Kryzys demograficzny w Bułgarii rozpoczął się w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Cały kraj oczekiwał narodzin 9-milionowego mieszkańca, lecz szybko okazało się, że liczba zgonów zaczyna dominować nad narodzinami. W 2020 r. ONZ podała, że liczba Bułgarów spadła poniżej 7 mln, a właśnie bułgarski instytut statystyczny opublikował dane, według których w 2022 rok Bułgaria weszła z 6 838 937 osobami.
Ten sam raport mówi. że w Bułgarii są obecnie 592 wioski, w których nie ma ani jednego mieszkańca, bądź jest ich mniej niż 10. W kraju jest 5257 miejscowości, w tym 257 miast, 4998 wsi i dwa klasztory ze statusem miejscowości. W 2022 roku przybyło 15 wiosek z minimalną liczbą ludności. 60 wiosek ma tylko jednego mieszkańca. Najwięcej takich wyludnionych wsi jest w regionie Gabrowa i Welikiego Tyrnowa w środkowej części kraju. 1716 wsi ma mniej niż 100 mieszkańców. To zwykle ludzie starsi, pozbawieni należytej opieki medycznej.
W 2021 r. w Bułgarii zmarło 148 995 osób, co oznacza, że wskaźnik umieralności wyniósł 21 proc. W porównaniu z poprzednim rokiem liczba zmarłych była wyższa o 24 260 osób. W tym czasie urodziło się 58 678 dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Procesowi spadku ludności na wsi i w małych miejscowościach towarzyszy migracja do dużych miast – Sofii, Płowdiwa, Warny, Burgasa, Starej Zagory i Ruse.
W Sofii przy wielu lukach ustawodawczych z zameldowaniem trudno jest podać dokładną liczbę ludności, lecz przekracza ona 1,5 mln. Powoduje to sporo problemów – zwłaszcza w transporcie miejskim, wzrastają do nierealnych poziomów ceny mieszkań i czynszów. Z tak dużą liczbą mieszkańców nie radzi sobie infrastruktura miejska m.in. kanalizacja i wodociągi.
Problemy z zameldowaniem i bardzo znaczną, szacowaną na nawet 2 mln osób emigracją, powodują zamieszanie związane z wyborami. W spisach wyborczych znajduje się 6,7 mln osób. Rzecznik Centralnej Komisji Wyborczej Cwetozar Tomow od lat nawołuje o ich aktualizację, bo wciąż są tam osoby zmarłe przed laty. Dodatkowy problem dla komisji wyborczych to około 150 tys. głosów napływających z Turcji, należących do wygnańców z lat 80. i ich dzieci, nie mających żadnych więzi z Bułgarią, lecz posiadających bułgarskie (unijne) paszporty. Z poparciem tureckich władz zapewniają oni głosy partii tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i Swobód.
– W Bułgarii jest o wiele mniej wyborców niż uwzględniają to spisy. To stwarza ryzyko zniekształceń wyników wyborów, nie tylko frekwencji, ale i realnych danych o każdej partii, uczestniczącej w wyborach. Politycznej decyzji na ten temat jednak nie ma – powiedział Tomow. Tak będzie i w przedterminowych parlamentarnych wyborach 2 października. (PAP)