Synodalność i demokratyzacja Kościoła katolickiego, mające być antidotum na klerykalizm (obwiniany o nadużycia seksualne), a prowadzące do protestantyzacji, zostały wymyślone poza Kościołem i są mu narzucane przez dominującą kulturę Zachodu. „Rażącym potwierdzeniem tego” są chociażby dwie ostatnie analizy Danièle Hervieux-Léger opublikowane w „Le Monde” i Jamesa Carrolla zamieszczona w „Politico” – pisze Sandro Magister na łamach bloga Settimo Cielo. Publicysta przeciwstawił tym destruktywnym trendom wizję odnowy świętego kapłaństwa, zarysowaną przez kard. Saraha. To nie świeccy menadżerowie, żonaci kapłani i kobiety uzdrowią Kościół z obecnego kryzysu, ale święci księża, uważa były prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Daniel Hervieux–Léger to socjolog, od kilkudziesięciu lat zajmująca się analizą ewolucji katolicyzmu, szczególnie w świecie zachodnim. 28 czerwca badacz udzieliła wywiadu francuskiemu dziennikowi „Le Monde”, w którym przekonywała, że dla własnego dobra Kościół musi zrezygnować z hierarchicznej struktury, dopuścić do święceń kobiety i znieść celibat księży.
Rozmówca zagranicznego medium przywołał kryzys nadużyć seksualnych wśród kleru. Niedawno we Francji zagadnienie to opisała specjalna komisja w szczegółowym raporcie. Zdaniem socjolog nie jest to „przejściowy problem, który można rozwiązać”, ale przejaw „ogólnej porażki rzymskiego systemu”. Według badacza obecna plaga aktów homoseksualnych i pedofilskich podkreśla dryf systemu władzy w Kościele, ma także charakter „systemowy” i „nie da się sprowadzić do błędów niektórych osób”.
Wesprzyj nas już teraz!
W opinii Hervieux- Leger, Kościół katolicki od czasu Soboru Trydenckiego (1354-1563) „sakralizował” kapłanów, nadał im odrębny status od wiernych i postawił ponad nimi. Wyrazem tego „oddzielenia” ma być celibat, obowiązujący powszechnie od czasu Reformy Gregoriańskiej (1073-1085).
– Funkcja kapłańska w Kościele katolickim nie opiera się zatem przede wszystkim na zdolności człowieka do odpowiadania na duchowe potrzeby wspólnoty wierzących. Ukazuje boski wybór kapłana, który stawia go ponad wspólnotą i daje mu gigantyczną władzę. Kapłan jest uprzywilejowanym, jeśli nie jedynym, pośrednikiem między wiernymi katolikami a boskością: Chrystus jest obecny w sakramentalnych gestach kapłana. Należy zrozumieć, że sakralizacja kapłaństwa znacznie ogranicza możliwość przeciwstawienia się popełnianemu przez niego nadużyciu. Jak można buntować się przeciwko takiemu aktowi, jak można postrzegać siebie jako ofiarę, gdy agresor twierdzi, że ma związek z boską mocą? Wykorzystywanie seksualne w tym kontekście jest zatem zawsze także nadużyciem duchowym i nadużyciem władzy – stwierdziła w wywiadzie francuska socjolog. Kobieta uważa, że problem pogłębia „kultura tajemnicy”, polegająca na próbie regulowania całego życia Kościoła wewnętrznie.
Z tych powodów Hervieux- Leger uważa, że konieczna jest radykalna transformacja podejścia do księży, oparta o desakralizację kapłaństwa. Według niej do tej posługi trzeba dopuścić żonatych mężczyzn i kobiety, a także zmienić definicję odpowiedzialności służebnej.
Socjolog przyznała otwarcie, że chodzi o protestantyzację Kościoła katolickiego. – Tak, ale Kościół katolicki z pewnością nie uniknie tej lekcji reformacji protestanckiej. Ta ostatnia, między innymi, wykluczała jakąkolwiek sakralną separację szafarzy. Nie uczyniła proboszcza istotą wyższą od zwykłych wiernych. Jego autorytet pochodzi z kompetencji teologicznych i ufności, jaką pokładają w nim wierni. Jeśli Kościół Rzymski nada konkretną treść swojemu uznaniu pełnej równości wszystkich ochrzczonych, w tym równości płci, będzie musiał ewoluować (…). Jest to warunek, aby definicja Kościoła jako ludu ochrzczonych rzeczywiście ukształtowała się i miała sens w społeczeństwach demokratycznych, w których równość stała się wymogiem zbiorowym – tłumaczyła Francuzka.
