17 lipca 2022

„Ekspert” ds. wakcynologii: Zapomnijmy o lockdownach, jedyna nadzieja to szczepionki

(zdjecie ilustracyjne Pixabay)

Media nagłośniają wypowiedź kolejnego „eksperta”, który reaktywuje covidową narrację i nawołuje do masowego „wyszczepiania”. Koronawirus jest obecnie tak zaraźliwy, że obostrzenia, zwłaszcza nieprzestrzegane ściśle, niewiele dadzą. Zapomnijmy o lockdownach, jedyna szansa to szczepienia – przekonuje wakcynolog dr Ernest Kuchar.

Koronawirus nie odpuszcza. W większości krajów świata liczba zachorowań rośnie albo utrzymuje się na wysokim poziomie. Trudno zatem oczekiwać, że w Polsce będzie inaczej. Sytuacja będzie podobna – mówi kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym WUM dr hab. n. med. Ernest Kuchar w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Jego zdaniem sytuację Polski, w kontekście koronawirusa, można odnieść do Portugalii, która miała przejść już przez… „siódmą falę”. – To kraj o podobnym poziomie gospodarczym, także w Europie, choć oczywiście z trochę innym klimatem. Portugalia ma za sobą siódmą falę o dość łagodnym przebiegu. Było tam bardzo dużo zachorowań – ponad 100 tys. dziennie, ale względnie niewiele hospitalizacji i zgonów. To pociesza nasze władze – komentuje lekarz.

Wesprzyj nas już teraz!

Jednak to, co – jego zdaniem – odróżnia Polskę od Portugalii, to odsetek osób zaszczepionych. – W Portugalii odsetek wyszczepień jest wysoki, zwłaszcza w gronie osób starszych, które znacznie ciężej przechodzą COVID-19, w związku z czym zwiększa się ryzyko ich hospitalizacji. U nas te odsetki są nieporównanie niższe. A z punktu widzenia wydolności naszego systemu ochrony zdrowia liczy się właśnie liczba hospitalizacji – podkreśla specjalista.

Można się pocieszać, że – jak podał minister zdrowia – 91 proc. populacji ma przeciwciała, co oznacza, że miało kontakt z koronawirusem lub się zaszczepiło. Ale równocześnie oznacza to, że 10 proc. nie miało kontaktu z wirusem i będzie chorować po raz pierwszy – a wiadomo, że pierwsze zachorowanie jest najcięższe – podkreśla dr Kuchar.

Wakcynolog zauważa, że w Polsce jest ogromna licząca ponad 200 tys. populacja osób po 65. roku życia, które nie zdecydowały się na przyjęcie preparatów farmaceutycznych reklamowanych jako „szczepionki przeciw COVID-19”. „Ekspert” rozważa sytuację tych osób, twierdzą, że dotychczas „jakoś” nie nie zaraziły i przypisując to pozamedycznym środkom, takim jak „dystans społeczny” i odcinanie swobodnego przepływu powietrza przy użyciu „maseczki”. 

Ci ludzie do tej pory jakoś uniknęli zakażenia, nosząc maseczki i zachowując dystans społeczny, ale biorąc pod uwagę znacznie bardziej zaraźliwe nowe podwarianty koronawirusa, teraz prawdopodobnie nie unikną zakażenia. Subwarianty BA.4 i BA.5 są znacznie bardziej zaraźliwe niż wcześniejsze. Może się więc okazać, że działania, które do tej pory wystarczały osobom, które jeszcze nie chorowały, zawiodą. Co się stanie, jeśli w krótkim czasie 200 tys. osób się zarazi? To się z pewnością przełoży na liczne hospitalizacje – kontynuuje Ernest Kuchar.

O ile słowa wakcynologa można traktować jako miarodajne, to wskazywałyby one na planowaną nową ofensywę, której celem będą właśnie osoby starsze, które nie wzięły udziału w rządowej akcji „wyszczepiania”. – Stare przysłowie głosi: Si vis pacem, para bellum (Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny). Wszyscy chcemy, żeby kolejna fala koronawirusa była łagodna, ale to nie znaczy, że trzeba biernie czekać na rozwój sytuacji. Trzeba się na to przygotować. To, że mamy 200 tys. ciągle niezaszczepionych osób w grupie największego ryzyka, to wielkie zaniedbanie. Mamy też w Polsce zbyt mało osób, które przyjęły trzecią dawkę – jakieś 20-30 proc. – przekonuje medyk.

„Nowy wariant” COVID-19 miałby jego zdaniem także nie omijać najmłodszych obywateli. – W tej chwili na oddziale, który prowadzę, jest 30 proc. łóżek zajętych przez dzieci chore na covid-19 – to głównie noworodki i niemowlaki. Dzieci to oczywiście tylko element populacji, ale jest on świetnym wskaźnikiem tego, co się naprawdę dzieje. Jeszcze miesiąc temu nie było na moim oddziale ani jednego pacjenta z covidem – stwierdza.

Pytany o potrzebę wprowadzenia ewentualnych obostrzeń, Kuchar wskazał, że duża zaraźliwość aktualnym wariantem koronawirusa pozwala przypuszczać, że to co się sprawdziło wcześniej, teraz nie sprawdzi się w ogóle. – Zwłaszcza maseczki noszone „po polsku”, pod nosem. Trzeba jasno powiedzieć: nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, zwłaszcza w kontekście chorób zakaźnych. Lockdowny nic nie dały, tym bardziej że było przyzwolenie społeczne i tolerancja władz dla nieprzestrzegania zaleceń. Jedyna szansa to szczepienia. Nowe warianty są tak zaraźliwe, że obostrzenia, zwłaszcza nieprzestrzegane ściśle, niewiele dadzą. Zapomnijmy więc o lockdownach, skupmy się na szczepieniach – apeluje Kuchar.

Pamiętajmy też o tym, że szczepienia działają wtedy, jeśli poda się je wcześniej. Wszyscy ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, powinni przyjąć trzecią dawkę, a osoby starsze, które nigdy się nie szczepiły, powinny zacząć to robić. Owszem, tendencje są takie, że wirusy, które często mutują – z czasem stają się bardziej zaraźliwe, ale zarazem łagodniejsze. Niech nas to jednak zbytnio nie uspokaja. Śmiertelność z powodu covidu ciągle jest wielokrotnie większa niż z powodu grypy. A przecież epidemia grypy potrafiła wywołać paraliż gospodarczo-społeczny – dodaje „ekspert”.

Źródło: PAP (Agata Zbieg)

pap logo

oprac. FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(27)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram