Dwie okupacje sowieckie przyniosły Polsce gigantyczne straty. Setki tysięcy obywateli Rzeczypospolitej zostało zabitych przy użyciu broni lub katorżniczej pracy w nieludzkich warunkach podczas wywózek. Tysiące Polek zostało zgwałconych przez czerwonoarmistów, a tysiące polskich dzieci, pozbawionych rodziców, trafiło do sowieckich sierocińców. Armia Czerwona zniszczyła zabudowę wielu miast i wsi. Z premedytacją strzelano z armat do kościołów. Zdewastowano zamki, pałace oraz znajdujące się tam dzieła sztuki ogromnej wartości. Sowieci czego nie zniszczyli, to ukradli. Niestety pomagało im w tych zbrodniach wielu przedstawicieli mniejszości narodowych – Żydzi, Białorusini i Ukraińcy.
Pierwsza okupacja sowiecka (wrzesień 1939 – czerwiec 1941)
Wesprzyj nas już teraz!
Była wynikiem tajnego układu Ribbentrop-Mołotow, zawartego 23 VIII 1939 roku, oraz późniejszych roboczych uzgodnień między okupantami – ZSRR i III Rzeszą Niemiecką. Łącznie siły Armii Czerwonej skierowane w trzech rzutach przeciwko Rzeczypospolitej wynosiły około 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tysięcy czołgów i około 1800 samolotów. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło około 2,5 tysiąca polskich żołnierzy, a około 20 tysięcy zostało rannych. Do niewoli sowieckiej dostało się około 250 tysięcy żołnierzy, w tym ponad 10 tysięcy oficerów.
Po agresji Armii Czerwonej 17 września 1939 na Polskę, Sowieci zajęli jej wschodnie tereny. Do ZSSR włączono 50 procent powierzchni przedwojennej Polski zamieszkanej przez około 13 mln osób. Okupanci niemiecki i radziecki umową, zawartą 28 września, o „granicy i przyjaźni”, przypieczętowaną wspólną paradą wojsk okupacyjnych w Brześciu, rozdarli Rzeczpospolitą między sobą granicą, poprowadzoną wzdłuż rzek Pisy, Narwi, Bugu i Sanu. Na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej rozpoczął się czas komunistycznego terroru i zbrodni.
– Od pierwszych dni agresji sowieckiej czerwonoarmiści dokonali na polskich mieszkańcach wschodnich terenów II Rzeczypospolitej wielu okrutnych zbrodni. Mordowali wziętych do niewoli polskich żołnierzy, głównie oficerów, ale też policjantów, ziemian, urzędników, nauczycieli. Popełnianym morderstwom towarzyszyły rabunki i gwałty. Celem tej eksterminacji było zlikwidowanie polskiej inteligencji, nie rokującej w ocenie czerwonego agresora na akceptację realiów systemu komunistycznego na własnej ziemi. – mówi dr. hab. Krzysztof Sychowicz, naczelnikiem Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN Białystok.
Do rangi symbolu urosła obrona Grodna (20–21 września 1939), którą zorganizowali mjr Benedykt Serafin, komendant Rejonowej Komendy Uzupełnień, oraz wiceprezydent Roman Sawicki. W walkach o miasto w dużej mierze wzięli udział ochotnicy: ludność cywilna i harcerze. Sowieci stosowali barbarzyńskie metody walki. Przywiązywali do czołgów schwytanych obrońców Grodna, niejednokrotnie dzieci. Jedną z takich osób był 13-letni Tadeusz Jasiński, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Wkraczająca na ziemie Rzeczypospolitej Armia Czerwona nie przestrzegała międzynarodowych konwencji w sprawie traktowania jeńców wojennych. Wielu z nich mordowała. Wśród zbrodni popełnionych przez żołnierzy sowieckich można wymienić rozstrzelanie, tuż po opanowaniu Grodna, oficerów wojska polskiego oraz kilkuset innych obrońców miasta, w tym młodzieży. Zginęło wówczas ponad 300 osób. Podobny los spotkał obrońców Wilna. W szpitalu w Mielnikach Sowieci wymordowali wszystkich żołnierzy i oficerów KOP rannych pod Szackiem. W Mokranach 26 września 1939 r. rozstrzelanych zostało około 20 marynarzy Flotylli Rzecznej Polskiej Marynarki Wojennej, czyli Flotylli Pińskiej. W pobliżu Sopoćkiń z rąk Sowietów zginął gen. Józef Olszyna-Wilczyński, dowódca Okręgu Korpusu nr III Grodno, i jego adiutant kpt. artylerii Mieczysław Strzemeski.
