3 października 2022

Eutanazja w Kanadzie stała się zwykłą procedurą medyczną. „Prawo do śmierci” krzywdzi chorych i ich rodziny

(fot. pixabay.com )

Skrajna liberalizacja przepisów dotyczących wspomaganego samobójstwa w Kanadzie miała przynieść poprawę sytuacji nieuleczalnie chorych pacjentów. Tymczasem, zgodnie z przewidywaniami sceptyków, nowe prawa wywołują znaczne kontrowersje – z ich powodu eutanazja przestała być stosowana jako wyjątek w szczególnych okolicznościach – a stała się zwyczajną i popularną procedurą medyczną. Cierpią z tego powodu także rodziny ofiar, których ustawodawcy pozbawili jakiegokolwiek wpływu na los często niedomagających psychicznie i przytłoczonych cierpieniem najbliższych.   

Na łamach „New York Timesa” (z 18 września) kanadyjski dziennikarz Ian Austen zajął się tematem nowego „prawa do śmierci” w swojej ojczyźnie. Zwrócił uwagę, że przepisy te, uważane przez niektórych naukowców za „znakomite na tle innych krajów”, paradoksalnie rozpaliły na nowo debatę nad sensem eutanazji. Uchwalone 17 marca 2021 regulacje pozwalają na zakończenie swojego życia ludziom cierpiącym na „przewlekle, ciężkie i nieuleczalne choroby” oraz niepełnosprawnym fizycznie nawet wtedy, gdy nie są śmiertelnie chorzy.

Kanada już wcześniej znajdowała się w grupie 12 krajów i kilku stanów amerykańskich, które dopuszczały „samobójstwo wspomagane”, a obecnie wraz z Belgią i Holandią posiada najbardziej permisywne ustawodawstwo w tej kwestii. Pomiędzy 2016 a 2021 rokiem w północno- amerykańskim państwie życie odebrało sobie 31 664 obywateli. Ponad 200 z nich nie cierpiało na śmiertelne schorzenia.

Wesprzyj nas już teraz!

Jak zauważył w artykule swojego autorstwa Austen, przepisy rozpaliły w kraju dyskusje i podzieliły m.in. środowiska akademickie. Na przykład Jocelyn Downie z uniwersytetu Dalhousie w Nowej Szkocji uważa, że „w stosunku do reszty świata mamy naprawdę wspaniały system (eutanazji)”. Inni jednak, przeciwnie, twierdzą, że „samobójstwo wspomagane stało się w Kanadzie niemal zwykłą procedurą medyczną, zamiast traktowania tego jako czegoś wyjątkowego, stosowanego tylko w szczególnych przypadkach”. Tak sądzi np. Trudo Lemmens, profesor prawa na uniwersytecie w Toronto. Według niego „obecny system zamknął się na inne opcje (open-ended system) i jest najmniej bezpieczny dla osoby chorej, nawet w porównaniu z innymi krajami, mającymi podobne przepisy”.

Przeciwne liberalnym regulacjom są także rodziny tych, którzy „zbyt szybko” postanowili odejść z tego świata. Jak zwrócił uwagę autor artykułu, „wielu z nich (krewnych zmarłych) określa to nowe prawo jako niebezpieczny atak na ludzi niepełnosprawnych, żyjących w trudnej sytuacji ekonomicznej lub bezdomnych, którzy po prostu rezygnują z dalszej walki i postanawiają umrzeć… Wielu wskazuje też na chorych umysłowo, których śmierci nasz system nie jest w stanie odpowiednio zapobiec”.

Debata przeniosła się również do sfer rządowych. W „Health Canada”, czyli ministerstwie zdrowia, powstał komitet, który ma opracować zmianę krytykowanego prawa. Obecne regulacje miałyby zostać zastąpione przez przepisy, które będą bardziej nakierowane na „ochronę osób chorych psychicznie”, oraz analizę „podań o śmierć z punktu widzenia motywów takiej decyzji”. Gremium dyskutuje także nad tym, czy słuszne jest dopuszczenie wspomaganego samobójstwa niepełnoletnich, a także starszych – cierpiących na demencję i inne podobne do niej zaburzenia.

Autor opublikowanego w New York Timesie tekstu przywołał także doświadczenia rodzin pacjentów, którzy zdecydowali się odebrać sobie życie. Kanadyjski dziennikarz podał m.in. przykład Christophera Lyona, którego ojciec zakończył życie w wieku 77 lat. Miał on za sobą długą historię popadania w depresje i myśli samobójcze. Kiedy przestał chodzić, przestał też jeść. Zdaniem syna „ten proces pozwolenia mojemu ojcu na śmierć był zbyt pospieszny i sprzeczny z wolą całej rodziny”. Śmierć ojca i jej okoliczności wzbudzają „więcej pytań niż jest tam odpowiedzi. Prawo kanadyjskie w tym względzie wydaje mi się niezbyt dobrze ujęte” – stwierdził syn zmarłego.

Zupełnie inaczej, niż w wypadku ojca Christophera, potoczył się los 46- letniej Cheryl Romaire z Calgary, cierpiącej na rodzaj stwardnienia rozsianego. Gdy kobieta uzyskała już pozwolenie na „samobójstwo asystowane”, doszła do wniosku, że „jednak z niego na razie zrezygnuję, częściowo dlatego, że muszę najpierw omówić tę sprawę z dwoma członkami swojej rodziny, którzy na takie rozwiązanie nie zgadzają się”.

KAI/ oprac. FA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 566 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram