„Polska jest drugim państwem obłożonym unijnymi sankcjami; wartość pakietu polskiego raczej przewyższa rosyjski”, pisze w felietonie dla „Dziennika Polskiego” były poseł i jeden z byłych liderów Platformy Obywatelskiej Jan Rokita.
Swój felieton Rokita poświęcił sankcjom. „Na pierwszy rzut oka wygląda to na groteskowy paradoks, ale naprawdę kryją się za nim brutalne realia europejskiej polityki”, pisze. „Obok Rosji, która napadła sąsiada i zabija jego mieszkańców, Polska jest drugim państwem obłożonym obecnie dużymi unijnymi sankcjami. Jeśli zaś zważyć dotychczasową wartość obu pakietów sankcyjnych (ciągnijmy ten na pozór absurdalny paradoks) – to wartość pakietu polskiego raczej przewyższa pakiet rosyjski”, stwierdza były poseł.
„Nikt tego zapewne nie jest w stanie policzyć, ale nic nie wskazuje na to, aby ze strony Unii Rosja poniosła szkody przekraczające 35 mld euro, czyli kwotę sankcji polskich. Mechanizm unijnej presji na Moskwę i Warszawę jest też dosyć podobny. Powtarzają: dostosujcie się do naszych żądań, a uchylimy sankcje. Tyle tylko, że w przypadku Rosji idzie o zatrzymanie agresji i mordów, zaś w przypadku Polski – o wymuszenie destrukcji wymiaru sprawiedliwości”, pisze Rokita.
Wesprzyj nas już teraz!
Ocenia ponadto, że „ostatnio sprawy przybierają kompletnie beznadziejny obrót”. „Dopiero co prezydent (Andrzej) Duda, przy oporze wewnątrz obozu władzy, przeprowadził ustawę dostosowującą polski Sąd Najwyższy do żądań unijnych, a co ważniejsze – wprowadzającą ekstraordynaryjny, nieznany żadnemu europejskiemu porządkowi prawnemu, mechanizm kontroli niezawisłości sędziego w toku procesu sądowego – podkreśla.
„Wydawało się, że jest to akt politycznego realizmu, czyli cofnięcie się pod zewnętrznym szantażem, po to, by uniknąć poważniejszych strat dla kraju. Takie wrażenie wywoływała także pierwsza reakcja Komisji Europejskiej, która zaakceptowała polski plan odbudowy, a (szefowa KE, Ursula) von der Leyen przyleciała nawet na tę okazję do Warszawy”, dodaje.
„Od tego czasu minęło niewiele ponad miesiąc. Tyle trzeba było, aby brukselska partia wojny, uparcie dążąca do obkładania Polski sankcjami aż do czasu przyszłorocznych wyborów, wygrała zakulisowe unijne intrygi. Więc też ostatnio dowiedzieliśmy się od szefowej Komisji, że jest nowy warunek dla uchylenia sankcji. Prawdę mówiąc, na zdrowy rozum aż uderza absurd tego warunku”, wskazuje Rokita.
Jak zaznacza, „rzecz w tym, aby zwaśnionym politycznie polskim sędziom pozwolić na uchylanie dowolnych wyroków sądowych, tylko ze względu na to, czy wydali je sędziowie powołani w czasach władzy PO czy PiS”.
„Nikt przytomny nie może mieć wątpliwości, że celem jest destrukcja polskiego wymiaru sprawiedliwości, czyli taki stan rzeczy, w którym nikt w Polsce nie mógłby być pewny wyroku sądowego, wydanego nawet w jakiejś najbardziej oczywistej sprawie. Nic dziwnego, że rozczarowany prezydent umywa ręce, mówiąc, iż dla niego sprawa jest skończona, a szef PiS zapowiada, ze dalszych ustępstw nie będzie”, pisze polityk.
„Zapowiada się więc przewlekły impas i prowokacyjne naliczanie coraz to wyższych kar na Polskę, których suma już przekracza miliard złotych i podnosi cały czas sumaryczną kwotę sankcji. Taki stan rosnącej presji sankcyjnej może trwać aż do przyszłorocznych polskich wyborów”, ocenia były poseł. „O ile w przypadku rosyjskich sankcji stawką jest wojna, śmierć i zniszczenie, o tyle stawką polskich sankcji jest naga władza”, dodaje. (PAP)