By wymusić uległość, zapobiec próbom ewentualnego oporu oraz uzyskać bezwzględne posłuszeństwo, nowa władza stosowała terror wobec społeczeństwa polskiego. Wraz z oddziałami sowieckimi 17 września 1939 roku na tereny polskie wkroczyły utworzone 8 września 1939 roku specjalne grupy operacyjne NKWD. Grupy operacyjne zajmowały budynki administracji, banki, redakcje gazet, archiwa, więzienia i areszty. Dokonywały aresztowań oraz rozwijały sieć konfidentów. Aresztowano około 150 tysięcy osób m.in. przedwojennych działaczy politycznych, społecznych, przedstawicieli polskiej administracji, inteligencji, ziemian czy służb mundurowych. Aresztowanych brutalnie katowano. Część rozstrzelano, a część zesłano do łagrów, z których mało kto wrócił żywy.
Inną ogromną zbrodnią popełnioną podczas pierwszej sowieckiej okupacji była zbrodnia katyńska. 5 marca 1940 roku Biuro Polityczce KC podjęło decyzję o rozstrzelaniu 21,8 tysięcy polskich oficerów (ponad 10 tysięcy oficerów było przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie) urzędników, obszarników, policjantów i innych. Wniosek szefa NKWD Ławrientija Berii w tej sprawie podpisali Józef Stalin, Łazar Kaganowicz, Michaił Kalinin, Anastas Mikojan, Wiaczesław Mołotow i Kliment Woroszyłow. Akcja rozstrzeliwania odbyła się m.in. w Katyniu, Miednoje, Bykowni od początku kwietnia do połowy maja 1940 roku.
Kolejnej masowej zbrodni Sowieci dopuścili się wkrótce po agresji III Rzeszy na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku. Podczas ewakuacji więzień NKWD we Lwowie, Wilnie oraz innych miast na Kresach Wschodnich, NKWD na rozkaz Berii rozstrzelało kilkanaście tysięcy więzionych Polaków. Kolejne tysiące zginęły podczas tzw. marszy śmierci.
Przystąpiono do bezlitosnego i brutalnego niszczenia Kościoła, który według okupanta był jedną z głównych przeszkód na drodze do sowietyzacji zajętych ziem i wprowadzenia na nich ustroju komunistycznego. Na parafie nałożono wysokie podatki, odbierano i nacjonalizowano dobra kościelne, zamieniano kościoły, klasztory i budynki parafialne na więzienia, magazyny, składy, kluby i kina. W Drohiczynie w kościele ss. Benedyktynek urządzono latrynę dla wojska. Zamknięto również seminaria duchowne, część klasztorów, wydawnictw katolickich, odcięto łączność z Watykanem. Kapłanów poddano inwigilacji, aresztowano, rozstrzeliwano.
W czasie pierwszej okupacji sowieckiej, która na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej trwała od 17 września 1939 do końca czerwca 1941 roku, funkcjonariusze NKWD zamordowali około 120 księży, kleryków i osób konsekrowanych. Wielu przedstawicieli duchowieństwa katolickiego bolszewicy wywieźli na Sybir, skąd nie wielu z nich wróciło żywych. Z powodu zamkniętych przed historykami archiwami rosyjskimi, do dziś nie są oni w stanie, podać dokładnej liczby zabitych w tym okrutnym czasie księży – męczenników.
Wśród wielu represji, jakich dopuścili się Sowieci wobec obywateli polskich, znalazły się także przeprowadzone w latach 1940–1941 cztery masowe deportacje. Wywózki na Wschód były jedną z najcięższych zbrodni dokonanych na narodzie polskim. Pierwsza deportacja rozpoczęła się w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Objęła ponad 220 tys. obywateli Polski – głównie leśników, osadników wojskowych, sędziów, prokuratorów, policjantów, działaczy samorządowych i ich rodzin. Wywiezieni trafili do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego, Kazachstanu. Według ustaleń Związku Sybiraków, jedynie podczas czterech wielkich deportacji, które trwały do czerwca 1941 roku, Sowieci wywieźli łącznie około 1 miliona Polaków. Bardzo wielu z wywiezionych, zginęło z powodu głodu, chorób oraz nieludzkich warunków obozowego życia i katorżniczej pracy.
Władze sowieckie po zajęciu wschodnich ziem Rzeczypospolitej zdecydowały o konfiskacie ziemi tzw. obszarniczej, klasztornej, kościelnej oraz nacjonalizacji banków, wielkiego przemysłu i handlu. Na mocy dekretu Rady Najwyższej ZSRS z 29 listopada 1939 roku większości mieszkańców tzw. Białorusi i Ukrainy Zachodniej narzucono sowieckie obywatelstwo. W styczniu 1940 roku zainicjowano kolektywizację rolnictwa. Na tzw. Zachodniej Białorusi udało się bolszewikom stworzyć 775 kołchozów, zrzeszających prawie 33 tysiące gospodarstw. 8 grudnia 1939 roku wprowadzono rubel jako jedyny środek płatniczy. Wymiana złotówek na ruble była ekonomicznie rujnująca. To doprowadziło większość nowych „obywateli ZSRR” do nędzy. Państwo radzieckie zagarnęło majątki ziemskie, fabryki i banki. Zablokowano wszystkie rachunki i konta bankowe. Masowo wywożono do Rosji zrabowane w Polsce dzieła sztuki i wszystko cokolwiek dało się wywieźć. Dwa lata okupacji sowieckiej zostawiły Kresy Wschodnie ogołocone, zniszczone i zubożałe.
Liczba ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana. Prof. Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii w książce „Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania” pisze: „Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę przymusową – ponad 1 milion osób. Nie mniej niż 30 tysięcy osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób”.
Niechlubny udział mniejszości narodowych w pacyfikacji Polaków
Niestety byli tacy obywatele Polski, którzy serdecznie witali sowieckiego agresora i pomagali mu szerzyć terror. Najliczniejszą ich grupę stanowili polscy Żydzi, Białorusini i Ukraińcy. Dla wkraczających do polskich miast i miasteczek żołnierzy Armii Czerwonej budowali oni bramy triumfalne, witali ich kwiatami i komunistycznymi pieśniami. Tak było m.in. w Białymstoku, Łomży czy Grodnie. Wkrótce żydowscy komuniści zaczęli tworzyć organizacje zbrojne wspierające NKWD, takie jak m.in. „milicję”, „czerwoną gwardię” czy „komitety rewolucyjne”. Żydowscy czy białoruscy sąsiedzi, zaraz po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej, chętnie wskazywali NKWD, których Polaków trzeba zlikwidować lub wywieźć na Sybir. Obywatele Grodna dobrze zapamiętali, że podczas pierwszego ataku sowieckich czołgów na to miasto, po unieruchomieniu radzieckich czołgów i aresztowaniu załóg, w jednym z nich znaleziono grodzieńskiego Żyda, który naprowadzał pancerne wojska nieprzyjaciela.
W archiwach IPN znajduje się stenogram z narady komunistycznego gremium zarządzającego białoruską republiką ZSRR, która miała miejsce 20.9.1940 roku w białoruskim Mińsku. Głos zabierał m.in. naczelnik oddziału NKWD w Łomży, który stwierdził „Poparli nas Żydzi i tylko ich wciąż było widać. Zapanowała też moda, że każdy kierownik chwalił się, że nie pracuje u niego żaden Polak. W tym samym czasie w rejonie białostockim, słychać narzekania, że we wszystkich urzędach sowieckich słychać tylko język rosyjski i żydowski”.
Po 17 września 1939 roku – dacie wkroczenia na terytorium Polski Armii Czerwonej, uaktywniły się również komórki komunistyczne zrzeszające Białorusinów i Ukraińców. Zwano je „jaczejkami” od rosyjskiego słowa „komórka, zalążek”. Członkowie tych grup, zaraz po 17 września, dokonali wielu zabójstw i zbrodni na żołnierzach i osadnikach polskich. Znana jest zbrodnia dokonana przez miejscową bandycką jaczejkę białoruską na co najmniej 11 Polakach z osady Lerypol w dawnym obwodzie grodzieńskim. Polaków zamordowano strzelając do nich z broni palnej, ale też z dużym okrucieństwem dźgając ich nożami i rąbiąc siekierami. Podobny los zgotowali białoruscy komuniści 7 polskim osadnikom z Budowli w województwie białostockim.
Polakom członkowie Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi rozcinali brzuchy, rwali skórę, przecinali czaszki. Na ziemi białostockiej (w południowo – wschodniej części tego terenu) stoi dziś wiele krzyży, tablic upamiętniających zabójstwa jakich na polskich żołnierzach wracających do domów z kampanii wrześniowej, dokonały białoruskie komunistyczne jaczejki. W niektórych z tych spraw trwają śledztwa IPN.
– Okrucieństwa sowieckie często odbywały się z inicjatywy i przy wydatnym udziale niepolskiej ludności wschodnich terenów Rzeczypospolitej. Faktem były tzw. powitania wkraczającego nowego wroga, odbywające się najczęściej na obszarach położonych blisko granicy polsko-sowieckiej. Zwyczajem stało się budowanie bram tryumfalnych, a inicjatorami uroczystości powitalnych byli przede wszystkim członkowie Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi jak i polscy komuniści. Miejscowym zwolennikom sowieckich rządów dane było uroczyście je powitać na ulicach miasta, dekorując je czerwonymi flagami i wyłaniając delegacje, których zadaniem było uroczyste powitanie „wyzwolicieli”. Chociaż oprócz faktycznych zwolenników władzy sowieckiej w tłumie witających znaleźli się przypadkowi ludzie. Dążąc do szybkiej unifikacji okupowanego terytorium, na obszary zamieszkane głównie przez ludność polską kierowano przede wszystkim Białorusinów oraz Rosjan i Żydów. Tak zalecał m.in. Komitet Obwodowy KP(b) Białorusi w Białymstoku podległym mu komitetom rejonowym. Merytoryczne kwalifikacje, w tym znajomość języka, nie miały większego znaczenia. – mówi dr. hab. Krzysztof Sychowicz, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN Białystok.
Wyzwolenie po sowiecku
Druga okupacja sowiecka rozpoczęła się 3 stycznia 1944 roku od przekroczenia granicy Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną niedaleko miejscowości Sarny. W sowieckiej propagandzie nazwano to wyzwoleniem – w rzeczywistości była to zmiana okupanta. Czerwonoarmiści nie zachowywali się jak sojusznik w walce z Niemcami, ale jak zdobywca i agresor. Systematycznie zaczęto wyniszczać oddziały polskiego podziemia niepodległościowego. Główną rolę grały tu NKWD i Smiersz. Masowe aresztowania i morderstwa zaczęły się od podstępnego zatrzymania dowódcy wileńskiego AK, płk. Aleksandra Krzyżanowskiego. Najpierw wywieziono go do łagru, a gdy wrócił do Polski w roku 1947, został aresztowany przez UB i zamęczony w katowni na Rakowieckiej. Prawdziwe okazały się słowa ostatniego rozkazu gen. Leopolda Okulickiego – podstępnie pojmanego przez Sowietów i oczekującego na proces w Moskwie. O „wyzwoleniu” przez Rosjan pisał tak: „Nie jest to jednak zwycięstwo słusznej sprawy, o którą walczymy od roku 1939. W istocie bowiem – mimo stwarzanych pozorów wolności – oznacza to zmianę jednej okupacji na drugą”.
