Od kilku tygodni obserwujemy zmasowaną kampanię promocyjną preparatów przeciw COVID-19 z udziałem czołowych przedstawicieli administracji Joe Bidena. O zakażeniu informowali już; sam prezydent, szef Pentagonu Lloyd Austin, doradca pandemiczny Anthony Fauci czy dyrektor Pfizera Alex Bourla. Do tego „elitarnego” grona dołączyła Pierwsza Dama, Jill Biden. Przekaz jest prosty; im więcej dawek przyjmiemy, tym łagodniej przechodzimy zakażenie.
Pierwsza dama USA Jill Biden uzyskała pozytywny wynik testu na Covid-19 i OCZYWIŚCIE „odczuwa łagodne symptomy” choroby – przekazał we wtorek Biały Dom. I jak w przypadku innych „koronacelebrytów”, nie omieszkano poinformować milionów Amerykanów, że żonie prezydenta przepisano kurację „koszernym”, bo zatwierdzonym przez FDA, lekiem Paxlovid. Oczywiście firmy Pfizer.
Pierwsza dama jest w pełni zaszczepiona, otrzymała dwie dawki wzmacniające i doświadcza łagodnych objawów. Przepisano jej też Paxlovid i ma odbyć co najmniej pięciodniową izolację.
Biały Dom przekazał też, że test przeprowadzony u prezydenta Joe Bidena był negatywny i zamierza on powrócić we wtorek do Białego Domu zgodnie z planem. Ma jednak nosić maseczkę przez 10 dni i zwiększyć częstotliwość testów.
PAP
oprac. PR