Ekologiczno-klimatyczno-środowiskowe szaleństwo z każdym dniem postępuje. Kolejne rządy oraz organizacje międzynarodowe wprowadzają coraz bardziej wymyślne „EKO-regulacje”, które mają „uratować planetę” przed człowiekiem i jego morderczymi zapędami. W ostatnim czasie urzędnicy UE wzięli na celownik nasze… toalety, w których chcą odgórnie „regulować ilość wody, która będzie mogła znajdować się w spłuczce”. To jednak dopiero początek…
Początkowo EKO-pomysły UE budziły śmiech i politowanie. Tak reagowano na przykład na przepisy mówiące, że krewetka jest krewetką, a śledź śledziem dopiero po spełnieniu określonych przez Brukselę kryteriów, przykładowo: jeśli śledź nie ma co najmniej 18 cm, to nie jest śledziem, tylko… rybą niestandardową.
Podobnie było, kiedy Bruksela ogłosiła światu, że ślimaki są rybami słodkowodnymi. To samo, kiedy urzędowo określono odpowiednią krzywiznę banana i długość płomienia świecy, czy też przy okazji kolejnej regulacji dotyczących zwierząt hodowlanych, np. że świnie w chlewie mają mieć zapewnione rozrywki, a kura w klatce ma stać „pazurami do przodu”.
Wesprzyj nas już teraz!
Problemy zaczęły się, kiedy od spraw powszechnie uważanych za niepoważne, jak m.in. wyżej wymienione, które jednak brukselscy urzędnicy egzekwowali z całą surowością, UE przeszła do spraw poważnych. Od kilku lat jesteśmy skazani na „żarówki energooszczędne”, bo tak zarządziła UE. Co roku Bruksela przedstawia kolejne normy dla silników spalinowych i robi co może, aby całkowicie zakazać sprzedaży pojazdów z takimi silnikami. Według aktualnego planu ma to nastąpić w ciągu kilkunastu najbliższych lat i znając determinację eurokratów w realizacji tego typu pomysłów można powiedzieć, że jesteśmy skazani na to, że pomysł ten wejdzie w życie.
Limity dotyczące emisji CO2, limity połowu dorsza, limity produkcji rolnej, limity zużycia gazu. Lista pomysłów UE mających na celu „ratowanie planety” jest długa, absurdalna i niewykonalna dla takich krajów jak Polska. Przypomina mi się w tym miejscu jeden z odcinków kreskówki „Niesamowity świat Gumballa”, w którym głowa rodziny Wattersonów – Richard w obawie przed końcem świata stwierdził, że on, jego żona i dzieci muszą schronić się w Toi-Toiu. Gdy Nicole – żona Richarda, zwróciła uwagę, że przecież się tam nie zmieszczą ten z dumą uniósł podbródek i odpowiedział: „TRZEBA PRÓBOWAĆ!”.
Te dwa słowa – „TRZEBA PRÓBOWAĆ” – chyba najlepiej oddają podejście UE do kwestii klimatycznych. Nieważne, że cała UE odpowiada jedynie za produkcję 10 proc. CO2 rocznie i mimo że z roku na roku wynik ten jest coraz mniejszy, to nadal jesteśmy skazani na „katastrofę klimatyczną”. Trzeba próbować i wdrażać kolejne EKO-rozwiązania i EKO-dyrektywy oraz wymyślać kolejne EKO-prawa. Nieważne, że w tym czasie Chiny i Indie wyprodukują dwa razy więcej dwutlenku węgla niż UE zredukuje. TRZEBA PRÓBOWAĆ!
Kwestią czasu wydaje się ogłoszenie przez UE nowego EKO-katalogu, który przebije wszystko – zarówno „Piątkę dla zwierząt” Jarosława Kaczyńskiego, jak i „Piątkę dla branży roślinnej” Sylwii Spurek.
Co znajdowałoby się w takim katalogu? Oto kilka propozycji:
- OBYWATELU! Myj się krócej i rzadziej oraz załatwiaj potrzebę pod prysznicem!
Ten postulat ma ogromną szansę powodzenia, o czym świadczy postawa Niemców. Po tym jak władze tego kraju zaapelowały o oszczędzanie wody, 62 proc. Niemców zaczęło brać krótsze i rzadsze kąpiele oraz prysznice.
Żeby tego było mało: niemieccy eksperci od środowiska apelowali, żeby załatwiać przynajmniej jedną z potrzeb fizjologicznych właśnie pod prysznicem, żeby nie marnować wody znajdującej się w spłuczce toalety. Nie wiadomo jednak, jaki jest odzew na ten pomysł i… może lepiej nie wiedzieć.
- DZIECIAKU! Blokuj ulice!
Mechanizm jest prosty: należy promować wśród dzieci i młodzieży siadanie na środku ulicy z kawałkiem tektury, na której znajdzie się hasło w stylu „Samochody zabijają Matkę Ziemię”. Takie działanie wywoła korki, przez co na przykład karetka nie dojedzie na miejsce wypadku, straż pożarna na miejsce podpalenia, a policja na miejsce przestępstwa. Zresztą, dlaczego niby służby medyczne i porządkowe mają poruszać się samochodami? Czy nie należałoby się zastanowić nad dyrektywą mówiącą, że mają oni poruszać się na rowerach, elektrycznych hulajnogach, bądź komunikacją zbiorową?
- ROLNIKU i HODOWCO! Nie ma dla ciebie miejsca!
Towarzysze Marks i Engels, którzy są przez eurokratów uważani za największych myślicieli w dziejach Europy, wielokrotnie zwracali uwagę jaką klęską dla rodzaju ludzkiego było wymyślenie rolnictwa i hodowli. Twórcy komunizmu, do których tak często nawiązują dzisiaj brukselscy urzędnicy twierdzili, że dopóki nie było rolnictwa i hodowli, dopóty człowiek prowadził koczowniczy tryb życia, nieustannie się przemieszczał i przez to na przykład nie chorował, a już na pewno – nie zanieczyszczał środowiska! W związku z tym, dlaczego do tego nie powrócić?
Ktoś nie może żyć bez mięsa? Żaden problem! Trwają prace nad mięsem produkowanym laboratoryjnie, a w wielu krajach można kupić „wege-burgery”, „wege-steki” etc., które po odpowiednim doprawieniu smakują prawie jak mięso.
- MIŁOŚNIKU ZWIERZĄT! Promuj weganizm wśród psów i kotów!
„Jasiowi Kapeli udało się to zrobić, więc uda się każdemu!”, ogłoszą brukselskie gremia. I problem załatwiony.
- ZŁODZIEJU! Nie kradnij mleka!
Jedni dojenie krowy nazwą kradzieżą mleka, inni gwałtem… Należy więc bezwzględnie tego zakazać! Poza tym nie wszyscy tolerują laktozę! Zakazując spożycia mleka i używania go do jakichkolwiek produktów walczymy z dyskryminacją!
Listę jak zawsze można rozszerzać, na przykład o zakaz puszczania „bąków”, bądź noszenie majtek najnowszej generacji z gazowym pochłaniaczem, za które ich twórca otrzymał Nagrodę Darwina, ale zostawmy to eurokratom. Jedno jest pewne: rację miał Jacek Kuroń, który na początku lat 90. powiedział: Nie obiecuję, że będzie lepiej, ale na pewno będzie wesoło…
Tomasz D. Kolanek