Rozpoczął się czas walki Sowietów ze zbrojnym polskim podziemiem, które nie miało szans wygrać w tym nierównym starciu. Słynny był bój pod Surokatami stoczony w sierpniu 1944 roku przez żołnierzy dowodzonych przez płk Macieja Kalenkiewicza. NKWD zabiło w nim 50 AK-owców. Oddziały AK zmobilizowane w ramach akcja „Burza” zetknęły się albo z represjami, albo wykrwawiły bez wystarczającego wsparcia. To, co działo się na ziemiach wcielonych do ZSRS, było pogromem konspiracji. Sowieci zaangażowali ogromne ilości wojska i policji do okrutnych pacyfikacji. W dramatycznej sytuacji znalazło się kilka milionów cywilnych Polaków, którzy po przejściu frontu pozostali w rodzinnych stronach, już pod okrutną władzą ZSRS.
W całej Polsce NKWD zorganizowało sieć więzień, w których śmierć poniosło tysiące Polaków, m.in. w Lublinie i Rzeszowie oraz w wielu innych miejscach, w tym Nowinach i Majdanku. Grupy operacyjne NKWD samodzielnie lub wraz z UB stosowały terror, z morderstwami i torturami. Zabójstwa przybierały również skalę masową. Tak było m.in. w obozie NKWD w Krzesimowie oraz w Lasach Głogowskich (Turza pod Rzeszowem). W październiku 1944 roku Sowieci zorganizowali specjalną Zbiorczą Dywizję NKWD. Wzmocniono nią siły NKWD i Smiersz, już wtedy liczące kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy mieli za zadanie zwalczać polskiego podziemia. W miarę potrzeby odwoływano się do liniowych jednostek lub wojsk NKWD z Białorusi i Ukrainy. Takimi siłami pacyfikowano Białostocczyznę, skąd w listopadzie 1944 roku wywieziono do łagrów prawie 3 tysiące osób.
– Podczas okupacji niemieckiej działalność AK na naszym terenie była trudna, ale kiedy latem 1944 roku przyszli Sowieci było jeszcze gorzej. Oni mieli tu zainstalowanych, jeszcze podczas pierwszej sowieckiej okupacji, swoich konfidentów, którzy masowo wydawali żołnierzy AK. Ci byli albo mordowani, albo wywożeni na Sybir. Funkcjonariusze NKWD i Smiersz wszędzie węszyli. Doszło nawet do tego, że inspektor suwalskiego AK mjr. Franciszek Szabunia ps. „Zemsta” zarządził, aby oddziały dobrze się ukryły i tymczasem nie przeprowadzały żadnych akcji, bo to groziło zupełnym rozbiciem AK – mówi Mirosław Trzasko, od roku 1944 żołnierz AK, ziemi lipskiej ( Lipsk nad Biebrzą).
Jedną z najważniejszych złych konsekwencji zajęcia ziem polskich przez Rosjan stało się utworzenie przez nich UB. Od początku tej policji politycznej, ściągano do niej kadry wyszkolone w NKWD. UB nie powstał by, gdyby nie Armia Czerwona i NKWD. W katowniach ubeckich. Dziesiątki tysięcy Polaków straciło w nich lub przez nie życie, kilkaset tysięcy trwale zdrowie, a miliony wolność i poczucie bezpieczeństwa.
– Ubecy mordowali w swojej siedzibie w Augustowie , zwanej Domem Turka, przeważnie tych, których uważali za niebezpiecznych, nie tylko dla swoich mocodawców – Sowietów, ale też dla siebie samych. W Domu Turka UB – ecy zabili wiele osób. W zabijaniu i katowaniu szkolili ich – major Wasilenko i kapitan Wiekszyn z NKWD. Ciała ofiar najczęściej po cichu wywozili i gdzieś chowali, czasem przywiązywali kamień i wrzucali do jeziora – mówił porucznik AK Marian Tananis (1929 – 2019), żołnierz podziemia ujęty podczas Obławy Augustowskiej i więziony w augustowskiej katowni UB.
Tylko w 1944 roku za sprawą działań Armii Czerwonej, kontrwywiadu wojskowego, zwanego Smierszem oraz NKWD, których nazwy budziły powszechną grozę, aresztowano około 50 tysięcy żołnierzy podziemia i rozbito jego struktury kierownicze. Ofensywa styczniowa w 1945 r. doprowadziła do zajęcia przez Armię Czerwoną, w okresie trzech miesięcy, całości ziem II RP. Na zapleczu milionowych formacji sowieckich wzmocniono struktury bezpieki. Sowieci zorganizowali akcję represjonowania osób uznanych za „wrogów ZSRR”. Wywieziono do łagrów dziesiątki tysięcy osób cywilnych i żołnierzy podziemia. Umierali tam masowo.
– Byłem członkiem, łącznikiem wileńskiego AK. Aresztowała mnie NKWD. Sowiecki sąd najpierw dał mi 105 lat łagrów, a potem się „zlitował” i zmniejszył tę kare do 25 lat. Najpierw trafiłem do Irkucka. Podczas katorżniczej pracy w lesie umierało tam wielu ludzi. Najszybciej ci, którzy nie byli przyzwyczajeni do ciężkiej pracy fizycznej, w trudnych warunkach. Mi jakoś udało się przeżyć, głównie dzięki temu, iż pracowałem od nastoletnich lat w lesie, i wiedziałem jak się do tego zabrać. Do tego wykańczały ludzi głodowe racje żywnościowe. Dochodziło też do zabójstw. Byłem świadkiem jak obozowi strażnicy zabili dwie osoby – mówi Piotr Pocałujko, sierżant AK.
Wśród zbrodni Armii Czerwonej specjalne miejsce zajmuje Obława Augustowska, największa zbrodnia ludobójcza popełniona przez Sowietów po zakończeniu wojny. W lipcu 1945 r. przeprowadzono tę straszną pacyfikację w całym rejonie Puszczy Augustowskiej. Najpewniej, w jej wyniku, zamordowano około 2 tysięcy osób, którym zarzucano związki z AK. Ludobójczą operację wykonały wojska 3 Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, egzekucji dokonali kaci ze Smiersz. Miejsca dołów śmierci Rosja nie ujawniła do dziś.
Również do dziś nie zbilansowano skali zbrodni sowieckich popełnionych na terenie Rzeczypospolitej w latach 1944-45. Na pewno ofiar były tysiące. Poza represjami ze względów politycznych, Polskę poddano w 1945 roku eksploatacji ekonomicznej. Przybrała ona formę wywozu mieszkańców na roboty, a także masowego zaboru mienia. Żołnierze Armii Czerwonej zgwałcili wiele kobiet, dokonywali masowych kradzieży prywatnego i publicznego mienia. Pełnomocnicy NKWD odpowiadali też za wywóz łupu wojennego i inne formy ekonomicznej eksploatacji zajętych ziem polskich. Bardzo aktywnie działały tzw. jednostki trofiejne – specjalne odziały Armii Czerwonej. Zajmowały się one kradzieżą wszelkich dóbr na zajmowanych obszarach.
– Pamiętam jak Sowieci zrabowane dobra wywozili przez nasze tereny na Wschód. Te sowieckie konwoje, była tego masa, szlakami wiodącymi z Augustowa do Grodna i z Goniądza do Grodna, płynęły dzień i noc od początku 1945 roku. Łupy „trofiejne” wywożono koleją i samochodami, natomiast inwentarz żywy, przeważnie bydło i konie, goniono drogami. Na tych drogach był wówczas bardzo duży ruch, wszystko to pod silną eskortą czerwonoarmistów – wspomina Mirosław Trzasko, mieszkający wówczas koło Lipska nad Biebrzą.
Wandalizm żołnierzy sowieckich – jeśli zestawi się go z grabieżą niemiecką – był o wiele dalej posunięty. Radzieccy żołnierze bezmyślnie zniszczyli wiele bezcennych dzieł sztuki i literatury, podczas rabunków w dworach, pałacach, kościołach. Po zajęciu zamku Sapiehów w Krasiczynie, z bezcennych stron starodruków skręcali papierosy. W Wiśniowej, w dworze rodziny Mycielskich, gdzie powstał radziecki szpital wojenny. Podczas operacji chirurgicznych jako fartuchów chirurgicznych używano bezcennych płócien, dzieł malarstwa europejskiego, wyjętych z ram. Po użyciu – jak wynikało z zeznań świadka – zakrwawione płótna wyrzucano na śmietnik.
