Od wielu lat zwolennicy federalizacji Europy podejmują działania, by „przyspieszyć i pogłębić” integrację europejską, co wiąże się z przejęciem kluczowych kompetencji państw przez niewybieralnych urzędników. Ostatnią taką próbą było zainicjowanie jeszcze w ubiegłym wieku konsultacji o przyszłości Europy. Postanowiono zaangażować w nie wybranych Europejczyków, na przykład o „odpowiednim” profilu genderowym.
Eksperyment z tzw. demokracją uczestniczącą poniósł klęskę, ale Bruksela odtrąbiła sukces i niezrażona „pcha” reformę prawa wyborczego oraz transformację eko-cyfrową. Chce także zrewidować traktaty europejskie, by pozbawić poszczególne państwa prawa weta.
Wesprzyj nas już teraz!
Geneza Konferencji w sprawie przyszłości Europy
Konferencja w sprawie przyszłości Europy (CoFoE), o której ostatnio zrobiło się głośno w związku z rezolucją Parlamentu Europejskiego, wszczęciem procedowania prawa wyborczego i przemową szefowej KE, pierwotnie miała rozpocząć działania w 2019 r.
Pomysł z konsultacjami wysunęli wspólnie: była już kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron. Wcześniej, w 2017 r. ówczesny szef KE Jean-Claude Juncker przedstawił w swoim orędziu o stanie Unii plan działania określający główne kroki w kierunku „bardziej zjednoczonej, silniejszej i demokratyczniejszej Unii”. Juncker mówił, że Europa musi być „bezpieczna, konkurencyjna, sprawiedliwa, zrównoważona i wpływowa”.
Następnie w Programie strategicznym Komisji Europejskiej na lata 2019 – 2024 wyartykułowano, że trzeba stworzyć „rzeczywistą unię bezpieczeństwa”, „prawdziwą Europejską Unię Obronną”, wprowadzić aktywne zarządzanie migracją oparte na podziale odpowiedzialności i na solidarności między państwami członkowskimi.
By Europa była konkurencyjna, wskazano na potrzebę szybkiej cyfryzacji i pełnego wdrożenia jednolitego rynku we wszystkich jego aspektach. Sugerowano, że należy położyć szczególny nacisk na rozwijanie europejskich zdolności cyfrowych, dążyć do rozwoju sztucznej inteligencji, pogłębić unię gospodarczą i walutową.
Kolejne priorytety dotyczyły walki o praworządność, „sprawiedliwą i nowoczesną politykę podatkową”, a także przystępną cenowo i dostępną opiekę zdrowotną, tanie energooszczędne mieszkania.
Wreszcie, by osiągnąć „zrównoważoną Europę” przewidziano szybkie odchodzenie od paliw kopalnych i tworzenie gospodarki o obiegu zamkniętym, „ekologiczny wzrost” (zwijanie gospodarki) i silne poparcie dla wielostronnego, globalnego porządku, który jest oparty na zasadach i którego centralnym elementem jest Organizacja Narodów Zjednoczonych.
„Zarówno te priorytety, jak i sposób, w jaki je przybliżymy Europejczykom i w jaki sposób będziemy prowadzić z nimi dialog, zadecydują o tym, czy Unia będzie bardziej zjednoczona, silniejsza i demokratyczniejsza” – wskazywała w 2019 r. Komisja Europejska.
Potem przewidziano wszczęcie konsultacji europejskich w postaci Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Ostatecznie konferencję zainicjowano dopiero w maju 2021 r., a jeszcze w połowie listopada wskazywano, że jej impet słabnie, ale że instytucje UE i państwa członkowskie wciąż mogą ją uratować. – I powinny, ponieważ może to być kluczowe narzędzie do ponownego zaangażowania obywateli – komentowała Nicoletta Pirozzi, kierownik programu ds. Unii Europejskiej i stosunków instytucjonalnych w Istituto Affari Internazionali (IAI).
Konferencja miała stanowić „wyjątkową i odpowiednią okazję dla obywateli europejskich do debaty na temat wyzwań i priorytetów Europy”. Jednak członkowie Rady Europejskiej nie osiągnęli „konsensusu” co do jej politycznego znaczenia. Od samego początku grupa eurokratów z Parlamentu Europejskiego naciskała, by konferencję przekształcić w fazę konstytucyjną, aby umożliwić reformę traktatów europejskich, ale ponad 10 państw w Radzie wyraźnie wykluczyło tę opcję.
W ramach Konferencji powołano wielojęzyczną platformę cyfrową i cztery europejskie panele obywatelskie, które zajmowały się tematami, koncentrując się na: (1) silniejszej gospodarce, sprawiedliwości społecznej, zatrudnieniu/edukacji, młodzieży, kulturze, sporcie/transformacji cyfrowej; (2) europejskiej demokracji/wartościach i prawach, rządach prawa, bezpieczeństwie; (3) zmianie klimatu, środowisku/zdrowiu oraz (4) UE na świecie/migracji.
Każdy panel opracował zestaw zaleceń. Ponadto sześć państw członkowskich – Belgia, Francja, Niemcy, Włochy, Litwa i Holandia – zorganizowały krajowe panele obywatelskie na takich samych zasadach jak europejskie.
Cztery Europejskie Panele Obywatelskie i sześć Paneli Krajowych przyjęły 178 rekomendacji, które następnie Zgromadzenie Plenarne Konferencji (odbyło się siedmiokrotnie w okresie od czerwca 2021 do kwietnia 2022 roku) przedstawiło unijnym władzom. Ostatecznie KE do jesieni tego roku poinformuje, które z propozycji będą wdrażane.
Szereg paneli obywatelskich poświęconych wybranym zagadnieniom odbywało się online. Chociaż tematów do rozmów wyznaczono kilkanaście, to prym wiodły kwestie praworządności i demokracji, transformacji eko-cyfrowej, migracji i polityki zdrowotnej. W konferencji mogli brać udział, czyli zgłaszać pomysły i wypowiadać się, jedynie wybrani obywatele, pozytywnie nastawieni do integracji europejskiej. W sumie w każdy z czterech europejskich paneli obywatelskich zaangażowanych było po 200 osób i jedną trzecią musieli stanowić młodzi ludzie w wieku do 25 lat. Uwzględniano także inne czynniki np. odpowiednią reprezentację ze względu na „orientację seksualną”, rasę itp.
Fiasko konsultacji, lekceważenie ze strony europosłów
Inicjatywa Brukseli nie spotkała się z takim odzewem, na jaki pierwotnie liczono. Co ciekawe, sami liderzy UE, przywódcy polityczni niespecjalnie odnosili się do konferencji. Jej inicjatorzy: prezydent Macron, kanclerz Merkel i przewodnicząca Komisji Europejskiej von der Leyen, raczej jej nie promowali.
Na samym początku 12 państw wskazało, że konkluzje wyciągnięte z tych paneli nie mogą zaowocować konsekwencjami prawnymi, zwłaszcza nie mogą być podstawą do reformy istniejącego procesu legislacyjnego i międzyinstytucjonalnego podziału kompetencji.
Konferencja w sprawie przyszłości Europy (CoFoE) zakończyła się 9 maja. Grupa polityków na czele z belgijskim eurodeputowanym Guy de Verhofstadtem, który uczynił z konferencji swój projekt, oraz przewodniczącą parlamentu Badenii-Wirtembergii Muhterem Aras, wystąpiła z propozycją, by panele obywatelskie stały się stałą praktyką na poziomie UE. Miałby to być wyznacznik tzw. demokracji uczestniczącej. Panele dawałyby większą legitymizację władzom unijnym do wprowadzania odważnych legislacji.
Sama Konferencja w sprawie przyszłości Europy była pierwszym eksperymentem UE z zakresu „demokracji deliberatywnej”, czyli polegającej na kontaktowaniu się z obywatelami w celu osiągnięcia kompromisu w pewnych sprawach.
Szefowa KE Ursula von der Leyen – mimo stosunkowo niewielkiego udziału Europejczyków w konsultacjach – uznała, iż wszyscy mieszkańcy państw UE chcą głębokich zmian traktatowych i ściślejszej integracji.
Tymczasem nawet ci wybrani uczestnicy wyrażali wielokrotnie frustrację, wskazując, że czuli się bardziej ignorowani, instrumentalizowani i marginalizowani, ponieważ często prezentowali swoje wnioski przy niemal pustej sali Parlamentu Europejskiego. Niemal nikt nie był zainteresowany ich pomysłami. Chodziło bardziej o sprawienie wrażenia, że odbyły się konsultacje, które rzekomo potwierdziły, iż obywatele europejscy chcą zmian od lat forsowanych przez zwolenników federalizacji.
Jeszcze w styczniu jedna z uczestniczek panelu Chiara Alicandro z Włoch skarżyła się, że „miała wrażenie, iż niektórzy posłowie byli całkowicie niezainteresowani pomysłami”. Dodawała, że rola uczestników panelu i niektóre uwagi przez nich zgłaszane nie były traktowane poważnie, podczas gdy inne próbowano wykorzystać dla realizacji interesów politycznych niektórych grup.
Pod koniec kwietnia na posiedzeniu plenarnym konferencji CoFoE, w skład którego weszło 363 polityków unijnych i krajowych oraz 108 obywateli, osiągnięto porozumienie w sprawie projektu wniosku zawierającego 49 rekomendacji Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Obejmują one wkłady z europejskich paneli obywatelskich, które zatwierdziły 178 wniosków w okresie od grudnia ub. roku do lutego 2022 r., wkład z krajowych paneli i wydarzeń, pomysły z europejskiego wydarzenia młodzieżowego oraz 43,7 tysiąca uwagi dotyczące ponad 16 tys. pomysłów zebranych z wielojęzycznej platformy. Wstępnie spośród 178 propozycji wybrano 49, które UE ma rozpatrzyć. Dotyczą one zdrowia, energii, migracji, zwalczania nierówności i obrony. Potwierdziły się obawy uczestników paneli, że eurodeputowani zignorują te sugestie, które nie są im przydatne ze względów politycznych, i tak też się stało.
Eurodeputowany Guy Verhofstadt pod koniec kwietnia tweetował, że „[CoFoE] aprobuje radykalną przebudowę UE: koniec jednomyślności, zniesienie weta, uruchomienie Wspólnych Sił Zbrojnych Unii, ponadnarodowe listy i wiele innych reform (…)”. Będą one wymagały gruntownej zmiany traktatów.
Sposób przeprowadzenia konsultacji ostro skrytykowali deputowani z kilkunastu państw, określając go jako „wadliwy”. Wskazywano, że „propozycje nie odzwierciedlają stanowiska opinii publicznej”.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski, członek grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów komentował, że „pomimo wielkich nadziei CoFoE okazało się być potiomkinowską wioską UE”. Chodziło de facto o uzasadnienie centralizacji władzy i realizację interesów federalistów. Konferencja w sprawie przyszłości Europy „nie przybliżyła UE jej obywatelom” i służyła wyłącznie zwiększeniu kompetencji UE.
Rezolucja europosłów w sprawie zmiany traktatów i reformy unijnego prawa wyborczego
Posłowie czterech największych frakcji w Parlamencie Europejskim, którzy od dawna zabiegali o reformę unijnego prawa wyborczego, przyjęli 4 maja rezolucję, popierającą propozycje Konferencji w sprawie przyszłości Europy, dotyczące zmiany traktatów unijnych i prawa wyborczego.
Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie działań następczych w związku z konkluzjami Konferencji w sprawie przyszłości Europy, powołując się na sugestie obywateli, a przede wszystkim wykorzystując – jak to wskazano – „bezprecedensową sytuację” związaną z wojną na Ukrainie, zasugerowała, że „konieczny jest nowy impuls dla integracji europejskiej i jeszcze bardziej zdecydowane wspólne działania i solidarność, ponieważ na kontynent europejski powraca wojna”.
Rezolucja wzywa do reformy instytucji unijnych w taki sposób, by scentralizować władzę, aby móc „stawić czoła nie tylko obecnym, ale również przyszłym wyzwaniom”. Dodano, że UE musi „uzyskać narzędzia, które pozwoliłyby jej reagować na ważne wyzwania transnarodowe w dziedzinie bezpieczeństwa, zdrowia, zmiany klimatu i środowiska, migracji, cyfryzacji, obronności, opodatkowania, zwalczania nierówności, polityki gospodarczej i społecznej oraz geopolityki”.
Dlatego czas zacząć reformy instytucjonalne, które pozwolą na „otwartą strategiczną autonomię, bezpieczeństwo, zrównoważony rozwój i konkurencyjność, poprawę warunków życia i pracy oraz poszanowanie praworządności i praw podstawowych”.
Proponowane zmiany obejmują prowadzenie wspólnej polityki w dziedzinie bezpieczeństwa, obrony, energii i migracji opartej na wspólnych działaniach i pełnej solidarności; wspólne rozwiązania w zakresie zdrowia, wzrostu gospodarczego i spójności społecznej, by przybrały one nowe stałe ramy instytucjonalne i polityczne. Jednak, co najważniejsze, Parlament domaga się zniesienia jednomyślności w Radzie i zmian traktatowych. Wezwał Komisję Spraw Konstytucyjnych do odpowiedniego wszczęcia niezbędnej procedury zgodnie z art. 48 Traktatu o Unii Europejskiej, by umożliwić szybszą transformację zgodną z Agendą na rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030 i porozumieniem paryskim w sprawie klimatu oraz „głębszą integrację polityczną i prawdziwą demokrację”.
Von der Leyen wyraźnie za projektem z Ventotene
9 maja szefowa KE, Ursula von der Leyen, powołując się na konkluzje Konferencji oraz nadzwyczajne okoliczności wojny na Ukrainie wskazała, iż trzeba realizować projekt zainicjowany przed kilkudziesięcioma laty. Wspomniała Ursulę Hirschmann, pionierkę tak zwanych praw kobiet w Europie, która „kształtowała przyszłość Europy na wyspie Ventotene”.
Wyjaśniła, że obywatele UE wypowiedzieli się za silniejszą Europą zdolną stawić czoła największym wyzwaniom – od zmian klimatycznych po pandemie czy bezpieczeństwo w naszym regionie.
Von der Leyen zastrzegła, że chociaż wiele rzeczy nie było wyraźnie przewidzianych w traktatach, można wprowadzić zmiany, by Europa była silniejsza. Zdaniem szefowej KE, sugestie mieszkańców „zachęcają do przyspieszenia prac, które już trwają na przykład nad Europejskim Zielonym Ładem lub nad uczynieniem społeczeństwa bardziej sprawiedliwym. Oznacza to więc przyspieszenie negocjacji w sprawie pakietu Fit for 55”, prace nad europejską przestrzenią danych dotyczących zdrowia, która ma ułatwić transgraniczną wymianę danych dotyczących zdrowia itp.
Najistotniejsze jednak jest „pójście dalej”. – Na przykład zawsze twierdziłam, że głosowanie jednomyślne w niektórych kluczowych obszarach po prostu nie ma już sensu, jeśli chcemy być w stanie działać szybciej. Albo że Europa powinna odgrywać większą rolę na przykład w dziedzinie zdrowia czy obrony (…) musimy stale ulepszać sposób, w jaki działa nasza demokracja. Chcę jasno powiedzieć, że zawsze będę po stronie tych, którzy chcą zreformować Unię Europejską, aby działała lepiej – zasugerowała von der Leyen.
Opowiedziała się za zmianą traktatów europejskich, wskazując, że „Europa to marzenie”, które „nie może stać w miejscu”. Bo kto stoi, ten się cofa.
Europarlament zdecydowanie za listami ponadnarodowymi i prawem wyborczym dla 16-latków
Już w maju Parlament Europejski podjął kolejną próbę (wcześniejsze nastąpiły w latach 1998, 2011 i 2018) w sprawie przyjęcia nowego europejskiego prawa wyborczego, przewidującego wprowadzenie list ponadnarodowych, głosowanie korespondencyjne, czynne prawo wyborcze już od 16. roku życia itp.
Takie miały być zalecenia Konferencji w sprawie przyszłości Europy. Jak widać projekt uzyskał bardzo szybko poparcie Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) i błyskawicznie trafił na posiedzenie plenarne. Zgodnie z przyjętą regulacją w tej sprawie przewiduje się listy ponadnarodowe (28 miejsc dla kandydatów transnarodowych, początkowo mówiono o przydzieleniu wszystkich 73 mandatów zwolnionych w wyniku brexitu, ale ostatecznie komisja AFCO zgodziła się na 28).
Ustawa Parlamentu przewiduje od 2024 r. głosowanie korespondencyjne we wszystkich państwach członkowskich (dotychczas nie miało to miejsca w 13 z 27 krajów). Dodatkowo zastrzeżono inne sposoby w postaci tradycyjnego – osobistego, poprzez pełnomocnika oraz elektronicznego.
Przyjęty projekt przewiduje również, że każdy obywatel Unii ma czynne prawo wyborcze od 16. roku życia, ale „bez uszczerbku dla obowiązujących przepisów konstytucyjnych określających minimalny wiek wyborczy 18 lub 17 lat”. Ponadto projekt wprowadza próg 3,5 procent dla okręgów krajowych posiadających ponad 60 mandatów.
Sugeruje wzmocnienie symbolicznego wymiaru wyborów europejskich. Osiem tygodni przed „godziną zero” ugrupowania wspólnie rozpoczynałyby kampanię. Takie same miałyby być karty do głosowania we wszystkich państwach członkowskich, eksponowane logotypy frakcji europejskich itd. Ponadto proponuje się, by wybory do Parlamentu Europejskiego odbywały się zawsze 9 maja (Dzień Europy).
Projekt ustawy zmieniającej prawo wyborcze poparło 323 deputowanych, a 262 było przeciw. W komunikacie prasowym europarlament wyjaśnił, że zostanie powołany nowy Europejski Urząd Wyborczy, który będzie nadzorował proces i zapewniał zgodność z nowymi przepisami.
Ostatecznie to Rada Europejska zadecyduje o tym, czy inicjatywa ustawodawcza PE zostanie znacząco zmieniona, zanim ostateczna wersja powróci do deputowanych. W przypadku akceptacji konieczna będzie ratyfikacja na szczeblu krajowym.
Czy inne propozycje Konferencji w sprawie przyszłości Europy podchwycone przez KE mają szansę na wdrożenie? Obecnie nie ma „konsensusu” w tej sprawie wśród państw członkowskich. Kilkanaście z nich sprzeciwia się proponowanym reformom traktatowym.
Ale, kto wie, czy nie pojawią się nowe rozwiązania pozatraktatowe i zostaną wdrożone pod pretekstem zaistnienia „bezprecedensowej sytuacji”, jak wskazuje się choćby na wojnę na Ukrainie. Wcześniej takim nadzwyczajnym wydarzeniem była rzekoma pandemia Covid-19, która posłużyła do uwspólnotowienia długu (a potem odmówiono wypłaty środków wybranym państwom, np. Polsce) i przyspieszenia procesu eko-cyfrowej transformacji oraz wdrażania europejskiej – na razie okrojonej – wersji systemu kredytu społecznego.
Agnieszka Stelmach