Kościół katolicki w Niemczech stacza się cały czas po równi pochyłej w kierunku herezji. Na wrześniowym Zgromadzeniu Synodalnym większość Episkopatu poparła radykalnie rewolucyjne postulaty, między innymi dotyczące redefinicji nauki moralnej, tak, by zaakceptować twierdzenia ideologii LGBT. Wcześniej za Odrą dochodziło już do wielu innych ekscesów, jak choćby wprowadzenie Komunii dla protestantów. Destrukcję katolicyzmu popiera wielu hierarchów, ale prym wiedzie ledwie kilku.
W tekście tym przedstawię tych biskupów, którzy mają moim zdaniem największy wpływ na przebieg procesu rewolucyjnego za Odrą. Nie prezentuję ich poglądów; jest to bowiem zbyteczne. Nawet jeżeli w pewnych szczegółach poszczególni hierarchowie różnią się od siebie, zasadniczo wszyscy popierają następujący kierunek zmian: – odrzucenie moralności seksualnej; – aprobata dla LGBT; – zniesienie obowiązku celibatu; – kapłaństwo kobiet; – demokratyzacja władzy w Kościele. Jeżeli zdarza się, że ten czy ów w jednym z tych tematów zdaje się maszerować wolniej od pozostałych, to należy złożyć to na karb „strategii spirali”, czyli podążania do finalnego celu świadomie okrężną drogą, tak, by nie prowokować zbyt ostrych reakcji. Oto zatem sylwetki tych, bez których Droga Synodalna nie miałaby swojej wybuchowej dynamiki.
Głowa Rewolucji, czyli kardynał Marx
Wesprzyj nas już teraz!
Czołową postacią niemieckiej rewolucji jest kardynał Reinhard Marx, arcybiskup Monachium i Fryzyngi. Ma 69 lat i wszystko wskazuje na to, że nie brakuje mi chęci do długiej jeszcze pracy na rzecz Rewolucji.
Purpurat cieszy się zaufaniem papieża. Od 2013 roku zasiada w elitarnej Radzie Kardynałów, doradzając Ojcu Świętemu w sprawie reformy Kurii Rzymskiej. W ubiegłym roku złożył na ręce Franciszka rezygnację. Chodziło o zarzuty błędów w sprawie wykorzystywania seksualnego nieletnich przez kapłana. Marx źle pokierował tą sprawą będąc jeszcze biskupem Trewiru. Papież odmówił jednak przyjęcia rezygnacji, prosząc kardynała, by kontynuował swoją misję. Wysłał do kardynała bardzo ciepły, serdeczny list, który został upubliczniony.
W 2017 roku pod kierunkiem kardynała Marxa Episkopat Niemiec wprowadził Komunię świętą dla rozwodników w nowych związkach (z wyjątkiem kilku diecezji). Rok później ponownie pod jego kierunkiem przyjęto nieformalny dokument legalizujący udzielanie Eucharystii niektórym protestantom. Watykan był początkowo sceptyczny wobec tego pomysłu, ale po osobistej interwencji Marxa u papieża zyskał sobie aprobatę Ojca Świętego.
Marx w 2020 roku ustąpił miejsca bp. Georgowi Bätzingowi w roli przewodniczącego Episkopatu. Decyzja była zaskakująca, bo wszyscy spodziewali się, że kardynał obejmie drugą kadencję. Niewykluczone, że wpływ na decyzję miała sprawa nadużyć seksualnych – Marx wiedział, że pojawią się oskarżenia o błędy i wolał zejść ze świecznika. Innym wytłumaczeniem jego decyzji jest chęć większego zaangażowania się w sprawy Kościoła powszechnego. Marx nie otrzymał wprawdzie od Franciszka żadnego stanowiska, ale nie musi chodzić o zadania oficjalne. Już w czasie Synodu Amazońskiego kardynał pełnił wielką nieformalną rolę, przygotowując zgromadzenie poprzez udział w zamkniętych spotkaniach i konferencjach biskupów z Ameryki Łacińskiej i Europy. Teraz może pełnić podobną rolę w sprawie synodalności .
Metropolita Monachium de facto wciąż rządzi Kościołem za Odrą. Na wrześniowym Zgromadzeniu Synodalnym zachowywał się jak wszystkich biskupów w kraju. Nikt tego nie kwestionował, nawet bp Bätzing. Na Zgromadzeniu pierwsze głosowanie poszło nie po myśli progresistów – zabrakło kilku głosów biskupów dla przeforsowania dokumentu o transgenderyzmie. Wówczas Marx zabrał głos; nie kryjąc gniewu gromił biskupów za niesubordynację i zbyt małą „synodalność”; zapowiadał, że więcej tego rodzaju wypadek nie może się powtórzyć, bo Droga Synodalna musi iść naprzód. I tak się rzeczywiście stało: po reprymendzie Marxa wszystkie kolejne głosowana poszły już zgodnie z planem.
Reinhard Marx może być jedną kluczowych postaci na najbliższym konklawe. Nie chodzi, oczywiście, o jego szanse na papiestwo, które ze względu na radykalizm są raczej niewielkie. Purpurat jest jednak faktycznym przywódcą jednego z najbogatszych Kościołów na świecie; jako jeden z architektów reformy Kurii Rzymskiej zna doskonale Watykan. Jest też autorem szeregu istotnych z perspektywy katolickiej myśli ekonomicznej książek. To wszystko sprawia, że może ogromny wpływ na budowanie frakcji i pozyskiwania poparcia dla kandydata skrzydła progresistów.
Człowiek ds. Ameryki Łacińskiej, Franz-Josef Overbeck
Drugim kluczowym dla postępów Rewolucji biskupem z Niemiec jest 58-letni Franz-Josef Overbeck, ordynariusz Essen. Hierarcha nie zawdzięcza swojej pozycji diecezji, której przewodniczy, ale roli, jaką odgrywa w podkomisji Episkopatu Niemiec ds. Ameryki Łacińskiej. Bp Overbeck kieruje w ramach tej podkomisji pracą organizacji charytatywnej Adveniat, która wspiera latynoamerykański Kościół dużymi środkami finansowymi.
Wsparcie nie odbywa się, oczywiście, za darmo: ceną, jaką muszą zapłacić katolicy z Ameryki Południowej, jest przyjmowanie wpływów niemieckiej progresywnej teologii oraz wewnątrzkościelnej agendy politycznej. Cenę tę płacą zresztą chętnie, bo w Ameryce Łacińskiej bardzo wielu biskupów ma niemieckie lub austriackie pochodzenie, a z kolei hierarchowie o korzeniach latynoamerykańskich nierzadko skłaniają się do współczesnej teologii wyzwolenia – które ma swoje korzenie w niemieckiej myśli teologicznej. Bo Overbeck jako osoba odpowiedzialna za Adveniat jest jednym z faktycznych koordynatorów współpracy rewolucyjnej między Niemcami a Ameryką Łacińską. Odgrywał dużą rolę przed Synodem Amazońskim, który miał zostać wykorzystany między innymi do likwidacji celibatu, co, jak wiemy, nie udało się ze względu na Benedykta XVI. Obecnie bp Overbeck pełni też znaczącą rolę na Drodze Synodalnej.
Świadectwem zaufania, jakim obdarzają go progresiści, jest fakt umieszczenia go na czele forum Drogi Synodalnej, które opracowuje kluczowy dla przyszłości Kościoła temat podziału władzy. Bp Overbeck dba o to, by w Niemczech rozerwano związek między sakramentem święceń a sprawowaniem władzy w Kościele, tak, by zapanowała prawdziwa eklezjalna demokracja…
Niepozorny propagator kapłaństwa kobiet – Franz-Josef Bode
Kolejną kluczową postacią Rewolucji w Niemczech jest 71-letni bp Franz-Josef Bode z Osnabrück. Ten pozbawiony charyzmy hierarcha od lat konsekwentnie pcha Kościół za Odrą w progresywnym kierunku: był wiceszefem Episkopatu za kadencji kardynała Marxa; pełni tę samą funkcję za kadencji bp. Bätzinga. Jako taki jest też wiceprzewodniczącym całej Drogi Synodalnej; kieruje ponadto pracami forum synodalnego, które opracował postulat wprowadzenia święceń kapłańskich dla kobiet. Bp Bode troszczy się też o utrzymywanie dobrych relacji między Episkopatem a wywrotowymi organizacjami feministycznymi. Hierarcha przez lata starał się też dbać o to, by niemiecka Rewolucja nie była zbyt nachalna, tak, by nie wywoływać protestów. W ubiegłym roku przyrównał proponowaną przez siebie strategię do spirali – nieustannie naprzód, ale okrężną drogą, bez prowokowania „czołowego starcia” z przeciwnikami.
Berliński przyjaciel LGBT, Heiner Koch
Innym motorem napędowym protestantyzacji Kościoła w Niemczech jest arcybiskup Berlina, Heiner Koch. W 2020 roku pod jego patronatem grupa biskupów ogłosiła w imieniu całego Episkopatu, że Kościół katolicki za Odrą uznaje, iż homoseksualizm jest czymś normalnym, stąd konsekwentnie należy przeformułować kościelne nauczanie na ten temat. Arcybiskup przepraszał pederastów za „dyskryminację” ze strony Kościoła; regularnie zwraca się też przeciwko ich „wykluczaniu”. Z racji rangi swojej diecezji jest jednym z najchętniej cytowanych w mediach biskupów niemieckich – głównie w kontekście ideologii LGBT. W niemieckiej stolicy abp. Kocha osadził w 2015 roku papież Franciszek. Oprócz wspierania rewolucji seksualnej hierarcha jest też silnie zaangażowany w „dialog” ekumeniczny, to znaczy w zacieranie różnic pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem.
Homorewolucja… w obronie dzieci? Stephan Ackermann i Helmut Dieser
Nie sposób pominąć też bp. Stephana Ackermanna, biskupa Trewiru od 2009 roku. Ten 59-letni hierarcha zarządza swoistą „eksperymentalną” diecezją. W Trewirze już w latach 2013 – 2016 zorganizowano synod diecezjalny, który dał wiele „progresywnych” impulsów, krok po kroku wdrażanych w życie, na przykład gdy idzie o przekazywanie faktycznej władzy w parafiach w ręce osób świeckich. Bp Ackermann był też przez 12 lat delegatem Episkopatu Niemiec ds. nadużyć seksualnych, co dawało mu duże wpływy na kształtowanie procesu rewolucyjnego: to właśnie kwestia wykorzystywania seksualnego nieletnich jest oficjalną przyczyną Drogi Synodalnej i podkładką pod całą rewolucję w Kościele za Odrą. Kilka dni temu bp Ackermann przekazał swoją funkcję ordynariuszowi Akwizgranu, Helmutowi Dieserowi. Hierarcha ten jest biskupem zaledwie od sześciu lat, ale cieszy się zaufaniem kardynała Marxa. To właśnie jemu powierzono nadzór nad pracami forum Drogi Synodalnej, które przygotowało dokumenty zmieniające nauczanie na temat seksualności. Gdy dokument na ostatnim Zgromadzeniu Synodalnym przepadł, bp Dieser nie mógł tego zrozumieć: wstrząśnięty mówił, że to szokujące, że są biskupi niegodzący się z transgenderyzmem, bo „mamy przecież XXI wiek”.
Zarządca „masy upadłościowej”, biskup Bätzing
Wreszcie nie sposób byłoby nie wspomnieć o przewodniczącym Episkopatu, 61-letnim bp. Georgu Bätzingu. Ten skrajny rewolucjonista został umieszczony w diecezji Limburga przez papieża Franciszka w 2016 roku. Faktem jest, że wówczas nie był jeszcze znany ze swoich progresywnych pozycji: sakry udzielił mu kardynał Rainer Mara Woelki, arcybiskup Kolonii, jeden z bardziej konserwatywnych hierarchów za Odrą. Wkrótce jednak Bätzing jasno opowiedział się za protestantyzacją Kościoła, a w roku 2020 otrzymał od biskupów zadanie koordynacji tego procesu jako nowy przewodniczący Episkopatu. Bp Bätzing realizuje tę misję bardzo wiernie, budując szczególnie bliską relację z proaborcyjnym Centralnym Komitetem Niemieckich Katolików. Inną sprawą jest ocena skuteczności jego poczynań z perspektywy samej Rewolucji. Pod kierunkiem Bätzinga Droga Synodalna wywołała krytykę biskupów zarówno w części Kurii Rzymskiej, jak i w kilku krajach, w tym w Polsce; hierarcha nie zdołał też doprowadzić do przeforsowania transgenderowego dokumentu na Zgromadzeniu we wrześniu tego roku. Wydaje się, że odszedł od strategii spirali proponowanej przez bp. Bodego, co przyniosło prognozowane przez tegoż skutki. Ostatecznie jednak prawdziwa użyteczność bp. Bätzinga dla dzieła zniszczenia Kościoła w Niemczech i na świecie zostanie wykazana w przyszłym roku, gdy odbędzie się Synod o Synodalności. Jego poprzednik kardynał Marx w 2016 roku mógł świętować, doprowadzając do przyjęcia przez papieża posynodalnej adhortacji Amoris laetita. Czas pokaże, czy bp Bätzing powtórzy jego „sukces”.
Ciche zaplecze
Choćby na pobieżne odnotowanie zasługują jeszcze bp Gerhard Feige z Magdeburga, który jest jednym z głównych promotorów interkomunii z protestantami czy bp Gebhard Fürst, ordynariusz Rottenburga-Stuttgartu, diecezji-matecznika niemieckich rewolucjonistów kościelnych; obaj zdają się całym sercem wspierać postępy rewolucyjne. Trzeba jednak pamiętać, że choć wymienieni wyżej hierarchowie to osoby, które dowodzą całym procesem i nadają mu ton, ich praca nie byłaby możliwa bez całego szeregu milczących i posłusznych im biskupów, którzy nie artykułują głośno własnego stanowiska, ale w krytycznych momentach robią po prostu to, czego oczekują od nich kardynał Marx et consortes, tak jak stało się to we wrześniu na Zgromadzeniu Synodalnym. Przywołani „do porządku” biskupi, którzy nie zgodzili się na dokument o transgender, kornie zaakceptowali kolejne pisma mówiące o błogosławieniu homoseksualnych związków, kapłaństwie kobiet czy likwidacji apostolskiej struktury władzy w Kościele. Niestety, tacy właśnie biskupi mają w Niemczech zdecydowaną większość. O tej garstce, która sprzeciwia się heretyckiemu kursowi, traktować będzie druga część tego tekstu.
Paweł Chmielewski
Czytaj także:
Klęska niemieckiej Drogi Synodalnej i przyszłość Kościoła w Polsce