Piątkowa deklaracja nowo mianowanej szefowej resortu gospodarki, minister Silviny Batakis, o podjęciu „zdecydowanej walki ze spekulantami”, których lewicowy, peronistyczny rząd Argentyny wskazuje jako odpowiedzialnych za najwyższą inflację w Ameryce Łacińskiej, była pierwszą reakcją na czwartkowy wielotysięczny „marsz przeciwko drożyźnie” zorganizowany w Buenos Aires.
Uczestnicy marszu przeszli jedną z głównych alei miasta – Avenidą 9 maja – pod Casa Rosada, siedzibę najwyższych władz państwa, gdzie odbył się wielotysięczny wiec przeciwko polityce rządu i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Demonstranci domagali się, by centrolewicowy prezydent kraju, Alberto Fernandez, przeznaczył więcej pieniędzy zarezerwowanych na spłatę zobowiązań wobec Funduszu na skuteczniejszą pomoc najbiedniejszym warstwom społeczeństwa.
„Ci ludzie – głosiły transparenty demonstrantów – znaleźli się wskutek galopującej utraty wartości przez argentyńskie peso w beznadziejnej sytuacji”. Według szczegółowych analiz socjologicznych i ekonomicznych, które od dłuższego czasu pojawiają się w argentyńskich mediach, aż połowa ludności kraju egzystuje dziś na granicy ubóstwa lub poniżej niej.
Wesprzyj nas już teraz!
W marcu tego roku argentyński rząd wynegocjował z MFW porozumienie, na podstawie którego część środków przeznaczonych na spłatę argentyńskiego długu wobec MFW zostanie skierowanych w tym roku na pomoc dla tych grup ludności Argentyny, które ucierpiały najbardziej wskutek inflacji.
W piątkowym komunikacie Argentyńskiego Krajowego Instytutu Statystyki poinformowano, że stopa inflacji w kraju za pierwsze sześć miesięcy wyniosła 36,2 proc. – wbrew początkowym przewidywaniom rządu, że taki będzie poziom inflacji na koniec 2022 roku.
Jeśli wzrost cen będzie przyspieszał w dotychczasowym tempie, jest prawdopodobne, że na koniec roku może ona dojść do 80 proc., co oznacza, że byłaby najwyższa od czasów wielkiego kryzysu gospodarki argentyńskiej z 1991 roku, w ciągu którego ceny detaliczne w Argentynie wzrosły o 84 proc.(PAP)