Liczba miejsc, w którym pomaga się kobietom w ciąży kryzysowej 4-krotnie przewyższa liczbę „klinik”, w których zabija się dzieci nienarodzone – przekonuje działaczka pro-life, która wystąpiła w środę przed komisją amerykańskiego senatu.
Po unieważnieniu przez Sąd Najwyższy aborcyjnego precedensu Roe vs. Wade w Stanach Zjednoczonych trwa ożywiona dyskusja na temat kształtu rzeczywistości „post-Roe”, w której aborcja będzie zakazana bądź ograniczona w większości stanów.
W ramach tej dyskusji przed Senacką Komisją Zdrowia wystąpiła Brandi Swindell, założycielka sieci ośrodków pro-life Stanton Health Care, trudniących się pomocą kobietom w kryzysowej ciąży. Bizneswoman i działaczka pro-life podkreśliła, że w epoce post-Roe już istnieje ponad 3000 tego typu placówek, a więc 4 razy więcej niż tzw. „klinik” aborcyjnych.
Wesprzyj nas już teraz!
– Od 1980 roku wskaźnik aborcji spadł o ponad 50 procent. W tym samym czasie kobiety odniosły sukces w zakresie różnych wskaźników edukacyjnych i ekonomicznych. Jeśli kobiety zyskują na poziomie edukacyjnym i ekonomicznym w czasie, gdy wskaźnik aborcji spada, jest całkiem jasne, że kobiety nie muszą polegać na aborcji, aby odnieść sukces – wskazała Swindell.
Potępiła przy tej okazji ataki aborcjonistów na przychodnie szanujące ludzkie życie. – W wykonaniu tych, którzy nie zgadzają się z decyzją Sądu Najwyższego w sprawie Roe, kierowanie zemsty i odwetu na centra takie jak Stanton Health Care jest błędem, jest nienawistne, antykobiece i należy to natychmiast potępić i powstrzymać – przekonywała. – Wzywam dziś wszystkich członków tej komisji do osobistego i publicznego potępienia ataków z użyciem materiałów wybuchowych i gróźb pod adresem afirmujących życie klinik charytatywnych dla kobiet. Kongres i administracja Bidena powinny być stroną dążącą do rozwiązania problemu, a nie obwiniać ośrodki takie jak nasze – dodała.
Źródło: lifenews.com / medpagetoday.com
FO