Jest się czego obawiać, bo mimo, że teraz w sezonie wakacyjnym dostrzegamy lekkie wyhamowanie inflacji, to na jesieni i zimą może jeszcze bardziej przyspieszyć – przewiduje publicysta ekonomiczny Jakub Wozinski, patrząc na działania rządu w odpowiedzi na kryzys energetyczny.
– Nie możemy się opierać na absolutnie żadnych prognozach jakich dostarcza m.in. prezes NBP Adam Glapiński i jego analitycy, którzy twierdzą, że wszystko zaczyna wracać już do normy – podkreśla rozmówca Pawła Zdziarskiego. – Prognozy podawane przez nich od lat okazywały się nietrafne, w tym przypadku bagatelizuje się znaczną liczbę czynników, tak więc niestety musimy się przygotowywać, że inflacja zostanie z nami na dłużej a jej największy atak nastąpi w najbliższym sezonie grzewczym – dodaje.
Zdaniem publicysty, rząd Zjednoczonej Prawicy myśli i działa głównie w perspektywie krótkoterminowej, nie zważając na opłakane skutki takiej polityki. – Partia rządząca próbuje za pomocą różnych tarcz czy dodatków utrzymywać poparcie sondażowe, mając przed sobą perspektywę przyszłorocznych wyborów. Dlatego decyduje się na rozwiązania tymczasowe i krótkoterminowe, aby Polacy nie odczuli tego w najbliższym czasie – podkreśla. W jego opinii, te działania są „karygodne”, ze względu na swoją inflacjogenność. – Niestety to kolejne potwierdzenie, że w polityce krótka perspektywa ma większe znaczenie niż dłuższa, bo jeżeli spojrzymy na to, w co te wszystkie działania mogą się przerodzić to można się złapać za głowę – ocenia.
Wesprzyj nas już teraz!
Zakres działań rządu obejmuje wszelkiego rodzaju dodatki i zapomogi tymczasowe. – Mamy drugi rok po pandemii, który powinien stać pod znakiem wielkiego zaciskania pasa (…) ze względu na tąpnięcie finansowe, tymczasem nie ma okresu gdy nie słyszymy o jakimś kolejnym nadzwyczajnym planie wydatków, wciąż ponosimy ogromne koszty chociażby wojny Rosji z Ukrainą, poprzez utrzymywanie uchodźców z tamtego obszaru. Zamiast ograniczać wydatki, otrzymujemy od władzy zapewnienie, że nie ma takich wydatków jakich rząd nie byłby w stanie pokryć. Polsce potrzebne są mądre inwestycje, mogące skutkować dochodami w przyszłości, natomiast my nieustannie te pieniądze przepalamy doraźnymi wydatkami na konsumpcję – uważa Wozinski.
Rząd ustami premiera Morawieckiego przyjął taktykę zrzucania odpowiedzialności za obecny kryzys na czynniki zewnętrzne, takie jak pandemia czy wojna na Ukrainę. – Oczywiście rząd nie ma władzy nad pewnymi obiektywnymi zjawiskami (…) ale lista zaniedbań tego co można było zrobić jest bardzo długa. Chociażby wielka fiskalno-monetarna odpowiedź na koronawirusa była wielkim błędem i ogromnym, horrendalnym kosztem, za który w dalszym ciągu płacimy. Ale takich obszarów jest znacznie więcej. Swoje karygodne błędy, rząd teraz próbuje przy pomocy kryzysu żywnościowego, energetycznego i wojny na Ukrainie przykryć. A dzisiaj widzimy, że to właśnie te błędy mają bardziej decydujący wpływ na tempo inflacji niż czynniki zewnętrzne – przekonuje.
Więcej w rozmowie wideo: