Jeśli ukraińskie zboże zostanie w Polsce, rolników czeka katastrofa, mówił w rozmowie z Radiem Maryja były minister Jan Krzysztof Ardanowski. Jak wskazał polityk, już teraz zapłata, jaką producenci otrzymują za płody rolne, jest niebezpiecznie niska.
W wywiadzie były szef resortu rolnictwa podkreślił, że konieczne jest podjęcie starań, by zboże, zalegające na Ukrainie wyeksportować do krajów trzeciego świata. W wypadku przerwania dostaw państwom takim jak np. Egipt grozi bowiem głód.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości zwrócił jednak uwagę, że możliwości naszego państwa są w tym zakresie niewielkie. Transport zboża koleją nie jest efektywny i pozwala na dużo mniejszą skalę eksportu, niż tranzyt morski.
Wesprzyj nas już teraz!
– Musimy szukać sposobu na wywiezienie zboża z Ukrainy, ponieważ jest to działanie oddalające wizję głodu w części krajów Afryki. Trzeba robić wszystko, żeby pomóc. Musimy jednak patrzeć realnie. Możliwość wywiezienia zbożna z Ukrainy transportem kolejowy, kołowym jest bardzo ograniczona – zauważył Ardanowski.
Były minister ostrzegł, że z przechowywaniem ukraińskiego zboża w Polsce i jego stopniowym eksportem do krajów najbardziej uzależnionych od dostaw wiąże się jednak poważne niebezpieczeństwo. Jeśli, zgodnie z propozycją Joe Bidena, na terenie Rzeczpospolitej zostaną wybudowane silosy dla przechowania płodów rolnych, rząd musi zadbać o to, by pod żadnym pozorem nie trafiały one na polski rynek, zaznaczył Ardanowski.
– Jeśli to zboże miałoby w części pozostać w Polsce, wejść do polskiego rynku, to będzie to katastrofa dla polskiego rolnictwa. Już w tej chwili spadają ceny zbóż płacone polskim rolnikom – podkreślił polityk PiS-u. Były minister zwrócił także uwagę, że składowanie dużych ilości ukraińskiego produktu w Polsce może skutkować brakiem miejsca dla tegorocznych zbiorów krajowych rolników.
Źródło: rp.pl
FA