Hervieux–Léger zaatakowała tradycjonalistów, dążących do wzmocnienia obecnego systemu, kładącego nacisk na postać kapłana. Socjolog wyraziła nadzieję, że nawet jeśli konserwatyści są silną grupą, to jednak nie są jedyną „frakcją”, a brak nowych powołań zmusi Rzym do przemian. W jej opinii zyskają na znaczeniu także mniejsze wspólnoty stworzone w czasie lockdownu – „mobilne grupy coraz bardziej oderwane od terytorialnej organizacji parafii”. – Moim zdaniem katolicyzm jutra będzie katolicyzmem „diasporycznym” albo nie będzie go wcale – przekonywała.
Analityk skrytykowała także urzędującego papieża za „wolne poruszanie się” w zakresie reformy Kościoła. Jej zdaniem Franciszek inicjuje właściwe zmiany, ale nie podejmuje dostatecznie radykalnych kroków, co było widoczne np. w czasie Synodu Amazońskiego w roku 2020. Tym, co w opinii rozmówcy „Le Modne” powstrzymuje następcę Benedykta XVI przez takimi posunięciami, jest strach przed schizmą.
Zdaniem Hervieux–Léger obrona spuścizny Vaticanum II nie wystarczy dzisiaj, by zapewnić radykalną reformę systemu rzymskiego, ponieważ Sobór z pewnego punktu widzenia nadszedł za późno, a ponadto wiele kwestii nie zostało w jego czasie doprecyzowanych. I dzisiaj „jedni chcą je minimalnie interpretować, a inni chcą zejść na dno zapoczątkowanej przez SWII dynamiki adaptacji do nowoczesności”.
Z kolei James Caroll, w artykule opublikowanym na łamach „Politico Magazine” 26 czerwca 2022 r., pokusił się o ocenę obecnego pontyfikatu w związku z pojawiającymi się spekulacjami na temat rezygnacji Franciszka ze względu na pogarszający się stan zdrowia.
Caroll pozytywnie ocenił wpływ papieża na Kościół i cały świat ze względu na jego orędowanie w obronie migrantów, tolerancji dla dyskryminowanych, za krytycyzm wobec „ksenofobicznego populizmu”, kapitalizmu wolnorynkowego, wreszcie za popieranie działań na rzecz łagodzenia zmian klimatycznych, obronę nauki i krytykę wojny.
Autor również wyraził pogląd, że największym problemem Kościoła jest systemowy klerykalizm i struktura hierarchiczna, która musi zostać zniszczona – nie służy rzekomo ludowi, lecz „władzy imperialnej”. Trzeba „wykorzenić” „męską, seksualnie represyjną służbę i autorytarny system władzy kościelnej” oraz „mizoginię, która leży u podstaw katolickiego nauczania o wszystkim, od kontroli urodzeń do biologii rozmnażania po zawarcie małżeństwa. Nieludzkie poglądy na temat seksualności zrodzone z błędnego odczytania historii Adama i Ewy, wzmocnione przez teologów, takich jak święty Augustyn służą wymuszaniu kobiecego posłuszeństwa. Ta męska supremacja jest moralnie równoważna białej supremacji. Jednak dla urzędników kościelnych i dla większość katolików pozostaje niekwestionowana” – pisał publicysta.
Caroll ma żal do Franciszka, że chociaż zainicjował szereg zmian, to jednak nie zdobył się na odwagę, by dokończyć reformy. Jest rozczarowany, że obecny papież nie zrobił tego, czego oczekiwała od niego „nowoczesność” i wybrał „strategię małych kroków”.
Szanowany watykanista Sandro Magister na łamach prowadzonego przez siebie bloga polemizował z obojgiem autorów. Jak przypomniał „sam Franciszek wielokrotnie powtarzał, że ważne jest dla niego wprawianie procesów w ruch, a nie ich kończenie, ponieważ czas jest większy niż przestrzeń”. Wyjaśnia to, dlaczego papież „pozwalał wydarzeniom toczyć się swoim biegiem, spowalniając lub zatrzymując się od czasu do czasu, ale zawsze dając przebłysk horyzontu czasami nawet radykalnych reform, które jednak pozostają celem. Chętnie paląc kilka mostów za sobą. To jest jego styl”, zwracał uwagę Włoch.
Jego zdaniem, powolne tempo reform nie zmienia faktu, że obecny papież pozostaje zgodny z antykatolickimi opiniami przedstawionymi przez dwoje wspomnianych publicystów. Potwierdziła to homilia, jaką Franciszek wygłosił w uroczystość Świętych Piotra i Pawła. Krytykował w niej „klerykalizm”, uznając, że jest to „zboczenie”. Jednocześnie przedstawił jako antidotum Kościół „synodalny”, demokratyczny, zdecentralizowany, w którym „każdy ma do odegrania rolę i żadna jednostka nie może zajmować miejsca innych lub stawać ponad innymi.” Przestrzegał także przed nostalgią za przeszłością: „Obyśmy nie popadali w pokusę patrzenia wstecz, która staje się dziś modna w Kościele”.
Włoski publicysta ironizował, że właśnie, by nie popaść w pokusę nostalgii, papież opublikował tego samego dnia list apostolski „Desiderio desideravi”, w którym „dokonuje zamachu na Mszę w starożytnym rycie, uznanym przez swego poprzednika za formę nadzwyczajną na równi ze zreformowaną zwyczajną”. W dokumencie „nie ma choćby najmniejszego cytatu z Benedykta XVI, papieża i teologa o uznanych zasługach, niespotykanej głębi właśnie w dziedzinie liturgii”.
Magister przeciwstawia protestantyzacji Kościoła poprzez synodalność wizję chrześcijańskiego kapłaństwa wiernego Chrystusowi, który je założył. To wizja zawarta w książce kard. Roberta Saraha pt. „Per l’eternità. Meditazioni sulla figura del sacerdote” [Na wieczność. Rozważania nad postacią księdza], wydanej we Francji, a ostatnio również we Włoszech.
Pozycja napisana przez gwinejskiego duchownego została zaprezentowana w styczniu 2020 r., by niejako odwieść papieża Franciszka od udzielenia zgody na wyświęcanie żonatych księży, co zaproponował specjalny synod ds. Amazonii w październiku 2019 roku.
Jej wpływ był tym silniejszy, że zawierała esej papieża emeryta Benedykta XVI, zdecydowanie broniącego celibatu. Z różnych przesłanek można było wywnioskować, że Franciszek nie był zadowolony z jej wydania. Kilka tygodni później – ku zdziwieniu wielu – opublikował dokument podsumowujący synod o Amazonii, bynajmniej nie zezwalając na wyświęcanie żonatych mężczyzn, a tym bardziej kobiet diakonis.
Kard. Sarah zaczerpnął inspirację przede wszystkim od poprzednich papieży, od Piusa XII, Jana Pawła II, a przede wszystkim od Benedykta XVI, wskazując na prawdziwą naturę kapłaństwa, „którego nie wymyśliliśmy, ale który jest darem od Boga”. Były prefekt odwołał się do nauki wielkich świętych, takich jak Katarzyna ze Sieny, doktorów Kościoła, takich jak Augustyn i Grzegorz Wielki, wybitnych myślicieli katolickich, m.in Georgesa Bernanosa i Johna Henry’ego Newmana.
„Czasami można było usłyszeć, jak mówiono, że sprawowanie władzy musi być oddzielone od posługi święceń. Stwierdza się tu i ówdzie, że rządy w Kościele mogą być w równym stopniu dziełem mężczyzn, jak i kobiet, świeckich, a także księży i biskupów. Takie stwierdzenia są niejednoznaczne i niszczące hierarchiczną strukturę Kościoła, taką jak wymyślił i zamierzył sam Jezus Chrystus. Oczywiście są ludzie świeccy, mężczyźni i kobiety, bardziej kompetentni w komunikacji, zarządzaniu i strategiach rządzenia niż księża. Należy im nadać odpowiednie role kompetencyjne i konsultacyjne. Ściśle jednak mówiąc, rządy w Kościele nie są przede wszystkim kompetencją, ale obecnością Chrystusa jako sługi i pasterza. Oto dlaczego funkcja rządzenia nigdy nie może być sprawowana w Kościele przez tych, którzy nie są wyświęconymi kapłanami ”, czytamy w pracy afrykańskiego purpurata.
Kardynał porównał obecna sytuację Kościoła do czasów konfrontacji z władzą świecką w średniowieczu, podczas Reformy Gregoriańskiej:
„Ingerując w kościelne rządy i nominacje, władza polityczna doprowadziła do rzeczywistej dekadencji duchowieństwa. Mnożyły się przypadki księży konkubentów zaangażowanych w działalność handlową lub polityczną. Reforma gregoriańska charakteryzowała się postanowieniem ponownego odkrycia Kościoła epoki Dziejów Apostolskich. Zasady tego ruchu nie opierały się przede wszystkim na reformach instytucjonalnych, ale na odnowie świętości kapłanów. Czy nie ma dziś potrzeby takiej reformy? W rzeczywistości władza świecka odzyskała przyczółek w Kościele. Tym razem nie jest to kwestia władzy politycznej, ale kulturowej. Pojawia się nowa walka między kapłaństwem a imperium. Ale imperium jest teraz kultura relatywistyczna, hedonistyczna i konsumpcyjna, która przeniknęła wszędzie. Nadszedł czas, by to odrzucić, ponieważ jest to nie do pogodzenia z Ewangelią”.
Sandro Magister puentuje, że program odnowy kapłaństwa zaprezentowany przez kard. Saraha jest programem nowego pontyfikatu, który być może zostanie omówiony na przyszłym konklawe. Jest to propozycja radykalnie inna wobec tego, jaką przedstawia chociażby niemiecka „Droga Synodalna”.
Źródło: ildomaniditalia.eu, magister.blogautore.espresso.repubblica.it
AS/ oprac. FA