Promocja LBGT, wizja historii, w której kobiety wykorzystywano na roli tak samo jak konie pociągowe… Wreszcie ludzkie tkanki jako pożywka dla karaluchów: Oto tematy niektórych prac wystawionych w ramach krakowskiego miesiąca fotografii. Całość obrzydliwego wydarzenia odbywała się w budynku dawnego seminarium, do dziś nazywanego tym określeniem.
Krakowscy miłośnicy fotografii padli podczas tegorocznego „miesiąca fotografii” ofiarą ideologicznej presji, oraz turpizmu organizatorów. W pałacu Ogińskich i Potulickich, mieszczącego się przy ulicy Piłsudskiego 4 przygotowano rozległą wystawę z zakresu sztuki nowoczesnej. Za jej powstaniem stała Fundacja Sztuk Wizualnych, partnerem imprezy było również ministerstwo. O ile prace umieszczone na dwóch pierwszych piętrach prezentowały dobry poziom artystyczny i nie atakowały odbiorcy lewicową propagandą, o tyle „dzieła” znajdujące się na najwyższej kondygnacji aż kipiały od podobnych treści i wzbudzających mdłości instalacji.
Trzecie piętro pałacu gościło wystawę „8304”. W jej ramach, jak informował organizator „spotykają się w eksperymentalnej przestrzeni studenci/tki Akademii Sztuki w Szczecinie, Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu oraz Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, trzech najważniejszych w Polsce ośrodków akademickich kształcących w zakresie medium fotografii”. Spotkanie to zaowocowało prowokacyjną i obleśną manifestacją ideologii feministycznych, LGBT oraz weganizmu.
Wesprzyj nas już teraz!
„Projekt Rytuał opowiada o stworzeniu własnego sanktuarium, domu, kościoła. Zainspirowane rozmaitymi obrzędami kolory, ekspresja i ruch składają się na odrębny, wyjątkowy rytuał. (…). Jako osoba LGBT+ oferuje własną wiarę. Własne obrzędy, które nie mają nic wspólnego z polityką, manifestują pokój, miłość, energię, wiarę- w siebie, w karmę, wzajemny szacunek. Ten obrzęd każdemu pozwala być kim chce, bez względu na charakter, wygląd, czy orientację. Każdy jest w nim w pełni tolerowany i akceptowany”, opisał swoją instalację jeden z „artystów”. Twórca przedstawił widzom szereg zdjęć, na których wykonuje dziwaczne pozy w trudnych do opisania, odrażających przebraniach.
fot. Filip Adamus/ PCh24
Groteskowy wymiar umocniła wystawa „Happy Karaczan”. Autor wystawił w niej na widok publiczny przeźroczysty pojemnik z karaluchami, żywiącymi się ludzkim pokarmem- żelkami przygotowanymi z krwi twórcy i agaru. „Karaczany madagaskarskie sprzedawane są jako pokarm dla innych organizmów. Odwracam sytuację: staję się pokarmem dla nich”, wyjaśniał sens swojej instalacji Andrzej Staniek. Widok przemieszczających się po terrarium insektów przyprawiał o mdłości. Fakt, że wykarmiono je ludzką krwią miał w sobie coś z profanacji.
fot. Filip Adamus/ PCh24
Ideologicznej ofensywy dopełniła feministyczna wystawa „Chłopka chłopu nierówna”. Dwa podłużne obiekty wykonane z torfu i stali zwisające z sufitu miały obrazować ucisk wobec kobiet na wsi. W opisie wystawy autorka przekonywała, że żony na prowincji wykorzystywano dokładnie w taki sam sposób podczas pracy na roli, co zwierzęta juczne.
fot. Filip Adamus/ PCh24
W krótkiej nocie na temat swojego projektu autorka pochwaliła się „wiedzą historyczną”. Według niej za „niedolę” kobiet odpowiedzialne były „ zdolności manipulacyjne Kościoła i wiara w nierozerwalność małżeństwa”. W skrócie: W wizji feministycznej „artystki” przed rewolucją seksualną nie istniało żadne poczucie więzi między małżonkami, a kobiety były bezdusznie eksploatowane przez swoich mężów, czyniących z ich życia piekło. Pytanie: Czyje „zdolności manipulacyjne” prowadzą ludzi do wiary w tak nieprawdopodobne narracje?
Przed wizytą naszego dziennikarza, według doniesień czytelników, na wystawie prezentowano więcej bulwersujących treści, w tym obrzydzające pornograficzne zdjęcia męskiego i kobiecego ciała na tle toalety. Obecnie znajdują się one jednak za zamkniętymi drzwiami.
Budynek przy ulicy Piłsudskiego 4 został po wojnie zakupiony przez archidiecezję i był użytkowany przez Wyższe Seminarium Duchowne. W internetowych źródłach brak informacji, by ten stan rzeczy uległ zmianie. Redakcja PCh24 poprosiła archidiecezję krakowską o wyjaśnienie, czy pałac wciąż pozostaje w jej posiadaniu. Zapytaliśmy również o ocenę bulwersującej wystawy. Do dnia 14 czerwca nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Źródła: PCh24.pl
FA