Policzyć należałoby też straty jakie Polska poniosła wskutek niszczenia przez Armię Czerwoną budowli. Często wynikało to z bezmyślnego, sowieckiego sposobu prowadzenia wojny, który nie liczył się ze stratami żołnierzy i mienia. Dla przykładu kiedy radzieckie lotnictwo bombardowało centralny dworzec kolejowy w Białymstoku, z którego pociągami ewakuowali się Niemcy, żeby lepiej trafić, zaczęli spuszczać bomby już dwa kilometry przed celem. Wskutek tego bombardowania, zniszczono wprawdzie dworzec, ale również praktycznie wszystkie miejskie budynki w pasie o długości ponad 2 kilometrów. Podobnie, wskutek bombardowań, również bombami zapalającymi, zrównano z ziemią zabudowę wielu polskich miast. Nie mówiąc już o miastach na terenach tzw. odzyskanych, gdzie Armia Radziecka celowo niszczyła, często przepiękną średniowieczną, zabudowę. Tak było m.in. w Elblągu, którego starówka dorównywała pięknem starówce gdańskiej. Po sowieckim ostrzale, pozostała z niej kupa gruzów.
Armia radziecka celowo, z nienawiści do chrześcijańskiej wiary, niszczyła też zabytkowe obiekty sakralne. Kiedy latem roku 1944 Sowieci wypierali z Suwalszczyzny Niemców, postanowili, dla zabawy, zniszczyć architektoniczną perłę tych ziem – klasztor i barokowy kościół ojców Kamedułów na Wigrach. Dowódca oddziału ruskiej artylerii, która ostrzelała pusty kościół oraz eremy i inne zakonne budynki, miał szyderczo powiedzieć „Teraz to nawet Bóg się stąd wyniesie”. Bóg oczywiście nie zrobił tego, czego życzył sobie sowiecki oficer. Ostatecznie to Sowieci się z Suwalszczyzny i całej Polski wynieśli, a srebrny ton kamedulskiego dzwonu z odbudowanego kościoła, wciąż przyzywa na modlitwę do Domu Bożego.
Bilans sowieckich zniszczeń – potrzeba reparacji
Bilans dwóch okupacji sowieckich do dzisiaj nie jest znany historykom. W większości wypadków posługują się oni tylko danymi szacunkowymi. Tym bardziej należałoby te straty podliczyć. Skoro dało się ustalić w przybliżeniu sumę reparacji, którą powinni nam zapłacić Niemcy, na pewno uda się to zrobić również w przypadku zniszczeń dokonanych przez Rosję. Polskie władze nie powinny zapominać o wystawieniu rachunku Federacji Rosyjskiej, która jest spadkobierczynią Rosji sowieckiej, co zresztą co chwilę udowadnia, a nawet tym się szczyci. To najlepszy czas na upomnienie się o reparacje – teraz, kiedy cały świat widzi do czego na Ukrainie zdolna jest rosyjska armia. Barbarzyński scenariusz jej działań jest bardzo podobny do tego, który Armia Czerwona realizowała w Polsce podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu.
Nie ma co się wymawiać twierdzeniem, że od Rosji nie warto domagać się odszkodowań, bo ten niecywilizowany kraj i tak nic nie zapłaci. Po pierwsze wcale nie jest to pewne, iż w przyszłości, której przecież nie znamy, nie dokona się jakaś rewolucyjna zmiana podejścia rosyjskich polityków do krzywd wyrządzonych Polsce. Była już przecież taka odwilż za rządów Borysa Jelcyna. Po drugie ważny jest sam fakt pokazania światu, jakich kaźni doznali Polacy podczas sowieckiej okupacji. Świat o nich nie wie. Obywatelom państw zachodnich, i to nie wszystkim, wydaje się, że Polacy – jeśli już – to cierpieli tylko od Niemców. O zbrodniach sowieckich wiedzą oni niewiele, albo nic. Czas o nich głośno przypomnieć i upomnieć się u Rosji zapłaty za zbrodnie popełnione w nieodległej przeszłości.
Adam Białous