W Watykanie zakończył się konsystorz, na którym kardynałowie z całego świata mieli okazję poznać się i porozmawiać. Temat? W teorii chodziło o reformę Kurii Rzymskiej, w praktyce – o wybór następcy Franciszka. Watykaniści nie mają wątpliwości, że kardynałowie wykorzystali okazję oferowaną przez konsystorz właśnie do tego, by zastanowić się nad przebiegiem kolejnego konklawe. A do niego przecież coraz bliżej – i mówią o tym sami elektorzy.
W niedzielę 28 sierpnia papież Franciszek modlił się przy grobie Celestyna V, papieża, który abdykował w 1294 roku. Jego grób odwiedził na krótko przed abdykacją również papież Benedykt XVI. Od miesięcy watykaniści zastanawiali się, czy oznacza to, że Franciszek zamierza ustąpić.
Sam papież odniósł się do tych plotek… i nie wykluczył, że rzeczywiście abdykuje. W kilku wypowiedziach ogłosił całkiem jasno: wprawdzie w tym momencie nie chce rezygnować, ale jeżeli tylko jego zdrowie się pogorszy, zrobi to.
Wesprzyj nas już teraz!
I wszystko wskazuje na to, że Franciszek przygotowuje się na taką okoliczność. Właśnie po to wezwał prawdopodobnie kardynałów do Watykanu. Na specjalnym konsystorzu mieli zastanowić się nad reformą Kurii Rzymskiej. Problem w tym, że dokument, który jest podstawą reformy, był dyskutowany przez ostatnich… 9 lat. Ogłoszony został w czerwcu; wszyscy znają jego treść. Dla omówienia kilku bardziej niejasnych punktów z pewnością nie trzeba było zwoływać konsystorza – i to jeszcze na koniec sierpnia, w miesiącu, w którym Rzym tradycyjnie jest na wakacjach.
Kardynałowie opuszczający konsystorz mówili dziennikarzom, że papież ma dalej dużo siły psychicznej, by rządzić Kościołem, ale że ze względu na chorobę nóg są też poważne ograniczenia. W kuluarach musieli zatem rozmawiać o tym, kto zastąpi Franciszka. W mediach kursuje od dawna wiele nazwisk. Czołowym kandydatem jest kardynał Matteo Zuppi, arcybiskup Bolonii, uchodzący za liberała, obeznany w świecie dyplomacji. Na marginesie tej debaty o przyszłym papieżu wypowiedział się jednak też arcybiskup Wiednia kardynał Christoph Schönborn, w jednym z artykułów pisząc, że według jego przewidywań następca Franciszka… nie będzie Europejczykiem. Kardynał Schönborn jest niewątpliwie znakomicie poinformowany: w 2013 roku to ludzie z kręgu kościelnego doprowadzili do wyboru Jorge Mario Bergoglio na papieża. Jeżeli miałby rację, to odsyłałoby nas do osoby kardynała Luisa Antonio Tagle z Filipin, który w aurze papabile chodzi już co najmniej od kilku lat.
Sam fakt publikowania przez tak wpływowego purpurata jak Schönborn podobnych wynurzeń w ogólnodostępnej prasie pokazuje, że ta debata wśród kardynałów toczy się już na poważnie.
Padają oczywiście i inne nazwiska: Mario Grech, sekretarz generalny Synodu; Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga; Peter Erdő, prymas Węgier… Jedno jest pewne: najbliższe miesiące i lata, jeżeli tyle potrwa jeszcze pontyfikat Franciszka, będą w coraz większej mierze nacechowane gorączkowymi zabiegami o głosy dla poszczególnych kandydatów. Tym więcej, że Kościół katolicki pogrążony jest w tak poważnym kryzysie – od przyszłego papieża będzie zależeć, czy rozpocznie się uzdrowienie, czy też raczej chaos będzie się nadal pogłębiać.
Pach