1 września 2022

Dlaczego Franciszek boi się głosu kardynałów? „Boi się o swoją władzę”, uważa prof. Roberto de Mattei

(fot. PAP)

W Kościele katolickim za pontyfikatu Franciszka brakuje „ducha wiary”, który zastępuje polityczność. Pokazał to dobrze ostatni konsystorz, na którym kardynałom nie pozwolono na swobodne wypowiadanie się. Papież obawia się ich głosu, bo ten mógłby zagrozić jego władzy. Tymczasem tylko prawda może pomóc Kościołowi.

Prof. Roberto de Mattei jest włoskim historykiem Kościoła. W artykule opublikowanym na łamach „Corrispondenza Romana” zajął się ostatnim konsystorzem. Według uczonego spotkanie kardynałów to klasyczna „zmarnowana okazja”.

Historyk zauważył, że ludzie rządzący dziś w Watykanie zdają się zapominać o pewnej fundamentalnej kwestii: o istnieniu relacji łączącej łaskę i naturę. Relacja ta jest analogiczna do tej, która łączy wiarę i rozum.

Wesprzyj nas już teraz!

Natura winna zostać podporządkowana łasce, choć jest warunkiem jej przyjęcia. Podobnie rozum musi być podporządkowany wierze, choć jest zarazem jej warunkiem.

Gdy w Kościele mówi się o prymacie wiary nad rozumiem oraz łaski nad naturą, to oznacza to, że nie rezygnując z niezbędnej roli rozumu i natury – patrzymy jednak na wszystko oczami wiary, a z łaską wiążemy ogromne oczekiwania. Tym właśnie jest „duch wiary” czy „duch nadprzyrodzony” w Kościele.

Dziś – jego zdaniem – brakuje „ducha wiary” wśród ludu chrześcijańskiego, zaczynając od jego przywódców kościelnych, którzy wolą patrzeć na rzeczywistość w sposób „polityczny”, czyli wyłącznie przez pryzmat rozumu. Chcą ją kształtować bez uciekania się do decydującego działania łaski.

Profesor zauważa, że chociaż papież Franciszek wielokrotnie podkreślał, że prawdziwymi reformatorami Kościoła są święci, to w praktyce jego podejście do wielkich spraw świata wydaje się być „zawsze polityczne, a więc światowe”. To antyteza podejścia nadprzyrodzonego i poruszanego duchem wiary.

Według włoskiego historyka „polityczne” podejście zdominowało także ostatni konsystorz z udziałem około 180 kardynałów. W jego opinii wydarzenie było „wielką straconą okazją do zajęcia się poważnymi problemami trapiącymi dziś Kościół”.

Konsystorz skoncentrowano na sprawie reformy Kurii Rzymskiej, którą wprowadziła nowa konstytucja apostolska Praedicate Evangelium. Rzecz jednak w tym, że papież „uniemożliwił kardynałom wypowiadanie się na wspólnej sesji w tej i innych kwestiach”.

Kardynałowie, którzy zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego (kan. 349-359) są „pierwszymi doradcami” papieża, już przynajmniej od siedmiu lat nie mogą wyrażać swoich opinii ani swobodnie dyskutować na ważne tematy.

Mimo to purpuraci liczyli, że może tym razem coś się zmieni. Tymczasem papież nakazał… podzielić uczestników na grupy językowe, „uniemożliwiając szczery i bezpośredni dialog, który ostatnio raz miał miejsce w lutym 2014 roku” – pisze profesor, powołując się na stanowisko kard. Waltera Brandmüllera zamieszczone na stronie watykanisty Sandro Magistra. Kardynał chciał je przedstawić na konsystorzu, ale mu to uniemożliwiono. Portal PCh24.pl informował o tym TUTAJ.

Sędziwy już purpurat podkreślił w swoim niewygłoszonym przemówieniu rolę, jaką mają do spełnienia kardynałowie, będący pomocnikami papieża w zarządzaniu Kościołem. W szczególności szło mu o ich misję związaną ze szczerym i otwartym wyrażaniem opinii, szczerą dyskusją na temat prawd wiary i moralności. Duchowny ubolewał, że doświadczenia ostatnich lat są zupełnie inne i na konsystorzach – zwoływanych prawie wyłącznie dla kanonizacji czy beatyfikacji – rozdawano formularze z prośbą o czas na wystąpienie. Uniemożliwiano jednak debatę, swobodną wymianę głosów na różne tematy. Po prostu nie było „braterskiego dialogu z kardynałami, którzy są zobowiązani do wytrwałej współpracy z Biskupem Rzymu” (kanon 356).

Hierarcha wskazał na ewenement w historii Kościoła, jakim była rezygnacja Benedykta XVI z papiestwa z powodów osobistych, bez wcześniejszego porozumienia z kardynałami. Przypomniał, że gdy abdykować zamierzał Celestyn V, najpierw omówił to szeroko z elektorami.

Kard. Brandmüller ubolewał również z powodu wzrostu liczby kardynałów elektorów z 70 do 120. To wiąże się z ich wyborem z odległych od Rzymu krajów i brakiem doświadczenia w sprawach zarządzania Kościołem powszechnym. Trudno wówczas liczyć na ich kompetentne postępowanie na konklawe; według purpurata taki dobrani kardynałowie będą mogli być rozgrywani przez sprawne koterie forsujące swoich kandydatów, posługując się nawet symonią.

Zdaniem prof. Roberta de Mattei, słowa sędziwego purpurata powinny skłonić do refleksji całe Kolegium Kardynałów. Uczony ocenił, że uniemożliwienie swobodnej dyskusji podczas konsystorza wynika z obaw Franciszka o swoją władzę. „Odmowa papieża Franciszka dopuszczenia kardynałów do głosu wynika z politycznej i światowej perspektywy jego pontyfikatu. Boi się, że swobodna i otwarta dyskusja mogłaby osłabić sprawowanie jego władzy, nie zdając sobie sprawy, że prawda nigdy nie może zaszkodzić Kościołowi ani podległym mu duszom. Duch wiary, przeciwny duchowi polityki, polega właśnie na szukaniu we wszystkim tego, co najwyższe i najwznioślejsze, tego, co najbardziej odpowiada chwale Bożej i dobru dusz, zawsze przestrzegając nakazów Ewangelii” – podkreślił włoski komentator.
Profesor zauważył, że papież – przyjmując „ducha wiary” – musiałby przestać koncentrować się na sprawach klimatu czy imigracji, a zająć się kwestiami ostatecznymi: śmiercią i sądem, niebem i piekłem, Opatrznością Bożą…

Musiałby potępić publiczne grzechy związane ze wsparciem aborcji czy LGBT, które świat uważa za „osiągnięcia obywatelskie”. Musiałby mówić o świętości, a nie o synodalności, ponieważ to „od świętości, a nie od mechanizmów politycznych musi zacząć się konieczna reforma w Kościele: reforma ludzi, którzy go tworzą, a nie jego boskiej i niezmiennej konstytucji”.

Uniemożliwienie kardynałom wypowiadania się w sprawach najistotniejszych problemów trapiących Kościół profesor de Mattei postrzega jako „największą karę, jaką Nasz Pan może wymierzyć swojemu Kościołowi”.

Źródło: corrispondenzaromana.it

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(13)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 566 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram