– Wśród niemal 900 migrantów, którzy próbowali w sierpniu nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, byli w sumie obywatele 38 państw – poinformowała rzecznik Straży Granicznej por. Anna Michalska. Największa grupa to cudzoziemcy z Iraku, ale są też osoby ze Sierra Leone, czy Kuby.
Rzecznik SG zaznaczyła w rozmowie z PAP, że migranci przy granicy polsko-białoruskiej to przeważnie mężczyźni między 20. a 40. rokiem życia. Na Białoruś najczęściej przyjeżdżają lub przylatują z Rosji.
Jak podkreśliła por. Michalska, najwięcej prób przejścia przez granicę jest na rozlewiskach, bagnach, a w ostatnim czasie też jeziorach. We wtorek strażnicy graniczni z placówki w Płaskiej na polskim brzegu jeziora Szlamy zatrzymali 11 osób. Byli to obywatele Egiptu, Jemenu i Syrii. Na jeziorze były dwie łodzie – jedna po stronie białoruskiej, druga po stronie polskiej. Ta druga, z pięcioma osobami, na widok polskich patroli zawróciła w stronę białoruskiego brzegu.
Wesprzyj nas już teraz!
– Sporo jest też osób, które podchodzą pod barierę, próbują zrobić podkop, przejść górą – zaznaczyła rzecznik SG. Również w tym przypadku migranci – jak dodała – na widok patroli SG wycofują się w głąb Białorusi.
Porucznik podkreśliła, że migranci przy granicy mają różne narodowości. – W sierpniu na te prawie 900 osób, które próbowały nielegalne przekroczyć granicę, byli obywatele 38 państw. Duża jest różnorodność. Największa grupa to obywatele Iraku, Jemenu, ale były też osoby ze Sierra Leone, Nepalu i Kuby – zaznaczyła.
Wskazała, że migrantów pod granicę przywożą białoruskie służby. – Od strony białoruskiej mają tę swoją sistemę (białoruski system ochrony granicy – PAP). Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek przeszedł pod granicę z Polską bez ich wiedzy – dodała. Jak wskazała, służby białoruskie monitorują też powstawanie bariery elektronicznej, a pod przęsła zapory podstawiają drabiny, konary, pnie.
Na granicy działają też organizatorzy nielegalnej migracji. W sierpniu Straż Graniczna zatrzymała szesnastu „pomocników”. Byli to obywatele Ukrainy, Mołdawii, Iraku, Białorusi, Pakistanu i Turkmenistanu. Osoby te z migrantami kontaktują się za pomocą komunikatorów i podają im pinezki wskazujące lokalizację.
Zapytana, czy migranci, którzy próbują przekroczyć granicę, deklarują chęć ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce, por. Michalska zaprzeczyła. – Prawie nikt tego nie deklaruje. Wszyscy traktują nasz kraj jako kraj tranzytowy, aby przejść i dojść do innych krajów Europy Zachodniej. Tylko pojedyncze osoby, i to dopiero po jakimś czasie, mówią, że chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową – zaznaczyła.
Dodała, że wiele osób wyjeżdża na Zachód po otrzymaniu statusu uchodźcy lub w trakcie oczekiwania na decyzję w tej sprawie np. w ośrodku otwartym. – Mechanizm przyznawania ochrony międzynarodowej jest ewidentnie wykorzystywany do tego, aby dostać się dalej do krajów Europy Zachodniej – stwierdziła. (PAP)