17 sierpnia 2022

Franciszek… czy Orban? Kto ma rację w sporze o kształt chrześcijańskiej polityki?

(fot. FORUM)

Spór między papieżem Franciszkiem a Wiktorem Orbanem pokazuje, jak odmienne mogą być wizje chrześcijańskiej polityki, pisze brytyjski publicysta Niall Gooch. Według autora publikującego w „Catholic Herald” trzeba dokonać syntezy między podejściem papieża a stanowiskiem premiera Węgier.

We wrześniu 2021 roku papież Franciszek odwiedził Europę Środkową, ale chociaż spędził trzy dni na Słowacji, na Węgrzech był zaledwie przez kilka godzin. To zrodziło komentarze, że celowo zignorował premiera Węgier, Wiktora Orbana, pisze Niall Gooch. Publicysta wskazuje, że między Franciszkiem a Orbanem istnieją poważne różnice polityczne, zwłaszcza gdy idzie o kwestię masowej migracji, którą Franciszek wspierał, a której Orban był bardzo niechętny. Stawia to pytania o fundamentalne zagadnienia.

„W ogólnej skali niezgoda pomiędzy Franciszkiem a Orbanem nie ma być może dużego znaczenia. Węgry to mały kraj, mający zaledwie około 10 mln ludzi – mniej niż 3 proc. całości UE. To, co ta niezgoda naprawdę obrazuje, to uderzający rozdźwięk dotyczący naszego rozumienia chrześcijańskiej polityki” – pisze Gooch.

Wesprzyj nas już teraz!

Orban, pisze publicysta, jest swoistym „cywilizacjonistą” – dla niego wiodącą troską jest pragnienie zachowania konkretnej społeczności i jej chrześcijańskiego sposobu życia. Z tego wynika pronatalizm, antyimigracjonizm, wrogość wobec ieologii LGBT i tak dalej, wskazuje autor. Wszystko to nakierowane jest na „przetrwanie i dobrobyt narodu węgierskiego i jego religii, języka oraz obyczajów w ich historycznej ojczyźnie”. Franciszek według Goocha nie może jednak tego zrozumieć, bo przekładając na Węgry swoje argentyńskie doświadczenia widzi w Orbanie tylko agresywnego, szowinistycznego przywódcę, jednego z takich, jakich znała wielu Ameryka Połuniowa. Nie jest też w stanie zrozumieć losu Węgier, w ostatnim stuleciu przecież dla kraju bardzo nieprzychylnego.

„W swoich wypowiedziach papież nie okazuje zbyt dużego zainteresowania ideą zachowywania jakiegokolwiek kraju jako narodu chrześcijańskiego. Jego koncepcja państwa chrześcijańskiego jest zainteresowana przede wszystkim polityczną implementacją imperatywów Ewangelii, bez względu na drugo- czy trzeciorzędne konsekwencje takich działań. Przyjmij obcego, przyodziej nagiego, nakarm głodnego, nie bacząc na jego wiarę czy kolor skóry. To atrakcyjna wizja, taka, dla której można znaleźć wsparcie w chrześcijańskiej tradycji. Zalecenia Chrystusa dotyczące traktowania słabych nie były opatrzone zastrzeżenia. Ten rodzaj myślenia zakłada, że nadawanie priorytetu interesowi narodowemu jakiegoś kraju nad potrzebami biednych jest rodzajem idolatrii” – pisze autor.

Gooch zauważa jednak, że nauczanie Chrystusa jest skierowane do jednostki, a nie do państwa. Przykładowo nakaz nadstawiania drugiego policzka nie oznacza, że likwidujemy system karny. Podobnie polecenie przyjmowania gościa nie jest decydujące dla polityki państwa odnośnie tego, ilu przybyszów ma wpuścić.

Publicysta wskazuje, że katolicyzm kładł zawsze nacisk na roztropność politycznej wizji. Chrześcijańska teologia polityczna nie daje odpowiedzi na to, ilu imigrantów powinno wpuszczać 10-milionowe państwo, ilu 80-milionowe a ilu 300-milionowe. Czy należy wpuścić tylko wyznawców innej wiary, że wpływ chrześcijaństwa zostanie osłabiony?

„Ostatecznie konieczna jest synteza: być może ani Orban, ani Franciszek, ale rozwiązanie, które wdraża w życie najlepsze elementy obu” – konkluduje Gooch.

Źródło: catholicherald.co.uk

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 191 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram