18 maja 2023

Ratownik dusz czyśćcowych i nienarodzonych dzieci. Ojciec Stanisław od Jezusa i Maryi – Św. Stanisław Papczyński

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Polak Stanisław Papczyński (1631–1701) był wielkim kaznodzieją, doradcą duchowym, żarliwym czcicielem Niepokalanej i orędownikiem dusz w czyśćcu cierpiących. Spowiadał króla i przyszłego papieża. Założył istniejące do dziś zgromadzenie Marianów, a z uwagi na cud, jakiego sam doświadczył, i cudowne uzdrowienie, dzięki któremu został beatyfikowany, uznawany jest dziś za szczególnego patrona dzieci nienarodzonych – rodziców mających problemy z poczęciem lub donoszeniem ciąży.

Mało brakowało, a w ogóle nie ujrzałby Bożego świata. Był jeszcze w łonie swojej mamy Zofii, kiedy przyszło jej przeprawić się wodą przez wezbrany Dunajec – rzekę płynącą przez rodzinne Podegrodzie na Sądecczyźnie. Kiedy łódź, którą płynęła, znalazła się na środku rzeki, nagle zerwała się mocniejszy, burzowy wiatr i kobieta wpadła do wody. Cudem ocalała. Najprawdopodobniej to właśnie wtedy ofiarowała swoje nienarodzone jeszcze dziecko Matce Bożej.

Od pijarów do marianów

Wesprzyj nas już teraz!

Jan Papka – bo tak się wtedy nazywał – urodził się w wielodzietnej włościańskiej rodzinie. Jego ojciec Tomasz był kowalem, sołtysem wsi i zarządcą dóbr parafialnych. Jako dziecko Jan był chorowity i często zmieniał szkoły. Uczył się m.in. u jezuitów i pijarów.

W 1654 roku wstąpił do zakonu pijarów a w 1661 roku otrzymał w tym zakonie święcenia kapłańskie. Został wybitnym retorem, kaznodzieją, cenionym spowiednikiem (spowiadali się u niego król Jan III Sobieski i nuncjusz apostolski Antonio Pignatelli, późniejszy papież Innocenty XII) i autorem kilku wybitnych dzieł z dziedziny chrześcijańskiej duchowości. Tęskniąc jednak za surowszą regułą zakonną, założył – nie bez konieczności pokonania ogromnych problemów – nowe zgromadzenie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, zwane popularnie marianami, którego najważniejszymi zadaniami – oprócz duszpasterstwa – stało się szerzenie kultu Niepokalanej i pomoc zmarłym cierpiącym w czyśćcu. Ta ostatnia posługa – w czasach licznych w XVI wieku wojen i epidemii – była szczególnie potrzebna.

Był wielkim czcicielem Matki Bożej. Jej cudownej opiece przypisywał kilkukrotne uratowanie od utonięcia, cudowne zagojenie się ran po oblaniu wrzącym rosołem, uniknięcie śmierci z ręki szwedzkiego żołnierza, przeżycie ciężkiej epidemii i wielu trapiących go chorób, przezwyciężenie trudności z nauką. Dwa wieki przed ustanowieniem stosownego dogmatu stał się niestrudzonym krzewicielem kultu Niepokalanego Poczęcia NMP. Ze szczególnym oddaniem szerzył również m.in. kult Opatrzności Bożej, Męki Pańskiej, Najświętszego Sakramentu, a także św. Michała Archanioła i Aniołów Stróżów. Dostrzegając zgubne skutki nadużywania alkoholu, był również zagorzałym apostołem trzeźwości.

Pełen cudownych darów

Ojciec Papczyński – uznawany za świętego jeszcze za życia, zasłynął wieloma uzdrowieniami i cudami – jego orędownictwu przypisuje się np. wskrzeszenie zmarłego dziecka, uwolnienia spod władzy szatana. Doświadczał przeżyć mistycznych (m.in. otrzymał dar poznania tajemnicy Trójcy Świętej), miał dar przewidywania przyszłości (przewidział m.in. zwycięstwo Jana III Sobieskiego pod Chocimiem), zatopiony w modlitwie unosił się nad ziemią. W swoich ekstazach i mistycznych wizjach ukazywali mu się zmarli, widział cierpienia ludzi w czyśćcu i bywał tam „porywany”.

Odszedł do Pana w opinii świętości w założonym przez siebie klasztorze w Nowej Jerozolimie (obecnie Góra Kalwaria). Już wtedy zaczęto spisywać łaski otrzymywane przez wiernych za jego wstawiennictwem i starać się o wyniesienie go na ołtarze. Niestety, na przeszkodzie zakończenia procesu stanęły wówczas uwarunkowania historyczne.

Ożywione w matczynym łonie

„Uznaje się cud, dokonany przez Boga za wstawiennictwem Czcigodnego Sługi Bożego Stanisława od Jezusa i Maryi (w świecie Jana Papczyńskiego) (…), mianowicie nieoczekiwane ożywienie (w oryginale napisano: „ripresa inaspettata”) ciąży (…) w 7–8 jej tygodniu, po samoistnym jej przerwaniu przez «poronienie wewnętrzne» udokumentowane ultrasonograficznie, z postępującym jej rozwojem aż do prawidłowego zakończenia porodem, bez negatywnych następstw dla płodu, który urodził się żywy i zdrowy 17 października 2001 roku”.
Tak brzmi kluczowa sentencja dekretu o cudzie podpisanego 16 grudnia 2006 roku przez Ojca Świętego Benedykta XVI. Cud ten wydarzył się w Polsce, w Ełku, i chociaż w dokumencie watykańskim użyto sformułowania „nieoczekiwane ożywienie”, dawniej – to, co się wydarzyło – nie wahano by się nazwać wskrzeszeniem (więcej szczegółów na temat tego cudu we wkładce „Cudowni wskrzesiciele”).

Wiara, która zrodziła nadzieję

Kolejny cud wydarzył się w 2008 roku, w tej samej parafii co poprzedni i niedługo po beatyfikacji o. Papczyńskiego. Był luty 2008 roku kiedy Barbara Rudzik – młoda, dwudziestoletnia kobieta źle się poczuła. Początkowo wyglądało to na zwykłe przeziębienie i taką diagnozę postawił lekarz rodzinny, ale kiedy trzy dni później doszły duszności i ból w klatce piersiowej, narzeczony odwiózł ją do szpitala. Stan kobiety w błyskawicznym tempie zaczął się jednak pogarszać, aż w końcu był bardzo zły. Już następnego dnia dwudziestolatkę umieszczono na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, zaintubowano i podpięto do aparatury podtrzymującej życie. Nietypowe obustronne zapalenie płuc doprowadziło do kompletnego „zniszczenia” tego narządu (na zdjęciach RTG widoczne były rozległe zacienienia – a potem zagęszczenia miąższowe – najprawdopodobniej zwłóknienia – ponad trzech czwartych powierzchni obu płuc), a niebawem do ostrej niewydolności oddechowej doszła niewydolność innych narządów wewnętrznych – serca, nerek oraz ostra sepsa. Towarzyszyła temu wysoka gorączka.

Po niemal czterech tygodniach leczenia w śpiączce, stosowania kilku różnych antybiotyków i wielu dodatkowych leków lekarze uznali, że wyczerpali już wszystkie możliwości leczenia, że chora jest już w stanie agonalnym, a zgon nastąpi w ciągu kilku godzin. Poinformowano rodzinę i ówczesnego chłopaka, że muszą przygotować się na najgorsze i… pozostała już tylko modlitwa. „Módlcie się o cud” – usłyszała matka chorej. Była środa Wielkiego Tygodnia – 19 marca 2008 roku. Zrozpaczona i rozżalona matka dziewczyny poszła tego dnia do kościoła. Ze łzami w oczach i nikłą nadzieją w sercu modliła się do Boga o cud. Od organistki otrzymała wtedy książeczkę z nowenną za wstawiennictwem błogosławionego ojca Papczyńskiego. Zachęcona przez nią do modlitwy mama dwudziestolatki niezwłocznie rozpoczęła nowennę, w którą włączył się także jej mąż i pozostali członkowie rodziny. O zdrowie dla dziewczyny modlono się też w parafii. I wtedy zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. 22 marca nastąpiła nieznaczna poprawa. Następnego dnia dziewczyna była już wydolna krążeniowo, a jej stan… z godziny na godzinę, z minuty na minutę – ku ogromnemu zdziwieniu lekarzy – zaczął się poprawiać. Dziewiątego dnia nowenny stan dwudziestolatki był już rewelacyjny. To był prawdziwy szok. Ekstubowano ją i odłączono od respiratora, a jej płuca… podjęły pracę. Mało tego – ostatnie z całej serii prześwietleń RTG  płuc wykazało, że na narządzie tym nie ma już najmniejszych śladów po chorobie, ba! – są czyściutkie i zdrowe jak u dziecka. To było coś niesamowitego, bowiem, zdaniem lekarzy zwłóknienie płuc jest uszkodzeniem nieodwracalnym, nie wychodzi się z niego, ba! doprowadza ono do śmierci. Lekarze spodziewali się też, że – jeśli w ogóle dziewczyna przezwycięży chorobę (a na to początkowo w ogóle się nie zanosiło) – będzie miała poważnie uszkodzony jeden lub kilka narządów – w grę wchodziły przede wszystkim płuca, mózg, serce, a nic takiego nie nastąpiło! Po zakończeniu intensywnej terapii pani Barbara była w nadzwyczaj dobrym stanie psychofizycznym, kilka dni później podjęto rehabilitację i pod koniec kwietnia młoda kobieta – kompletnie zdrowa, bez żadnych zaburzeń! – została wypisana ze szpitala, wkrótce wyszła za mąż (i trzeba wspomnieć, że przez cały czas trwania choroby jej chłopak troskliwie się nią opiekował, codziennie dowiadywał się o jej zdrowie) i urodziła dwoje dzieci. „To po prostu było cudowne uzdrowienie, bo medycyną nie można tego wytłumaczyć” – stwierdziła lekarka wypowiadająca się w – opisującym ten
przypadek – filmie Święty ojciec Stanisław Papczyński przyszedł z pomocą!, zamieszczonym na portalu marianów papczynski.pl oraz na YouTube (producent: Marianum Media 2016). Takiego samego zdania był ordynator. W 2015 roku po dogłębnym rozpatrzeniu sprawy przez lekarzy i teologów powołanych przez Watykan uzdrowienie to uznano za cud za wstawiennictwem błogosławionego Stanisława.

Niezwykłe w tej historii było jeszcze coś. Czytania na niedzielę 5 czerwca 2016 roku kiedy celebrowano Mszę Świętą kanonizacyjną (błogosławionego Stanisława wyniesiono do świętości wraz z błogosławioną Marią Elżbietą Hesselblad) dotyczyły… zmarłych przywróconych przez Boga do życia (1 Król 17:17–24 i Łukasza 7:11–17). Wiele osób odczytało to jako kolejny niezwykły znak – świadectwo Bożej Opatrzności.

Uratowane życie

Jeszcze przed beatyfikacją marianie opublikowali dwie książki pełne nadzwyczajnych łask uzyskanych za wstawiennictwem wtedy jeszcze Czcigodnego Sługi Bożego o. Stanisława Papczyńskiego. Wiele z nich dotyczyło nadzwyczajnej pomocy w poczęciu dziecka, w utrzymaniu ciąży, w porodzie lub połogu. „Jestem matką czworga dzieci. Ostatnie tygodnie ciąży leżałam w szpitalu i wtedy moja mama przyniosła mi książeczkę Owoce modlitwy – pisała pani Renata, która w trudnych chwilach czytała pierwszą z tych publikacji. Natychmiast zaczęłam odmawiać nowennę do Matki Bożej Niepokalanej za przyczyną Czcigodnego Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego. Nastąpił poród i ogromne komplikacje spowodowały, że moje szanse na przeżycie były żadne. Istniała groźba śmierci mojej i moich nienarodzonych synów bliźniaków. Ale wszystko skończyło się dobrze… Lekarz przeprowadzający cięcie cesarskie stwierdził, że to nie zasługa lekarzy, ale cud Boży. Jestem przekonana, że to moja wiara w Matkę Boską i opieka Ojca Stanisława Papczyńskiego uratowała nam życie”1.

Świadectwo parlamentarzysty

W zakonnych archiwach znajduje się też list, jaki jeszcze przed II wojną światową – w 1937 roku – przesłał do marianów wielki czciciel ojca Stanisława – Jan Potoczek, poseł na Sejm II Rzeczypospolitej z ziemi sądeckiej (rodzinnej ziemi o. Papczyńskiego). Poseł opisał w nim dwa przypadki uzdrowień dzieci, których był świadkiem, a które zostały wyproszone „przy pomocy chwalebnego Stanisława Papczyńskiego”.

Obydwa uzdrowienia wydarzyły się we wsi Świniarsko (powiat Nowy Sącz) – w miejscu zamieszkania posła. Pierwszy z nich dotyczył dziewięcioletniej dziewczynki, która zachorowała na zapalenie mózgu. Dziecko zawieziono do szpitala w Nowym Sączu. Choroba była bardzo poważna – zwłaszcza że – jak wiemy – działo się to niemal 100 lat temu. Rodzice dziewczynki zamówili Mszę Świętą przed cudownym obrazem Przemienienia Pańskiego w kościele farnym w Nowym Sączu. „Ja dałem im obrazek chwalebnego Stanisława Papczyńskiego i poleciłem modlić się do niego o zdrowie dziewczyny. Obrazek przyłożono na głowę dziewczyny, który złożył się w ten sposób. Następnie przyłożono obrazek chwalebnego Stanisława na drugą stronę głowy, lecz i teraz obrazek zwinął się jak poprzednio. Dziewczyna cierpiała jeszcze, ale na drugi dzień czuła się już zdrowa, mogła chodzić, zaś na trzeci dzień już pracowała. Lekarz dr Amaizen (Żyd), który ją badał z początku, powiedział, że to uzdrowienie tylko Pan Bóg mógł zrobić, bo choroba była ciężka”2 – opisywał poseł Potoczek.

Kolejne uzdrowienie dotyczyło chłopca – syna sąsiada posła – który zachorował na zapalenie mózgu. Dziecko bardzo cierpiało, a żadne lekarstwa nie pomagały. „Wieczorem przyłożono temu dziecku ten sam obrazek chwalebnego Stanisława Papczyńskiego do głowy, zaś rodzice modlili się gorąco do chwalebnego Stanisława Papczyńskiego o zdrowie dziecka. Obrazek zgiął się znowu.

Nad ranem około godz. 4 dziecko roześmiało się do matki, a rano już było zdrowe, tak że ojciec mógł odjechać do pracy. Od tego czasu dziecko jest zupełnie zdrowe” – czytamy w świadectwie  Jana Potoczka.

Tekst pochodzi z albumu „Cuda Wielkich Świętych”, Henryk Bejda. Publikacja za zgodą Wydawnictwa Fronda

 

1 Świadectwo pani Renaty za: Owoce modlitwy, cz. 2, Świadectwa o doznanych łaskach za przyczyną Ojca Stanisława Papczyńskiego, (pdf) na http://www.stanislawpapczynski.org/

2 Świadectwo Jana Potoczka z: archiwum ojców marianów (wersja rozszerzona artykułu zamieszczonego w MRK Cuda i łaski Boże 9/2007, s. 11, oprac. Małgorzata Pabis).

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram