, który zablokował wdrożenie ustawy HB 20, ale 5. Okręgowy Sąd Apelacyjny USA uchylił tę decyzję w minioną środę. Panel sędziowski zgodził się ze stanem Teksas, że sieci społecznościowe to „współczesne publiczne fora” i ​nie wolno im cenzurować pewnych punktów widzenia. Jeden z sędziów stwierdził wyraźnie, że portale społecznościowe to nie strony internetowe, ale „dostawcy internetu”. Panel zezwolił na wejście ustawy w życie, chociaż jej meritum jest nadal rozpatrywane w sądzie niższej instancji.

NetChoice i Computer and Communications Industry Association (CCIA), grupy reprezentujące przemysł technologiczny, próbują przekonać sędziów SN, że ustawa teksańska podważa pierwszą poprawkę do konstytucji, sugerując, że ingeruje ona w swobodę redakcyjną prywatnych stron, zasadniczo zmieniając ich modele biznesowe i usługi.

W apelacji napisano, że zgodnie z prawem platformy nie będą miały innego wyboru, jak tylko zezwolić na rozpowszechnianie „wszelkiego rodzaju budzących zastrzeżenia punktów widzenia”, takich jak rosyjska propaganda uzasadniająca inwazję na Ukrainę, posty wspierające neonazistów, KKK i negujące Holokaust, a także posty zachęcające do niebezpiecznych zachowań.

Jak na razie nie jest znane uzasadnienie decyzji sędziów Piątego Okręgu Sądu Apelacyjnego.

NetChoice i CCIA argumentują, że zezwalając na egzekwowanie prawa, sąd w Atlancie zadecyduje o losie podobnej regulacji na Florydzie, która także została zablokowana przez sędziego federalnego.

„Big Techy” zastrzegły, że prawo uniemożliwia im „zaangażowanie się w dowolne redakcyjne uznanie oparte na poglądach” i „zmusza platformy do rozpowszechniania wszelkiego rodzaju niestosownych” treści, w tym rzekomo propagandy terrorystycznej, „mowy nienawiści”. Prawo „zasadniczo zmieni” modele biznesowe i usługi tych witryn.

Zwolennicy ustawy przygotowanej i forsowanej przez Republikanów, podpisanej we wrześniu przez gubernatora Grega Abbotta, twierdzą, że platformy społecznościowe angażują się w cenzurę polityczną. „Big Techy” bronią się, że podejmują działania przeciwko użytkownikom i postom, które naruszają zasady mające na celu między innymi ochronę bezpieczeństwa publicznego, zapobieganie przemocy i zwalczanie dezinformacji.

Ustawa odnosząca się do procedur składania skarg oraz wymogów dotyczących ujawniania cenzurowania wypowiedzi użytkowników przez platformy mediów społecznościowych stwierdza, że w interesie każdej osoby zamieszkującej stan jest swoboda wymiany idei, myśli i informacji. Ludzie mają prawo dzielić się pomysłami i informacjami, a stan musi chronić tę swobodną wymianę poglądów. Platformy mediów społecznościowych i interaktywne usługi funkcjonują jako przekaziciele i mają wpływ na zainteresowania publiczności. Są też publicznymi forami debaty. Jako że mają bardzo dużo użytkowników, są monopolistami, nie mogą blokować debaty.

Duże platformy będą musiały ujawniać dokładne informacje do publicznej wiadomości dotyczące zarządzania treścią, danymi i praktyk biznesowych, w tym specyficzne informacje o sposobie, w jaki media społecznościowe (1) dobierają i kierują treści do użytkowników; (2) umieszczają i promują treści, usługi oraz produkty, w tym własne treści, usługi i produkty; (3) moderują treści; (4) wykorzystują algorytmy wyszukiwania, rankingi lub inne algorytmy i  procedury określające wyniki na platformie; oraz (5) udostępniają dane dotyczące wydajności użytkowników korzystających z platformy, jej produktów i usług.

Ujawnienie danych musi być wystarczające, aby umożliwić użytkownikom dokonanie świadomego wyboru dotyczącego zakupu lub korzystania z dostępu lub usług platformy. Dane ujawniano by na specjalnej stronie internetowej.

Platformy będą musiały tłumaczyć się dlaczego usunęły posty, zdecydowały się na demonetyzację treści, dodały ocenę do treści, zawiesiły konta, usunęły konta, czy skoordynowały działania z innymi platformami itp.

Ustawa zabrania cenzurowania debaty, czyli wszelkich działań podjętych w celu edycji, zmiany, blokowania, usuwania, demonetyzacji, regulowania, ograniczania, wstrzymywania publikacji lub powielania czy odmowy równego dostępu lub widoczności wypowiedzi, zawieszania prawa do publikacji aneksów do jakichkolwiek opublikowanych treści lub materiałów przez użytkownika czy w inny sposób dyskryminowały wypowiedzi.

Podkreśla się, że nie wolno publikować jedynie „bezprawnych wyrażeń”, czyli niezgodnych z prawem na mocy Konstytucji Stanów Zjednoczonych, prawa federalnego i Konstytucji Teksasu lub prawa tego stanu.

Zabrania się wprost cenzury wyrażeń użytkowników ze względu na ich punkt widzenia, wyraz twarzy, lokalizację geograficzną itp. Platformyod zeszłego tygodnia można pozywać za cenzurę i nakładać na nie kary dzienne za niezgodne z prawem postępowanie.

Źródło: engadget.com, axios.com, cnet.com, legiscan.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 269 748 zł cel: 300 000 zł
90%
wybierz kwotę:
Wspieram