– Nam jest potrzebny Kościół, który jest synodalny – mówił podczas konferencji dla duchowieństwa w Górce Klasztornej bp Krzysztof Włodarczyk. – Kościół jest tożsamy z synodem. Ilu wiernych czuje się odpowiedzialnych za Kościół, czy funkcjonują podmiotowo? – pytał biskup bydgoski.
Według duchownego papieżowi Franciszkowi, który zwołał synod o synodalności, nie chodzi o żaden nowy nurt, jaki miałby powstać na bazie jego postanowień. – Chodzi o „Kościół, który jest z ducha bardziej synodalny” – powiedział.
Biskup przypomniał, że w synodzie w Polsce wzięło udział w różnej formie około 100 tys. osób, ale istocie dużo więcej, bo temat synodu był poruszany także w kazaniach, co można uznać za „dotknięcie synodu”, choć nie prowadzi to do „nauczenia się synodalności”. Duchowny przyznał, że Synod nie wzbudził masowego zainteresowania, było to wydarzenie mniejszościowe i „poruszyło przede wszystkim elity”.
Wesprzyj nas już teraz!
Bp Włodarczyk zaznaczył, że w pracach synodalnych obecna była także krytyka Kościoła, ale, jak zauważył, inna od tej, którą można spotkać w gazetach. – To krytyka nie wywodząca się z nienawiści, ale z miłości do Kościoła. Ci, którzy brali udział w zespołach synodalnych, podkreślali, że ma ona służyć odnowie – mówił prelegent.
Według bp. Włodarczyka, z ogólnopolskiej syntezy synodalnej wynika, że wierni skupiali się przede wszystkim na wyartykułowaniu tego, co ich boli we wspólnocie Kościoła. Podkreślano zakorzeniony klerykalizm, akcentowano, że w parafiach słabo słyszalny jest głos kobiet i młodzieży. Zwracano uwagę na hermetyczny, oderwany od rzeczywistości język oraz niski poziom głoszonych homilii.
– Trzeba dalej siać, zachować spokój, nie panikować – stwierdził bp Włodarczyk. – Dalej katechizować, pracować nad programami, udoskonalać warsztat metodyczny, umacniać katechetów, troszczyć się o katechizowanych, którzy siedzą w ławkach i czekają. Nie wolno jednego – zniechęcić się i odejść – mówił duchowny.
Źródło: KAI
TK