Minister rolnictwa zapowiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że w drugiej połowie roku ceny zboża będą dalej wzrastać. Może się również okazać, że będzie ono towarem deficytowym na rynku, ostrzegał Henryk Kowalczyk.
Szef resortu rolnictwa przyznał, że dostawy z Ukrainy mogą spowodować krótkotrwałe wahania cenowe. – W bardzo krótkotrwałym czasie, na kilka dni, mogą następować jakieś wahania cenowe – mówił. Kowalczyk zwrócił jednak uwagę, że opłaty za zboża zależą od trendów światowych. – Tak na prawdę giełda MATIF dyktuje ceny – podkreślił polityk.
Zdaniem Kowalczyka transport zalegających na Ukrainie płodów rolnych przez Polskę nie stanowi zagrożenia dla krajowego rynku. Jak wskazał minister, wyzwaniem jest jednak kwestia ich magazynowania. – Jeśli rolnicy mają swoją powierzchnię magazynową, to powinni ją wykorzystać – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
W połowie kwietnia prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, powstaną tymczasowe silosy, które pozwolą na eksport ukraińskiego zboża drogą lądową.
Kowalczyk odnosząc się do słów Bidena zaznaczył, że „ustalenia robocze trwają”. – Trzeba pouzgadniać gdzie, jak, na jakich gruntach, jakiej wielkości, w jakim tempie te silosy powinny zostać poustawiane – powiedział.
Wskazał, że w Polsce pod uwagę brane są lokalizacje gdzie kończy się kolej szerokotorowa, czyli np. w okolicach Sławkowa.
Aktualnie tranzyt ukraińskiego zboża realizowany jest za pomocą tirów i kolei. Różnica w szerokości torów w Polsce i na Ukrainie, oraz ograniczona ładowność ciężarówek, poważnie jednak ograniczają jego potencjał.
Minister ocenił, że w tym momencie „funkcjonalne możliwości portów to ok.600-700 tys. ton miesięcznie przeładunku”. W dłuższej perspektywie, aby skutecznie eksportować ukraińskie płody rolne rząd zamierza wydzierżawić cześć gdańskiego nabrzeża portowego i zorganizować tam punt przeładunkowy. Rozwiązanie to ma być gotowe już przed tymi żniwami.
(PAP)/ oprac. FA