19 sierpnia 2022

Polacy powinni mieć dalece większy dostęp do broni, niż obecnie – to rzecz bezdyskusyjna. Pytanie, jak to osiągnąć? O tym rozmawiali w studiu PCh24 red. Łukasz Warzecha i Jacek Hoga z Fundacji Ada Arma.

Goście red. Pawła Chmielewskiego mówili w programie Jaka jest prawda? na antenie PCh24 TV o tym, jakie są w ich ocenie zasadnicze cele, do których powinniśmy dziś dążyć pracując nad dostępem do broni. 

Regulacje to jedna kwestia, a druga to świadomość ludzi. Bez zwalczenia hoplofobii – czyli irracjonalnego strachu przed bronią i sprzeciwu wobec dostępu do broni – nie zmienimy niczego. Politycy idą za głosem swoich wyborców – powiedział red. Łukasz Warzecha.

Wesprzyj nas już teraz!

Według publicysty trzeba zrobić przede wszystkim trzy rzeczy. Pierwsza sprawa to likwidacja podziału broni na broń do celu. Dzisiaj dokładnie ta sama broń w zależności od posiadanego pozwolenia służy formalnie do różnych celów i może to prowadzić do decyzji policji o jej odebraniu. Zdarzało się, że na przykład, że cofano myśliwemu pozwolenie, bo użył broni krótkiej myśliwskiej w zawodach strzeleckich. Zdaniem gościa PCh24 TV należy przyjąć podział na kategorie broni, który tak czy inaczej narzuca nam Unia Europejska.  

Druga kwestia to całkowita likwidacja uznaniowości policji. – Policja absolutnie nie powinna mieć uznaniowości w niczym co dotyczy przyznawania pozwolenia na broń. W tej chwili ta uznaniowość jest już mocno ograniczona, ale wciąż jest. Policja potrafi się na przykład przyczepić o liczbę posiadanych sztuk broni – wskazał.

Trzecia sprawa to pełne zobiektywizowanie warunków pod jakimi obywatel może posiadać broń. – Wynika to z założenia, że prawo do posiadania broni jest właśnie prawem, a nie przywilejem – wskazał. Wyjątkowym przypadkiem ma być wykluczenie od posiadania broni, a nie pozwolenie na jej posiadanie, jak jest dzisiaj.

Według prezesa Fundacji Ad Arma, Jacka Hogi, kluczową kwestią powinno być pytanie o to, co jest godziwe. Dopiero na drugim miejscu powinniśmy pytać o to, co jest opłacalne.

Zgodnie z wyrokami Sądu Najwyższego Rzeczpospolitej Polskiej, każdy człowiek ma prawo do obrony. Jest tam nawet takie sformułowanie, że nie musi stawać do rycerskiego pojedynku, ale że ma prawo użyć wszelkiej siły, aby odeprzeć nielegalną napaść. Mamy tu bardzo silne uznanie tego, że ludzie mają prawo się bronić w jakikolwiek godziwy sposób. Natomiast równocześnie polskie prawo nie rozpoznaje prawa do posiadania broni jako narzędzia samoobrony – stwierdził. Jak podkreślił, prawo do obrony jest wcześniejsze niż idea państwa i państwo nie może odbierać czy nadawać prawa do posiadania broni. Ograniczenia w dostępie do broni w naszej cywilizacji zaczęto wprowadzać dopiero po Rewolucji Francuskiej. – Jaka powinna być taktyka odzyskiwania praw? Po pierwsze, najważniejsze jest to, co jest nierejestrowane i bez pozwoleń – to jest najważniejsza rzecz do zdobycia, i są po temu możliwości – wskazał. Drugą rzeczą jest kategoria tego, co jest rejestrowane, ale jest bez pozwoleń. Wreszcie to pozwolenia na broń, gdzie można użyć wiele wyjątków zapisanych w dyrektywie unijnej.

Według red. Warzechy w zmianach trzeba postępować bardzo ostrożnie i nie można posuwać się za daleko, na przykład gdy idzie o zakres dopuszczalnej broni bez rejestracji.

Jeżeli skutkiem tego będą wydarzenia, które dadzą argumenty przeciwnikom racjonalizacji dostępu do broni, to oczywiste jest dla mnie, że stracimy wszystko, co zyskaliśmy i cofniemy się jeszcze dużo poza granicę, która jest w tej chwili – wskazał. Zdaniem publicysty jest lobby „milicyjne”, które dąży na przykład do tego, by objąć rejestracją czy zgoła pozwoleniami nawet tą broń czarnoprochową, która dzisiaj jest dostępna bez takich obostrzeń.

Z tym nie zgodził się Jacek Hoga. – Wszystko, co wydarzyło się po pamiętnym roku 2014, powinno nam przypominać, że wszelka rejestracja broni na terenie Polski jest niebezpieczna dla obywateli – stwierdził. Patrząc na to, co także dzisiaj dzieje się na Ukrainie, jest jego zdaniem konieczny jak najszerszy dostęp do broni, która jest niereglamentowana. – To prawo kształtuje zwyczaje, a nie zwyczaje prawo – stwierdził J. Hoga. Jak podkreślił, nasi przeciwnicy nigdy nie spoczną i w ostateczności zabronią nam nawet noży kuchennych. – Nie ma granicy, na której osiągniemy konsensus z lewicą. Musimy przywrócić to, co jest godziwe. Jeśli by [lewica – red.] mówiła, że chce konsensusu, tego nie będzie. To nie jest strona, której można ufać – powiedział.

Według Łukasza Warzechy taka postawa to idealizm. – Jeżeli przeciwnik będzie nas atakował, to głupotą z naszej strony jest dawanie mu dodatkowej amunicji czy argumentów – stwierdził krytycznie.

Przede wszystkim liczy się godziwość – odparł z kolei Jacek Hoga. – Jeżeli coś jest słuszne, należy to zrobić. Jeżeli coś jest zgodne z prawem Polski i jest akceptowane nawet przez półbolszewicką czy mienszewicką Unię Europejską, to należy to zrobić – dodał. Według prezesa Fundacji Ad Arma dostęp do broni jest kwestią cywilizacyjną, a nie walką o jakiś fragment spraw publicznych; jego zdaniem takie wydarzenia jak decyzja Trybunału Konstytucyjnego w Polsce w sprawie aborcji czy decyzja Sądu Najwyższego USA w tej kwestii pokazują, że można walczyć i wygrywać również w nieprzyjaznym środowisku kulturowym.

Ja widzę, jak działają mechanizmy polityki – stwierdził z kolei Łukasz Warzecha. – . Pytanie, czy my rozmawiamy o tym, co jest słuszne, bo to jest nasza polska specjalność – chwalenie się tym, cośmy słusznego w historii zrobili – czy rozmawiamy o tym, co jest realnie możliwe do osiągnięcia. Ja jestem zwolennikiem rozmowy nie o tym, co jest słuszne i godziwe, ale co jest realnie możliwe do osiągnięcia. Nie możemy zapominać, że za tym planem, którego jesteśmy zwolennikami, stoją zasady, natomiast rozmawiajmy o tym, co jest możliwe do osiągnięcia – powiedział.

Jeżeli będziemy szli w ugładzonych koleinach tego, co nam się wydaje możliwe na podstawie ostatnich 20 lat, to nigdzie nie dojdziemy, bo te 20 lat było zupełnie inne niż 20 lat, które nas czeka, a co powinno być dla każdego widoczne – skomentował to Jacek Hoga. – Tymczasem nawet 10-krotne zwiększenie ilości broni w polskim społeczeństwie oznacza, że będzie tej broni radykalnie za mało – stwierdził.

Według red. Warzechy konieczne jest przyjęcie zupełnie nowej ustawy, a nie nowelizować starą, bo nowelizacji łatwo jest wybić zęby. – Jeżeli mamy nowy system, to nie jest tak łatwo go złamać. Trzeba byłoby go w zasadzie zmasakrować w całości, żeby wybić mu zęby – powiedział.

– Nowa ustawa zawsze wprowadza chaos. Jeśli niszczymy stary system i budujemy nowy, to mamy okres przejściowy, w którym trzeba walczyć o swoje prawa. Jest to koszt, który trzeba ponieść przy tworzeniu całkiem nowej ustawy – ocenił Jacek Hoga.

Rozmówcy oceniali też projekty, które leżą dziś na stole w Sejmie, wskazując, który z nich jest ich zdaniem najbardziej adekwatny do sytuacji. W ocenie zarówno Łukasza Warzechy jak i Jacka Hogi nie jest jednak pewne, czy rządząca większość będzie tak naprawdę w ogóle chciała wprowadzić jakiekolwiek nowe rozwiązanie. Stąd potrzebny jest ich zdaniem dalszy nacisk na to, by Polacy mieli łatwiejszy niż obecnie dostęp do broni.

 

Więcej w nagraniu.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(55)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram