Kraje UE coraz śmielej mówią o możliwości wypowiedzenia międzynarodowej umowy Traktatu Karty Energetycznej obejmującego kraje Europy, Azji Środkowej i Wschodniej. Traktat pozwala koncernom energetycznym wykorzystującym paliwa kopalne pozywać państwa za tak zwaną zieloną politykę, która szkodzi ich interesom. Bruksela, a także Polska, od co najmniej 2017 r. zabiegają o skoordynowane działania zmierzające do wycofania się z umowy.
Istnieje opcja jednostronnego wypowiedzenia traktatu przez państwo, ale jest ona mniej korzystna niż gdyby nastąpiło skoordynowane wyjście. Zwolennicy wycofania się z umowy argumentują, że traktat – bez odpowiedniej nowelizacji – przyczynia się do opóźnienia dekarbonizacji gospodarki i utrudnia realizację ambitnych celów polityki klimatycznej.
Prace nad traktatem zaczęły się na początku lat 90. W 1991 r. państwa zachodnie podpisały porozumienie z krajami socjalistycznymi i byłego bloku ZSRS deklarację polityczną „European Energy Charter”. Miała ona chronić inwestycje w krajach dawnego bloku socjalistycznego, ustalać przejrzyste reguły obrotu i tranzytu surowców energetycznych. Kraje byłego bloku sowieckiego dysponowały ok. 11% światowych zasobów ropy i 30% gazu. Z kolei kraje OECD zużywały około 60% światowych zasobów ropy i 50% gazu.
Wesprzyj nas już teraz!
Trzy lata po deklaracji politycznej zawarto prawnie wiążącą umowę – Trakta Karty Energetycznej, która weszła w życie w 1998 r. Podpisało ją 56 stron (UE, niemal wszystkie kraje Europy, większość krajów Azji Centralnej, Australia, Japonia). Wymagała ona liberalizacji zasad obrotu surowcami i urządzeniami wykorzystywanymi w energetyce, tranzycie energii oraz inwestycji w sektorze energetycznym i – co budzi najwięcej kontrowersji – zapewnić ochronę zagranicznych inwestycji. Koncernom zapewniono możliwość pozywania państw do sądów arbitrażowych za regulacje, w wyniku których mogły one ponieść straty.
I tak w oparciu o ten traktat zagraniczni akcjonariusze za znacjonalizowanie przez Rosję w 2003 r. Jukosu wygrali w sądzie arbitrażowym w 2014 r. rekordowe odszkodowanie o wartości ponad 50 mld USD od Rosji.
W 2021 r. koncerny RWE i Uniper pozwały Holandię, domagając się miliardowych odszkodowań za zakaz produkcji energii z węgla po 2030 r. Przykładowo Polska toczy spory z inwestorami australijskimi.
Początkowo podjęto próby nowelizacji umowy. Obecnie jednak Bruksela rozważa wycofanie się z umowy, ponieważ Japonia nie chce zgodzić się na zmianę traktatu, do czego wymagana jest jednomyślność. UE chciałaby wprowadzić nowelizację uniemożliwiającą pozywanie państw przez inwestorów prywatnych za regulacje dotyczące dekarbonizacji gospodarki. Rozmowy w tej kwestii toczą się od co najmniej 2017 r. Ostateczna decyzja ma być podjęta na Konferencji Karty Energetycznej 24 czerwca.
Wyciekłe niedawno depesze dyplomatyczne wskazują, że kilka państw domaga się wycofania UE jako strony z umowy. Jeszcze 6 kwietnia przedstawiciele zespołu negocjacyjnego UE mówili w komisji ds. energii Rady Europejskiej, że Japonia „poczyniła kroki wstecz w zakresie definicji inwestycji i zrównoważonego rozwoju”. Bruksela nalegała na sporządzenie nowego zamkniętego katalogu podstaw do pozywania państw przez prywatnych inwestorów. Tokio jednak odmówiło akceptacji zamkniętej listy.
Stanowisko Japonii popiera także Azerbejdżan i Turcja. UE obawia się roszczeń szacowanych na 340 miliardów dolarów.
Japonia sprzeciwia się również globalnej polityce klimatycznej, która przewiduje szybko odchodzenie od paliw kopalnych. W grudniu 2021 r. ambasador Japonii przy UE Yasushi Masaki wskazał, że sytuacja energetyczna państw różni się, podobnie jak sytuacja ekonomiczna czy społeczna. Dlatego nie można naciskać na zbyt szybką transformację energetyczną, chociaż należy poszukiwać różnych opcji źródeł energii.
Za wypowiedzeniem umowy są m.in. Holandia, Hiszpania i Polska.
Źródło: climatechangenews.com, pism.pl
AS