Już niebawem będzie można udać się na wakacje. Takie kredytowe. Sęk w tym, że prócz populistycznych haseł o wsparciu kredytobiorców o owej pomocy wiadomo niewiele. A może inaczej: skutki skorzystania z tejże oferty wcale takie oczywiste nie są. Zatem – korzystać czy nie? Niestety, nie ma jednej dobrej rady. A na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ale po kolei…
W Dzienniku Ustaw została już opublikowana ustawa z dnia 7 lipca 2022 roku o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom. Część przepisów ma stanowić „deskę ratunkową” dla osób, które mają zaciągnięte kredyty hipoteczne w złotówkach. Pomoc owa (na wniosek – nie z automatu) ma polegać na przesunięciu terminów spłaty kilku rat kredytu, bez ponoszenia konsekwencji za nieterminową spłatę. Wedle zapisów ustawy, z tzw. wakacji kredytowych będzie można korzystać już od sierpnia.
Co mówi ustawa?
Wesprzyj nas już teraz!
„Wakacje kredytowe” opisuje Rozdział 10 ustawy, gdzie znalazły się „Przepisy epizodyczne, przejściowe i końcowe”. Mówią one, że „na wniosek konsumenta kredytodawca zawiesza spłatę kredytu hipotecznego udzielonego w walucie polskiej, z wyłączeniem kredytów indeksowanych lub denominowanych do waluty innej niż waluta polska”.
Tak oto – po spełnieniu warunków co do charakteru kredytu – można wnioskować (w banku) o zawieszenie jego spłaty w wyraźnie ustalonych ustawą okresach. To jest:
1) od 1 sierpnia 2022 r. do 30 września 2022 r. – w wymiarze dwóch miesięcy;
2) od 1 października 2022 r. do dnia 31 grudnia 2022 r. – w wymiarze dwóch miesięcy;
3) od dnia 1 stycznia 2023 r. do dnia 31 grudnia 2023 r. – w wymiarze miesiąca w każdym kwartale.
Co istotne, zawieszenie spłaty kredytu przysługuje konsumentowi tylko w stosunku do jednej umowy zawartej w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych. Wnioskodawca ubiegający się o „wakacje” musi złożyć takie oświadczenie i jest ono objęte rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń. Tak oto z dniem doręczenia wniosku do kredytodawcy, można zacząć wakacje na okres wskazany w piśmie.
„Wakacje”? Tak, ale…
Trzeba pamiętać, że odroczona zostaje jedynie spłata rat kredytu. Zaś w okresie zawieszenia konsument jest zobowiązany do uiszczania opłat wynikających z ubezpieczenia umowy kredytu. Zgodnie z ustawą, w okresie zawieszenia nie są naliczane odsetki ani pobierane inne opłaty.
Ponadto okres zawieszenia spłaty kredytu nie wlicza się do okresu kredytowania. Zatem zarówno okres kredytowania jak i terminy przewidziane w umowie ulegają przedłużeniu o okres zawieszenia spłaty kredytu.
Co ciekawe, ustawodawca przewidział, że jeśli kredytobiorca już korzysta z innego rodzaju zawieszenia spłaty, to może go niejako „zamienić” na „wakacje”. Wystarczy złożyć wspomniany wyżej wniosek. I gotowe! „Ustawowe wakacje” mają bowiem pierwszeństwo przed innymi, podobnymi rozwiązaniami.
I nie dla każdego
Ustawa ogranicza grono osób mogących korzystać z wakacji. Wyłączeni są „najświeżsi kredytobiorcy”. Ustawa określa ich jako osoby, które zawarły umowę po 1 lipca 2022 roku. Z odroczenia nie mogą skorzystać też dłużnicy kończący spłacanie zobowiązania, jeśli ich umowa kończy się w okresie 6 miesięcy po dniu wejścia w życie ustawy. Ta zaś obowiązuje od 28 lipca 2022 roku.
„Wakacje” – brać czy nie?
Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Postaramy się jednak nieco naświetlić problem. A z pomocą przyjdą nam możliwe profile kredytobiorców:
A. Coraz wyższe raty kredytów sprawiają, że nie domyka się domowy budżet
Dla takich osób odroczenie spłaty kilku rat kredytu, bez ponoszenia konsekwencji, może okazać się dobrym rozwiązaniem. Pozwoli na zaoszczędzenie środków i przetrzymanie ich z myślą o spłacie długu. W tym wypadku wakacje mogą pomóc w utrzymaniu płynności domowego budżetu. Ale pamiętajmy, że odroczenie spłat niesie za sobą pewne ryzyko (o tym poniżej).
B. Spłacam kredyt, budżet jest nadwerężony, ale są wakacje, środki z zamrożonej raty przeznaczę na wyjazd, remont…
Warto dobrze rozważyć, które rozwiązanie jest bardziej korzystne. Być może pilny remont, albo spłata „droższych” zadłużeń przemawia za tym, by skorzystać z odroczenia spłaty. Ale czy np. wyjazd wakacyjny jest tu dobrym pretekstem?
Oczywiście decyzję, na co zagospodarować środki, które daje nam zamrożenie terminu spłaty, ostatecznie każdy podejmie sam, jednak baczmy na ryzyko. O tym za chwilę.
C. Moja płynność finansowa nie jest zagrożona, spłacam raty, zaspokajam bieżące potrzeby
Kredytobiorcy z tej grupy raczej nie powinni zawracać sobie głowy zamrażaniem kredytu – chyba, że widzą w tym dla siebie szansę na korzyści większe niż ryzyko związane z „wakacjami”.
No o co chodzi z tym ryzykiem?!
Ano właśnie! O ile osoby widzące w pauzie jedyny ratunek dla zachowania płynności domowego budżetu, raczej wiele kalkulować nie będą, to pozostali kredytobiorcy powinni dobrze przemyśleć decyzję. Bo rachunek zysków i strat nie jest tu oczywisty. Chodzi o stopy procentowe.
Każdy miesiąc zamrożenia spłaty wydłuża nam o tyle samo umowę kredytową. A do dyspozycji mamy osiem rat. Tu warto spojrzeć wstecz, by przypomnieć sobie genezę problemu coraz wyższych miesięcznych kosztów spłaty – czyli kryzys i walka z inflacją za pomocą rosnących stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej w ostatnich miesiącach podnosiła je kilka razy i choć słychać głosy, że zbliżamy się do krańca możliwości podwyżek, to jednak można jeszcze spodziewać się dalszych wzrostów. A co za tym idzie, wyższych kredytów. Ile będą zatem warte dziś niespłacone i odroczone raty?
Tego nie przewidzimy. Prognozy inflacyjne nie są pomyślne. Ale, kto wie, być może sytuacja na rynkach wkrótce się zmieni i okaże się, że kredyty potanieją? Wówczas – być może – na wakacjach zyskamy… (oczywiście kalkulując ponoszone dłużej koszty ubezpieczenia). I na tym polega owo ryzyko. Każdy zatem musi skalkulować swój „wakacyjny” bilans zysków i strat.
Marcin Austyn